Reklama

Którą wersję każdego z piłkarzy Nawałki chcielibyśmy dziś zobaczyć?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 czerwca 2016, 16:15 • 6 min czytania 0 komentarzy

Co trzeba zrobić, by na wielkim turnieju pokonać Niemców? Wiadomo, każdy z naszych piłkarzy musi mieć swój dzień i być w świetnej formie. Ale i to może nie wystarczyć. Tak naprawdę potrzeba nam meczu genialnego, najlepszego z możliwych. Innymi słowy, każdy z zawodników musi się wznieść na wyżyny swoich możliwości i powtórzyć swój najlepszy występ z orzełkiem na piersi. Które spotkania konkretnie mamy na myśli? No to po kolei:

Którą wersję każdego z piłkarzy Nawałki chcielibyśmy dziś zobaczyć?

Łukasz Fabiański: Irlandia – Polska 1:1, Dublin 29 marca 2015

Temat Fabiańskiego w reprezentacji przez długi czas budził nieustanne dyskusje. Że elektryczny, że niepewny, że sprawia wrażenie fajtłapy, i tak dalej, i tak dalej… Adam Nawałka nie zwracał na to jednak uwagi i w wyjazdowym meczu eliminacji z Irlandią nie bał się postawić na rozgrywającego – bądź co bądź – najlepszy sezon w karierze golkipera Swansea. Fabiański, choć nie zdołał zachować czystego konta, a bramkę wpuścił w doliczonym czasie gry, zaprezentował się naprawdę solidnie. Wykazywał się dużym spokojem i w zasadzie ani przez chwilę z tyłu głowy nie zapalała nam się ostrzegawcza lampka sugerująca, że „Fabian” może za chwilę odwalić jakiegoś spektakularnego babola. Łukasz udowodnił wówczas, że dobry bramkarz wcale nie musi mieć problemów z gardłem, a spokojnej natury na tej pozycji wcale nie trzeba postrzegać jako wady.

Łukasz Piszczek: Polska – Irlandia Północna 1:0, Nicea 12 czerwca 2016

Pewny w obronie i aktywny w ataku. Piszczek udanie zainaugurował mistrzostwa Europy. Przy odrobinie szczęścia – a raczej przy lepiej nastawionym celowniku Milika – mógł nawet zaliczyć asystę. Tak czy siak, Łukasz wreszcie zagrał w minioną niedzielę na poziomie, którego od niego oczekiwaliśmy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że dziś zadanie będzie miał o wiele trudniejsze, jednak prawy obrońca Borussii nie jest w ciemię bity, a część zawodników, z którymi przyjdzie mu stawać w szranki, niejednokrotnie powstrzymywał już w Bundeslidze.

Reklama

Kamil Glik : Polska – Niemcy 2:0, Warszawa 11 października 2014

Choć wygrana w Warszawie potyczka z Niemcami jeszcze na długo będzie kojarzona głównie z golem Sebastiana Mili, ośmielimy się stwierdzić, że tamto zwycięstwo nie byłoby możliwe, gdyby nie kapitalne zawody Kamila Glika. Skała, profesor, gość, który gasił mistrzów świata jak pety w kałuży. Był dosłownie wszędzie, czyścił wszystko. Mueller i Goetze jeszcze na długo po tamtym spotkaniu musieli budzić się z krzykiem po nocach. Zobaczcie zresztą sami:

Michał Pazdan: Polska – Gruzja 4:0, Warszawa 13 czerwca 2015

Gdy osiem lat temu Leo Beenhakker zabierał Pazdana na turniej do Austrii i Szwajcarii, niewielu było w stanie pojąć decyzję holenderskiego szkoleniowca. Nikt tym bardziej nie przypuszczałby wówczas, że Michał dziś będzie podstawowym stoperem reprezentacji. W naszym odczuciu jego przełomowym spotkaniem było to z Gruzją w Warszawie, które rozegrano mniej więcej rok temu. To wtedy Michał dostał swoją prawdziwą szansę na środku obrony w meczu o stawkę i zdecydowanie ją wykorzystał. Gruzini w ogóle sobie przy nim nie pograli oraz zupełnie nie było widać nieobecności Kamila Glika, którego Pazdan wtedy zastępował.

Artur Jędrzejczyk: Polska – Szwajcaria 2:2, Wrocław 18 listopada 2014

Reklama

Co prawda ze Szwajcarami graliśmy wyłącznie towarzysko, a ponadto nie udało nam się zachować czystego konta, jednak tamten mecz będziemy pamiętać głównie ze względu na cieszynkę Jędrzejczyka świętującego wspólnie z kibicami biało-czerwonych (szybko zyskała ona zresztą rozgłos nie tylko w naszym kraju). Piękny i wzruszający obrazek. W podobnym ujęciu „Jędzę” chcielibyśmy ujrzeć także dziś. A wraz z nim resztę naszych zawodników.

Kamil Grosicki: Niemcy – Polska 3:1, Frankfurt nad Menem 4 września 2015

Jeśli któryś z zawodników po porażce we Frankfurcie nad Menem mógł mimo wszystko czuć się zwycięzcą, to był nim bez cienia wątpliwości Kamil Grosicki. „Grosik” szarpał skrzydłem, nie bał się wchodzić w pojedynki, a przy tym nie miał klapek na oczach, co często bywało głównym zarzutem wobec jego gry. Do tego fenomenalna asysta zewniakiem przy golu Lewandowskiego, której nie powstydziłby się specjalizujący się w tego typu zagraniach Luka Modrić. To właśnie tamten mecz Kamil wspomina jako przełomowy w swoim wykonaniu w kadrze. I właściwie nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby dziś zaprezentował podobny gaz.

Grzegorz Krychowiak: Polska – Irlandia 2:1, Warszawa 11 października 2015

Tamto spotkanie w wykonaniu Krychowiaka powinno puszczać się jako film instruktażowy graczom występującym na jego pozycji. Przeciwko Irlandczykom pomocnik Sevilli zaliczył bowiem mecz kompletny, genialny. Taki, po którym zawodników nagradza się owacją na stojąco. Przerywanie akcji? Proszę bardzo. Napędzanie ataków? To wbrew pozorom również potrafię. Strzał? Do usług, 1:0. Maszyna nie do zajechania. Nie będzie w tym cienia przesady, jeśli stwierdzimy, że z Irlandią Krychowiak zanotował jak do tej pory swój najlepszy mecz w reprezentacji.

Krzysztof Mączyński: Szkocja – Polska 2:2, Glasgow 8 października 2015

Nawet jeśli Mączyński trafił do siatki w pierwszym meczu przeciwko Szkotom, to dopiero potyczka w Glasgow na dobre pozamykała buźki krytykom. Pomocnik Wisły rozegrał wówczas być może najlepsze spotkanie nie tylko w kadrze, ale i w całej w karierze. Co tu dużo gadać, wystarczy przypomnieć, jak oceniliśmy wówczas jego występ: Nota 8. Najlepszy mecz w życiu. Tym występem zamknął usta wszelkim krytykom (czyli między innymi nam), którzy nie mogli zrozumieć powoływania „Mąki” do kadry. Król środka pola. Specjalista od „przedostatnich” podań. Asysta drugiego stopnia przy pierwszym golu. Piłkarz meczu.

Jakub Błaszczykowski: Polska – Rosja 1:1, Warszawa 12 czerwca 2012

Choć poprzednie mistrzostwa Europy okazały się dla nas absolutną klapą, a wypowiedzi Kuby po meczu z Czechami miały pełne prawo budzić niesmak, trzeba mu oddać to, co jego. Błaszczykowski był bowiem tym, który jako kapitan nie bał się wziąć odpowiedzialności na swoje barki, gdy drużynie nie szło i przybił w meczu z Rosjanami naprawdę solidnego gwoździa. Nawet jeśli tamto trafienie ostatecznie nie uchroniło nas przed kompromitacją na własnym podwórku, to jego cudowna bramka choć na chwilę była w stanie przedłużyć naszą wiarę w to, że jednak nie wszystko stracone. Chcemy dziś zobaczyć Błaszczykowskiego, który po raz kolejny nie pęka w trudnym momencie i pokaże, że nawet pomimo problemów z regularną grą w klubie jest dla tej kadry niezbędny.

Robert Lewandowski: Polska – Gruzja 4:0, Warszawa 13 czerwca 2015

„On dla reprezentacji nie strzeli już chyba nigdy. To jakaś klątwa voodoo”, mógł pomyśleć niejeden widz czy dziennikarz, gdy Lewandowskiemu w starciu z Gruzją na Stadionie Narodowym piłkę z pustej bramki wybijał obrońca. Gra Polaków się nie kleiła, a – eufemistycznie rzecz ujmując – niezbyt klasowy rywal sprawiał nam więcej problemów niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Skórę zespołowi Adama Nawałki ratował wyłącznie kapitalny strzał w widły Arkadiusza Milika. W samej końcówce pojawił się jednak on. „Jaka, kurwa, klątwa?”, zapytał, po czym między 89. i 93. minutą trzykrotnie wpakował piłkę do siatki. Tak, po długim wyczekiwaniu w końcu mieliśmy okazję zobaczyć w biało-czerwonej koszulce Lewandowskiego, którego znaliśmy z Bayernu. Zdolnego do wyprawiania rzeczy niemożliwych, będących domeną wyłącznie zawodników wybitnych. W potyczce z Niemcami mamy nadzieję znów zobaczyć Roberta, który w mgnieniu oka potrafi kompletnie odmienić obraz meczu. Który wyrasta nagle spod ziemi i dochodzi do wniosku, że najwyższy czas pozamiatać.

Arkadiusz Milik: Polska – Irlandia Północna 1:0, Nicea 12 czerwca 2016

O losach napastnika Ajaksu pisaliśmy już szerzej kilka dni temu w tym miejscu. Jeśli jednak musielibyśmy wybrać ten jeden jedyny mecz, byłby to ten przeciwko Irlandii Północnej. Nie wykluczamy, że Milik notował po drodze lepsze występy, jednak w tym wypadku zadecydowało to, że to właśnie jego trafienie przesądziło o pierwszym w historii zwycięstwie reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy.

***

A najlepiej panowie zagrajcie dziś tak, by przy kolejnej tego typu zabawie moglibyśmy jedenaście razy wskazać właśnie ten mecz.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...