Reklama

Ćwiąkała z Saint-Denis: Niedosyt po remisie. Tę kadrę stać na rzeczy wielkie!

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2016, 22:02 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przed meczem patos lał się wiadrami. Jedni nawiązywali do Krzyżaków, inni pisali listy do Boga. Jak dotąd te mistrzostwa były – sami przyznacie – dość mdłe. Mało wyjściowe. Ani nie czuło się atmosfery wielkiego święta, ani nie było specjalnie czego pokazywać w kompilacjach. Mundial w Brazylii to był obrazek za obrazkiem, highlight za highlightem, historia za historią. Francja? Na razie jedna wielka kalkulacja. Ale ten mecz miał absolutnie wszystko, by to odmienić. Bilion podtekstów, anegdot, porównań, wspomnień. Parafrazując hasło Barcelony – to coś zdecydowanie więcej niż mecz.

Ćwiąkała z Saint-Denis: Niedosyt po remisie. Tę kadrę stać na rzeczy wielkie!

YsHWVUo-2-2-1-2

I był! Chyba po raz pierwszy nie występowaliśmy z pozycji pokrzywdzonego, słabszego, ciemiężonego. Wyszliśmy tak, jak zapowiadaliśmy. Po swoje. Przed meczem – dzięki Ukrainie – dostaliśmy sygnał, że ogrania i zdominowania Irlandii Północnej wcale nie trzeba lekceważyć, a na boisku przekonaliśmy się, że dwa ostatnie sparingi to faktycznie była zasłona dymna. Ta drużyna kapitalnie gra w piłkę. Nie bójmy się tego stwierdzić, bo dziś nie graliśmy na jakiegoś Lafferty’ego czy innego McNaira, tylko na światowy TOP3 wśród bramkarzy (Neuer), obrońców (Boateng) i skrzydłowych (Muller). I daliśmy radę czy to z kontry – czego przecież obawiał się Loew – czy w ataku pozycyjnym. Oczywiście, że Niemcy w pierwszej połowie przeważali, jeśli chodzi o kulturę gry, ale w drugiej to kompletnie się odwróciło. To była jedna z lepszych połów za kadencji Nawałki. Niemcy nie wymienili w naszym polu karnym ani jednego podania.

Gdyby Lineker i Ferdinand to oglądali, ich tweety znów latałyby po całym polskim necie. Poza spektakularnymi pudłami Milika – jutro dowiemy się, ile odnotowano zawałów w szpitalach nad Wisłą – trudno wskazać jakiś słaby punkt. Lewandowski? Na swoim poziomie. Krychowiak? Khedira pewnie gdzieś dopiero jutro wyjdzie z jego kieszeni. Błaszczykowski? Lepszego występu polskiego skrzydłowego w defensywie nie pamiętamy. Pazdan? Pazdan to w ogóle był jakiś kosmos. Klasa światowa. Wydawało się, że Glik z Irlandią Północną zawiesił poprzeczkę najwyżej, jak się dało, ale legionista jeszcze ją podniósł. Nie da się grać lepiej w obronie. Fabiański? Ktoś w ogóle odczuł brak Szczęsnego? To niemal identyczny poziom.

Tylko ten Milik…

Reklama

Znamienna była sytuacja w 77. minucie. Trybuny ryczą Auf Wiedersehen i mają do tego wszelkie podstawy. Lewy wychodzi do kontry, czeka na podanie – wydawałoby się prosta rzecz – ale go nie dostaje. Niecelne. I znowu Milik. Tak wściekłego Lewandowskiego jak w tym momencie widziała chyba tylko jego żona, gdy nie przywiozła z supermarketu jagód goji. Za chwilę kontra. Znowu strata. Znowu Milik. Tak jak Pazdan zagrał mecz życia, tak Arkowi dzisiejszy mecz będzie przypominany przez dekady jak Gilewiczowi Anglia. No ludzie… Gdyby on zachował skuteczność z Ajaksu, to dziś – po tylu okazjach – byłby kandydatem numer jeden do króla strzelców przynajmniej fazy grupowej.

Gdyby ktoś nam powiedział przed meczem, że tekst skończymy taką puentą, pewnie głośno byśmy się zaśmiali, ale… po takim meczu można być tylko rozczarowanym. To było do wygrania. Jakby to ujął Lewy – oni byli spokojnie do dziabnięcia. Pozostaje niedosyt, ale cóż lepiej definiuje pracę Nawałki i styl tej kadry niż niedosyt po remisie z mistrzami świata. Ten zespół stać na rzeczy wielkie.

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Fot. FotoPyK

***

Za użyczenie samochodu na czas Euro 2016 dziękujemy firmie Pol-Mot.

Reklama

Zrzut ekranu 2016-06-09 o 14.04.45

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...