Jeśli po meczu z Irlandią Północną i pewnym – choć skromnym – zwycięstwie naszej reprezentacji szukacie drogi powrotnej na Ziemię (dla siebie lub znajomych), odpalcie powtórkę spotkania pomiędzy Niemcami a Ukrainą. Nie tylko zobaczycie w akcji naszych najbliższych rywali. Obejrzycie również najlepsze z dotychczasowych spotkań Euro.
Jasne, poprzeczka w tym przypadku nie wisiała szczególnie wysoko. Jasne, któż inny miałby ją przeskoczyć jak nie aktualni mistrzowie świata. Jasne, każdy mecz to inna historia. Jednak wolelibyśmy przekazywać wam teraz trochę inną wiadomość niż ta, że zarówno Niemcy, jak i Ukraińcy są w gazie. Tempo było porównywalne z ciekawszymi meczami Premier League, a jakości znaleźlibyśmy nawet więcej niż w wielu z nich. O ile w przypadku tych pierwszych nie może być mowy o niespodziance, o tyle nasi wschodni sąsiedzi chyba lekko zbili wszystkich z pantałyku.
Po pierwsze: Ukraińcy poszli z Niemcami na noże. Po drugie: to nie był – pozostając w temacie – pojedynek scyzoryk kontra tasak. Podopieczni Mychajła Formienki naprawdę nie musieli tego spotkania przegrać. Manuel Neuer już w pierwszej połowie musiał wysilić się bardziej, niż w trakcie kilku spotkań Bundesligi. Najpierw jego czujność sprawdził Jewhen Konoplanka, później po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry groźnie głową uderzał Jewhen Chaczeridi. Bramkarz Bayernu uratował tyłki kolegom, a ci nie pozostali mu dłużni – gdy piłka minęła już Neuera, Jerome Boateng udowodnił, że w szkole raczej nie miał problemu z dostawaniem szóstek z gimnastyki.
Ukraińcy zdobyli nawet bramkę, ale na spalonym był Jarmołenko – odnotowujemy ten fakt nie tylko z dziennikarskiego obowiązku, chcemy w pełni pokazać skalę zagrożenia pod bramką mistrzów świata…
No dobra, były już złe wiadomości, teraz pora na dobre. O ile ofensywa Ukrainy “zrobiła Kapustkę”, czyli naprawdę nam zaimponowała, o tyle jej obrona – delikatnie rzecz ujmując – monolitem nie była. Powiedzmy, że tworzyło ją czterech Pazdanów – każdy z nich nie grał najgorzej, ale również każdy popełniał błędy mogące doprowadzić do straty gola. Kilka razy Piatow musiał się wykazać, zaliczył bardzo dobry występ. Nie udało mu się tylko wyciągnąć główki Mustafiego, a także strzału Schweinsteigera z samej końcówki. 2-0.
No i jeszcze jedna sprawa: w drugiej połowie Ukraińcy trochę spuchli.
A Niemcy nie wyglądali na specjalnie przejętych faktem, że w pewnym momencie rywale zepchnęli ich do głębokiej defensywy. Na boisku byli niemal tak konsekwentni i zdeterminowani jak… ich trener w szukaniu skarbów w przegrodzie nosowej (realizatorzy transmisji znów go na tym przyłapali, chyba nigdy się nie oduczy, prócz tego grzebał też… w gaciach). O ile np. Khedirze zabrakło skuteczności, o tyle kreatywność pomocników stała na naprawdę wysokim poziomie.
Wszystko to powoduje, że… już nie możemy się doczekać konfrontacji z tymi ekipami. Będzie się działo.