Reklama

Procenty tylko w alkoholu i debiut Mili dziennikarza

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2016, 13:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Sala konferencyjna w ośrodku medialnym wybudowanym specjalnie na przyjazd Polski do La Baule. Dziennikarze powoli zajmują kilkadziesiąt krzeseł. Rząd kamer już dawno ustawiony. Jako pierwszy przy stole pojawia się Sławomir Peszko i momentalnie czuje się zamurowany. – Seba, chcesz autograf?! – rzuca w kierunku Sebastiana Mili, który usiadł obok reporterów Polsatu. Bohater meczu z Niemcami przejął na mistrzostwa nową rolę. Został dziennikarzem „Przeglądu Sportowego” i dziś oficjalnie zadebiutował na konferencji prasowej.

Procenty tylko w alkoholu i debiut Mili dziennikarza

Pytanie jednak żadne nie padło, co na koniec zdziwiło nawet Peszkę. – Seba, o nic nie spytałeś? – skrzydłowy Lechii chyba był lekko rozczarowany postawą swojego klubowego kolegi, po czym serdecznie się z nim przywitał. Mila znajduje się w roli o tyle niewdzięcznej – choć niezwykle pozytywnej – że Bogdan Zając i Adam Nawałka wciąż są jego trenerami z kadry. Jakkolwiek to brzmi – na pewne wygłupy pozwolić sobie nie może, bo przecież nie zakończył reprezentacyjnej kariery. Kto wie natomiast, czy powoli, przy okazji, nie przechodzi na drugą stronę rzeki, gdzie przy swoim charakterze i otwartości na bank by się sprawdził.

Dzisiejsza konferencja przebiegła więc w niezwykle pozytywnym nastroju. Pozytywnym do tego stopnia, że nawet Bogdan Zając – człowiek, który publicznie żartuje tak często jak Waldemar Fornalik – zapytany o to, na ile procent „Grosik” wróci na Irlandię, stwierdził: – Procenty przeważnie podaje się dokładnie tylko w alkoholu. – Najważniejsza jest rola fizjoterapeutów. Trzeba wzmacniać staw, ale każda godzina i każdy dzień pracuje na korzyść Kamila – zakomunikował asystent Nawałki. Peszko natomiast zwrócił uwagę, że raz już udało mu się zastąpić Grosickiego. – Gdy Kamil złamał rękę, zagrałem z Irlandią. Wyszło na dobre dla mnie i drużyny. Mogę pomóc przy wyprowadzeniu niebezpiecznych kontr i może zdobędę bramkę? 

Tematem numer jeden musiała być Irlandia Północna. – Zwycięstwo w pierwszym meczu maksymalnie otworzy nam drogę. Gdy siedzimy przy obiedzie lub w naszych grupach, ten temat mocno się przewija. Mecze o stawkę będą wyglądały zupełnie inaczej niż ostatnie spotkania. Dojdzie adrenalina, dojdzie “Lewy”… Nie patrzę na to tak, że rozczarowaliśmy kibiców. Przeprowadziliśmy analizę, ale teraz liczy się tylko Irlandia. Bank informacji dobrze działa. Codziennie mamy odprawy. Jak będzie potrzeba, to poznamy nawet numer rejestracyjny ich autobusu – żartował Peszko. Zając natomiast stwierdził, że kluczowe w tym meczu mogą okazać się stałe fragmenty, bo potrafi je wykorzystać i Polska, i nasi rywale, ale nie obawia się polowania na Lewandowskiego. – Trzeba rozgraniczyć grę ostrą od brutalnej. Mieliśmy spotkanie z sędziami i wiemy, że brutalna gra będzie eliminowana – poinformował trener, a przy okazji na ten sam temat wypowiedział się klasyczny przykład brutala, czyli Cionek. – Czy ta łatka poszła w zapomnienie? Nic się nie zmieniło, jestem takim samym piłkarzem. Moja pozycja wymaga zdecydowanej i twardej gry, ale we Włoszech nikt nie nazywa mnie brutalem.

Gdy rękę podniósł dziennikarz, który wczoraj pytał Nawałkę, czy nie boi się, że piłkarze poczują się jak na wakacjach, natychmiast zareagował rzecznik: – Tylko tym razem proszę o pytanie mniej turystyczne. Poza tym dziś nie było żadnych cyrków, selfie, ani pytań z czapy. Zaskakująco poważnie jak na ten etap przygotowań do Euro.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...