Reklama

Weszło z La Baule. To tu się odbywają jakieś mistrzostwa?

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2016, 20:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

– Robert, come to Paris. Laurent Blanc is fired – taki transparent okraszony serduszkiem pojawił się na trybunie stadionu w La Baule. A raczej „transparent”, bo to zwykły karton z jakiegoś opakowania, przygotowany naprędce przed treningiem. Wniosło go trzech 20-paroletnich jegomościów. Jeden w koszulce PSG, drugi w koszulce Francji, trzeci w randomowej. Obok nich ustawił się tęgawy 30-latek z… proporczykiem Wisły Kraków. On zaintonował „Lewandowski” jako pierwszy. Potem z dopingiem ruszyła cała trybuna.

Weszło z La Baule. To tu się odbywają jakieś mistrzostwa?

Reprezentacja Polski wreszcie – po zgrupowaniu w Juracie, Arłamowie i dwóch sparingach (a raczej meczach kontrolnych, bo tak woli nazywać je Adam Nawałka) – zameldowała się w La Baule. 15-tysięczne miasteczko położone przy samym oceanie w zachodniej Francji. Oaza spokoju. Wszędzie można dojechać w kilka minut. Miejsce nieporównywalne pod względem atmosfery z warszawskim Hyattem położonym przy samej ulicy, gdzie kadra ulokowała się podczas ostatniego Euro. Tutaj reprezentanci nie muszą przejmować się niczym. U lokalnej społeczności pojawienie się Piszczka czy Glika nie wywołuje takiej ekscytacji jak w Arłamowie. Kilka niewielkich flag witających Polskę da się zauważyć na latarniach, dwudziestu paru kibiców przyjechało zebrać podpisy od Lewandowskiego, ale to wszystko. La Baule żyje swoim życiem i rytmu tego życia nie wytrąci przyjazd żadnej reprezentacji.

Pilka nozna. Euro 2016. Reprezentacja Polski. Trening. 07.06.2016

Kibice, którzy pojawili się na pierwszym treningu, też nie sprawiają wrażenia fanatyków futbolu. Pojawiło się ich około sześciuset. Pięćset wejściówek rozdał mer La Baule lokalnym szkołom, gdzie próżno szukać Polaków. – Tylko od jednej osoby usłyszałem „dzień dobry” w czystej polszczyźnie – opowiada jeden z organizatorów ze strony ramienia PZPN dodając, że setka pozostałych wejściówek powędrowała też do polskiej szkoły w Paryżu. Francuskie dzieciaki bawią się jednak we własnym gronie – ot, przerwa w lekcjach – reagując jedynie, gdy w ich stronę leci grad piłek od reprezentantów lub gdy pomacha im grupka kończąca rozgrzewkę.

No i oczywiście Lewandowski. To już wyjątek. To nazwisko zna tu każdy, nie tylko trójka paryskich negocjatorów. Gdy kibic Wisły bądź jego kolega w koszulce Widzewa z nazwiskiem Stępiński intonują „Lewandowski”, reakcja jest natychmiastowa. Pozostałe przyśpiewki też da się usłyszeć kilkadziesiąt metrów dalej, ale przy części z nich dzieci chyba same nie wiedzą, o czym śpiewają. Przyjechał Lewandowski z kolegami – takie można odnieść wrażenie obserwując trybuny podczas jedynego w pełni otwartego treningu reprezentacji.

Reklama

Jeżeli ktoś obawiał się takiego wariactwa jak w Arłamowie – choć piłkarze paradoksalnie mieli tam spokój – ma dziś prawo być usatysfakcjonowany. La Baule to jedna wielka harmonia. Nie dzieje się tu nic, co mogłoby wytrącić kogokolwiek z równowagi. Ogólnie ta część Francji na trzy dni przed rozpoczęciem wielkiego turnieju nie wygląda na kraj, który za moment cokolwiek zorganizuje. Podczas gdy w Polsce – co absolutnie naturalne – wyjazd jest pompowany do granic możliwości i w każdym sklepie można kupić coś z wizerunkiem Lewandowskiego lub ogólnie o turnieju, w samym kraju organizatora podchodzi się do imprezy jak do zwykłych, codziennych spraw. Ludzi bardziej niż forma Griezmanna czy Kante martwi strajk w kolei, przez co pociągi są lawinowo odwoływane.

Nawet sprzedaż pamiątek – tak banalna przecież sprawa – prezentuje się tak, jakby za moment miały się tu odbyć mistrzostwa psów w triathlonie, a nie najważniejszy piłkarski turniej w Europie. Stacji benzynowych nie zalały książki, smakołyki, figurki czy t-shirty. Wszędzie da się znaleźć jedną drobną półkę z koszulkami i kubkami. To wszystko. Francja futbolem jeszcze nie oddycha tak jak Polska, gdzie po żółtych paskach latają relacje z opuszczenia hotelu w Krakowie czy utykający Grosicki, a znana reporterka opowiada, że francuska telewizja bardziej obawia się polskich kibiców niż ataków terrorystycznych. Nad Sekwaną show zacznie się w piątek.

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Szymon Janczyk
9
Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów
Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Komentarze

0 komentarzy

Loading...