Reklama

Don Leo Messi, czyli piłkarz kontra podatki. Odcinek przedostatni?

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2016, 17:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zazwyczaj rywalami Messiego są obrońcy i najczęściej nie mają z nim szans – Argentyńczyk zostawia ich z tyłu jak dzieci, zresztą widzieliście takie obrazki setki razy. Teraz przeciwnik jest inny i być może trudniejszy. Chodzi o prokuratora występującego przeciw piłkarzowi w jego sprawie podatkowej. Właściwie było ich dwóch, ale pierwszy dał sobie spokój i o karę dla Messiego nie wnosi. Ten drugi odpuścić nie ma zamiaru – chce wsadzić piłkarza na 22 miesiące za kratki.

Don Leo Messi, czyli piłkarz kontra podatki. Odcinek przedostatni?

Przypomnijmy, o co chodzi, dlaczego właściwie Messi paradował elegancko ubrany w sądzie, zamiast biegać po boisku w koszulce Argentyny. W latach 2007 – 2009 nie odprowadził w podatku ponad czterech milionów euro, a sorry resory, nawet taka gwiazda musi dać swoje do puli. Pieniądze defraudować miał zajmujący się finansami ojciec, przy pomocy podstawionych firm między innymi w Urugwaju i Belize. Ale sam piłkarz też jest oskarżany, bo tamtejszy wymiar sprawiedliwości nie do końca wierzy, że Messi to ćwierćinteligent i nie ogarnia, co się wokół niego dzieje.

Choć na przykład prokurator krajowy zawodnikowi odpuścił już dawno, w październiku zeszłego roku. Uznał, że Messi wie tylko jak trafić do siatki, ale gdzie krążą jego pieniądze – już nie. Dlatego w kwestii piłkarza wniósł o uniewinnienie, natomiast tatę jednak wziął na widelec – domaga się dla niego 18 miesięcy odsiadki. Gwiazdor Barcelony po takim rozstrzygnięciu mógłby odetchnąć, ale to nie koniec, bo tamtejszy Urząd Skarbowy oddelegował też własnego oskarżyciela. I ten już tak wyrozumiały nie jest.

– Historia Messiego nie jest wiarygodna. On jest piłkarzem, który daje radość milionom ludzi, w tym i mnie, ale nie można powiedzieć, że ojciec go nie informował. Oni na pewno rozumieją system podatkowy. Nawet dziesięcioletnie dziecko wie, że trzeba je płacić. Nie chciałem porównywać go do szefa mafii, ale Messi jest jak Don organizacji przestępczej – powiedział prokurator Mario Maza na ostatniej rozprawie.

Mocne słowa, ale to nie spina na pokaz, bo Maza domaga się zarówno dla ojca, jak i Messiego po 22 miesiące więzienia na głowę. Według hiszpańskich mediów takie rozstrzygnięcie to jednak pobożne życzenie, bo żaden z panów do więzienia nie trafi – najgorsze co się może stać, to wyrok w zawieszeniu. Dla zwykłego człowieka problem, zawsze syf w papierach, ale jakby to ująć, Messi o robotę martwić się nie musi.

Reklama

Taki wyrok ma paść też dlatego, że piłkarz przyjął ciekawą linię obrony. O niczym nie wie, sprawami papierkowymi zajmuje się jego ojciec, a on jest skupiony wyłącznie na piłce. –  Podpisuję różne rzeczy, ale nigdy niczego wcześniej nie czytam. Pod koniec każdego roku sprawdzam jedynie podsumowanie tego, co mam i co zarobiłem przez ostatnie dwanaście miesięcy. Nie pytam skąd te pieniądze się wzięły. Wiem jedynie ile płaci mi klub, nic więcej. Ufam swojemu ojcu, który zajmuje się moim sprawami biznesowymi. Cokolwiek powie, żebym zrobił, robię to – tłumaczył Messi w sądzie.

Nie sądzimy, że Messi niedługo zmieni garderobę i zamiast bordowo-granatowych pasów, ubierze biało-czarne, ale… i tak ciężko się spodziewać, że sprawę wygra. Z jednej strony, możemy Argentyńczyka zrozumieć, bo nie po to wylewa siódme poty na boisku, żeby w domu zamiast żoną i dziećmi zajmować się papierkową robotą. Z drugiej, lepiej żeby czasem te dokumenty przejrzał, bo kiedyś podpisze sprzedaż nerki, albo przejście do Podbeskidzia i będzie klops.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...