Tak się gapię w tabelę, gapię… i im dłużej się gapię, tym bardziej dochodzę do wniosku, że sezon 2015/2016 zakończył się tak jak powinien: mistrzostwo zdobył ten, kto zasłużył, medaliści rzetelnie zapracowali na medale, a Cracovia na puchary, spadł, kto ze względu na styl, podejście, wyniki i organizację spaść powinien i poza może dwoma wyjątkami nawet miejsca w tabeli są sprawiedliwe. Nie „przewidywalne”, za budżet, zasługi i znaczenie, ale sprawiedliwie – zgodne z tym, co drużyny pokazywały przez cały sezon na boisku. Co w sumie jest krzepiące, bo to znaczy, że liga nam normalnieje. A sensacje, niespodzianki, „formy dnia” i nagłe wysoki zostawmy sobie na Euro. W końcu po to właśnie tam jedziemy, n’est-ce pas?
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 3:4
– Piiing! – powiedziała Maszyna, Która Robi Piiing.
– Piiing!
– Piiing! Piiing! Piiing!…
I nie można było tak od razu? Trzeba było przez sześć spotkań odwalać manniane i dawać się ogrywać każdy, kto tylko miał na to ochotę? 18 strzałów oddało Podbeskidzie, sześć celnych, sytuacji stworzyło tyle, że obdzielić by nimi można wszystkie mecze bielszczan w rundzie finałowej, trybuny zdzierały gardło przez cały mecz… Kurczę, dało się! A skoro dało się, to czemu nie dało się?
– A o Wiśle coś napiszesz? – zainteresował się Głos Wewnętrzny.
Mhm. Mniej więcej to samo, tylko w odniesieniu do całego sezonu.
Śląsk Wrocław – Górnik Łęczna 3:2
Sarkamy czasem na ligę i na piłkarzy, na poziom piątkowych lub poniedziałkowych spotkań… A jednak coś się w tej naszej Ekstraklasie zmieniło – jeszcze paręnaście lat temu niegrająca o nic drużyna opędzlowałaby mecz pod stołem, a drużyna walcząca o utrzymanie wygrałaby go w sposób przehehehekonujący. Parę lat temu żadnych tachli by nie było, bo kto by chciał zeznawać potem w prokuraturze, więc zadecydowałoby zwykłe lenistwo i drużynie grająca o pietruszkę truchtałaby cały mecz, kontemplując okoliczności przyrody i dekolty kibicek. A teraz – proszę uprzejmie: Śląsk nie odpuszcza Górnikowi Łęczna, Termalica do samego końca stawia się Górnikowi Zabrze, żadnej kalkulacji, żadnego odpuszczania, imponująca powtarzalność Ryoty Morioki nie tylko w tym, że strzela, ale i w tym, jak. Oraz gol Przemysława Pitrego na okrasę, ponad trzynaście tysięcy ludzi na trybunach, a na zakończenie konkurs na Miss Mokrej Soni Śledź, który, oczywiście, wygrał Veljko Nikitović.
Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 1:3
Eksperci są zdania, że gdyby w 12. minucie arbiter odgwizdał rzut karny dla Korony, mecz mógł potoczyć się inaczej.
– To prawda, mogłem – potwierdził mecz w rozmowie z naszym korespondentem – Decyzja arbitra w zasadniczy sposób uniemożliwiła mi toczenie się inaczej, ale nie nam do niego pretensji. Nie płacze się nad rozlanym mlekiem…
– Płacze się – powiedział Libl – Ja będę.
I rozpłakał się.
– …a ja w przyszłym sezonie będę miał jeszcze wiele okazji, żeby potoczyć się inaczej – zakończył optymistycznie mecz.
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Górnik Zabrze 1:1
– Za dziesięć lat nikt nie będzie pamiętał, że taki klub jak Termalica grał w Ekstraklasie – powiedział Maciej Murawski w Multilidze+.
– Za dziesięć lat niewiele osób może pamiętać, że Górnik kiedyś zdobył 14 tytułów mistrzowskich i grał z AS Roma w półfinale europejskiego pucharu – zirytował się Głos Wewnętrzny, który nie lubi taniej protekcjonalności.
– Protekcjonalność zawsze jest tania – zauważyła Opinia Publiczna.
Za to spadek do pierwszej-czyli-drugiej ligi będzie dla Górnika bardzo kosztowny.
– Co nas nie zabije, to nas wzmocni – uspokajał Górnik Zabrze.
– Bo ja wiem?… – mruknął pan Edzio spod Żabna, trzymając się za głowę. Świętowanie utrzymania Termaliki nie zabiło go, ale wcale nie czuł się mocniejszy, a kubeczek z herbatą musiała przytrzymywać mu małżonka.
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 3:0
To nie był mecz na miarę finału Ekstraklasy, na miarę zdobycia tytułu, więc… Hmm, a może jednak był? Może to jednak było najlepsze podsumowanie tych rozgrywek? Wygrana Legii po przypadkach, ale nie przypadkowa, wyraźna, ale bez zachwytów, idąca w świat, ale także budząca obawę przed pójściem w świat samej Legii, bo jakże tak samej, między Tatary, czy byłoby mię tam dobrze, gdy celność podań na poziomie bardzo średnim, a kondycja lepsza od Piasta czy Pogoni na nikim w Lidze Mistrzów eliminacjach Ligi Mistrzów wrażenia nie zrobi, bo mają własną plus taktyczną powtarzalność plus…
– Nie marudź waść – powiedział Zygmunt III Waza z kolumny – Nie dziś.
W sumie racja. Niech się Legia cieszy – zasłużyła.
– A Pogoń?
A Pogoń niech się nie cieszy, bo przecież nie ma z czego – Pogoń niech pracuje.
Cracovia – Lechia Gdańsk 2:0
Niecodzienne zbiegowisko na śródmiejskim rynku, w oknach, bramach i przy studni, w kościele i w szynku. Straganiarzy, zakonników, błaznów i karzełków roi się pstrokate mrowie, roi się wśród zgiełku. Sławomir Peszko przegrywa pojedynek z piłką, Szymon Marciniak gwiżdże karnego tak bardzo odczapistycznego, że chyba tylko sektorówka gospodarzy mogłaby się z nim równać, redaktor Sonia Śledź znowu pojawia się z prostymi włosami, trener Zieliński tańczy, toczy się po ziemi piłka, z kart się sypią wióry. Prześcigają się stronnicy w hasłach i modlitwach, minstrel śpiewa, jak to stanął brat przeciwko bratu….
– Wiiisła to staraaaaa…
W przepełnionej karczmie gawiedź czeka rezultatu…
– Dwa – zero – oznajmiła elektroniczna tablica
…dziecko macha chorągiewką – będzie wielka bitwa.
To nie była wielka bitwa, Lechia dobiła się sama, ale i oglądało się fajnie, a po meczu oszalało miasto całe…
– Nie, nie całe – powiedziała połowa w gwiazdki.
Nie wie starzec ni wyrostek…
– W pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej Cracovia nie trafi na Szachtiora Soligorsk – wyjaśnił kapral kawalarzy.
Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 0:1
– Piastunki! Piastunki! – darł się kibic.
„Piastunki” zostały wicemistrzem Polski, ale prowadzone przez trenera Stokowca…
– W okularach – zauważył Głos Wewnętrzny.
– Piastunki! Piastunki!
…Zagłębie Lubin trochę popsuło im święto. Przy czym Piast…
– Piastunki! Piastunki!
…chyba sam się do tego przyczynił: Mateusz Mak na ławce, Kamil Vacek w środku, przez co Martin Bukata musiał grać z boku, Uroš Korun… /westchnienie/…
– Piastunchhhhyyy… Piastunchhhh… – rzęził wytrwały kibic.
Enyłej, mecz okazał się na medal. A nawet na dwa – na srebrny i brązowy.
– Piakhkhhhpisk… piakkhhhzgrzyt…
Lech Poznań – Ruch Chorzów 3:0
Piłkarzom Lechia tym razem się chciało i walili w Ruch jak w autokar, a Ruchowi się nie chciało i ograniczył zaangażowanie w mecz do wyjścia, zejścia oraz małego alibi pomiędzy. Najmniej winiłbym Kotorowskiego, po pierwsze dlatego, że właśnie zakończył karierę, a po drugie dlatego, że nie jest z Ruchu. Co by to jeszcze?… A, na ekstraklasowe murawy wrócił pan sędzia Marcin Borski.
Bramka kolejki
Do ścisłego finału doszli Mateusz Cetnarski, Rafał Kurzawa i Przemysław Pitry. Wygrał Rafał Kurzawa i nie, nie na pocieszenie, otarcie łez i na drogę, ale dlatego, że tego strzału nie obroniłby ani Arkadiusz malarz, ani Wojciech Szczęsny, ani nawet mecenas Aleksander Pociej.
Kiks kolejki
W sobotę wydawało się, że nikt nie pobije duetu Ryota Morioka & Bence Mervo, ale zabijający się na piłce Sławomir Peszko, ośmiominutowy Krzysztof Piątek czy Jakub „Uuups” Czerwński wspięli się na wyżyny i robili, co w ich mocy. Krzysztof Piątek został zdyskwalifikowany na zasadniczą niekiksowość, Jakuba Czerwińskiego ułaskawiłem, żeby go nie dobijać i w finale wrocławski duet spotkał się z naszym reprezentantem na Euro – którego ostatecznie pokonał stosunkiem głosów: dwa barytony kontra pół basa.
W kategorii „dramat sceniczny” wygrało pudło Romana Gergela z 70 minuty, mające moc tysiąca skorpionów dżdżownic i wagę spadku z Ekstraklasy.
Asysta kolejki
Armin Cerimagić dał Romanowi Gergelowi możliwość strzelenia bramki za parę milionów złotych, Boban Jovic pokazał, że precyzja możliwa jest nie tylko przy podaniach trzy-, ale i przy trzydziestometrowych, Adam Mójta przed golem na 2:1…mój boże, jak to Adam Mójta, a Robert Demjan i Guilherme czarowali piętkami. Wygrywa Boban Jović, przed Robertem Demjanem.
Interwencja kolejki
Warszawiacy postawią na Arkadiusza Malarza, krakusi na Grzegorza Sandomierskiego, kibice Górnika będą pewnie zdania, że wyróżnić by trzeba Grzegorza Kasprzika z 85 minuty, pół Wybrzeża może uznać, że warto by nagrodzić neuerującego na 30 metrze Milinkovicia-Savicia, sporo osób doceni obronę Jakuba Szmatuły… A ja nagrodzę Dariusza Trelę, który w 29 minucie meczu z Jagiellonią nie pokazał, że naprawdę ma cojones jak berety, broniąc nimi strzał Karola Świderskiego, a zważywszy na siłę strzału, metafora z rozmiarem wydaje się być jak najbardziej uprawniona.
Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Opaliński (PBB-WK) – kilka prostych błędów, z których połowa i tak idzie na konto liniowych. Dałbym zero.
Pan sędzia Raczkowski (ŚW-GŁ) tu wolny zamiast machnięcia ręką, tam machnięcie ręką zamiast wolnego, ale na tyle rzadko, że nie warto się czepiać. Zero dioptrii.
Pan sędzia Krasny (KK-JB) nie zagwizdał rzutu karnego dla Korony w 12 minucie, niesłusznie wywalił Olszewskiego, za to nie zagwizdał bezczelnie „taktycznej” ręki Pyłypczuka i momentami sprawiał wrażenie, jakby prowadził mecz w sąsiednim powiecie. Masa błędów – masa dioptrii. Konkretnie minus dziewięć.
Pan sędzia Kwiatkowski (TBBN-GZ) – dwie zupełnie niepotrzebne żółte kartki. Pewnie przez deszcz. Minus jedna dioptria.
Pan sędzia Stefański (LW-PSz) pokazał moim przedmeczowym obawom tak solidną figę, że nie będę nawet dyskutował o kolorze kartki dla Mateusza Matrasa – zero dioptrii i ukłony.
Pan sędzia Marciniak (C-LG) myślami był już na Euro i gwizdał słabo, a czego uwieńczeniem był rzut karny dla Cracovii. Minus siedem dioptrii.
Pan sędzia Musiał (PG-ZL) przypominał samego siebie z najlepszych lat – dbał o rytm gry, wcinał się tylko, gdy musiał trzeba było, na krzyki i jęki się nie nabierał etc. Zero dioptrii.
Pan sędzia Borski (LP-RCh) wrócił po półrocznej przerwie, co momentami było widać, ale tylko momentami, więc na powitanie (i pożegnanie zarazem, bo to ostatnia kolejka przecież) minus jedna dioptria.
Cytat kolejki
Jan Żurek: „Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnym happy endem”
Niestety, skończyło się happy endem negatywnym.
Paulina Czarnota-Bojarska: „Wszystko, co może pan wystawić, wystawia pan dzisiaj”
Na przykład… yyy… język?
Andrzej Twarowski: „Fotele, krzesła i kanapy – wyjazd!”
…po którym to okrzyku obrońcy obrazili się na swojego bramkarza.
Kazimierz Węgrzyn: „To jest ból, kiedy widzisz tę piłkę”
„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1801
– Jak się komentuje Ekstraklasę tyle lat, to się piłkarzy po ruchach poznaje. (Tomasz Wieszczycki)
– Ale ja tam nie widziałem żadnego ruchu… (Rafał Dębiński)
„Opisz Ekstraklasę jednym dialogiem”, odcinek 14.
Krzysztof Marciniak: „Wam się wydaje, że Nieciecza to atrakcyjne miasto?”
Nam się wydaje, że jednak wieś, ale mamy perspektywę zaburzoną zamieszkiwaniem na trzecim piętrze z widokiem na skrzyżowanie.
Grzegorz Kasprzik: „Jeśli się coś zepsuło, to trzeba to naprawić”
Zarząd pragnie poinformować, że w najbliższym czasie nie przewiduje wznowienia współpracy z trenerem Ojrzyńskim.
Paulina Czarnota-Bojarska: „Znamy trenera Latala – że lubi patrzeć na siebie”
W takim towarzystwie? Bez sensu.
Andrzej Twarowski: „Trener Berg zamęczał nas swoim blablaniem, ciągle mówił to samo”
O, przepraszam, nazwy przeciwników w zdaniu „Mecz z… był trudnym pojedynkiem, w którym przeciwnik wysoko postawił nam poprzeczkę” za każdym razem były inne.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Licząca 1395 drużyn liga „poligonowa” zajęła siódme miejsce w klasyfikacji lig prywatnych, ale za to nasz lider – Biedni bo głupi prezesa Pitersona – zwyciężyli w klasyfikacji indywidualnej, wyprzedzając WisłęŻuromin o 13 punktów. W pierwszej dwudziestce klasyfikacji generalnej znalazły się jeszcze cztery zespoły ligi „poligonowej”: Moneyball prezesa Zientesa na miejscu dziewiątym, Fasti Team prezesa Łukasza Fastyna – na jedenastym, Ampuła prezesa Przekuby na trzynastym i Rogal prezesa Rogala na miejscu piętnastym. W pierwszej pięćdziesiątce turnieju mamy w sumie jedenaście drużyn: poza wymienionymi wyżej, także: FC Browar (prezes Wilek, miejsce 29.), blinkablinka (prezes Jungingen, miejsce 31.), Zuku Team (prezes Mateusz Żukowski, miejsce 34.), Taribo Westy (prezes Wierzba, miejsce 43), FC Solczyki (prezes Tomasz G., miejsce 44) i mój LZS Poligon na miejscu 48.
Tabelę ligi „poligonowej” zamknął prowadzony przez prezesa Pawła Kowalskiego Olkusz Team z wynikiem o 1014 punktów gorszym od Biednych bo głupich.
LZS Poligon zaliczył finisz w stylu Bronisława Malinowskiego na igrzyskach w Moskwie – plącząc się wiosną w drugim tysiącu klasyfikacji generalnej i drugiej trzeciej setce ligi poligonowej, zdołał w ostatnich paru kolejkach dojechać na 48. pozycję klasyfikacji generalnej i 11. miejsce w lidze „poligonowej”, wygrać ligę kibiców Zagłębia Sosnowiec, ligę fanów siatkówki oraz ligę redakcyjną /w tym miejscu następuje tryumfalne napieprzanie się kułakami w klatkę piersiową, jęk i długi atak wyczerpującego kaszlu/, a wszystko to jakoś tak mimochodem, bo po awarii serwerów straciłem serce do gry i transfery zrobiłem bodaj raz, jeśli w ogóle.
Wszystkim „poligonowiczom” kłaniam się nisko, dziękuję za kolejny udany sezon, pani Jadzia z księgowości macha wesoło likiem faktur. Niech moc będzie z Wami, wakacje niech będą słoneczne, Euro – medalowe, a na tron najlepszej ligi prywatnej wrócimy w następnej edycji „Ustaw Ligę”.
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk