Arkadiusz Aleksander – piłkarz na pierwszą ligę naprawdę dobry, a na Ekstraklasę trochę zbyt słaby. Niemal za każdym razem, kiedy trafiał do najwyższej klasy rozgrywkowej, obrywał po głowie i tylko raz przekroczył barierę pięciu goli w sezonie. Nic więc dziwnego, że siedem lat temu zleciał poziom niżej i, choć lądował w czołówkach klasyfikacji strzelców, do wcześniejszego miejsca już nie wrócił. Dziś – gdy zbliża się do końca kariery przygody z piłką– czeka go prawdopodobnie bardzo przyjemny finisz.
Życiorys Aleksandra, który pochodzi z Nowego Sącza, jest o tyle interesujący, że do Sandecji trafił dopiero jako 29-latek. No i zaczął trafiać…
2009/10 – 9 goli
2010/11 – 15 goli
2011/12 – 16 goli
2012/13 – 7 goli jesienią (i 6 goli wiosną dla Floty)
2013/14 – 12 goli (dla Arki)
2014/15 – 6 goli (dla Olimpii)
2015/16 – 13 goli
Aleksander jeszcze na sam koniec kariery wrócił do Nowego Sącza. Mało kto spodziewał się, że będzie odgrywał kluczową w zespole rolę, tymczasem – nastrzelał tyle goli, że liczy się w walce o koronę króla strzelców. I wcale nie jest powiedziane, że po nią nie sięgnie. Lider Szymon Lewicki ma tylko dwa trafienia więcej, a wicelider Maciej Górski – jedno.
Chwyciliśmy za kalkulator i szybko wyliczyliśmy, że przez niespełna cztery i pół sezonu w barwach Sandecji Aleksander zdobył 60 bramek. Sporo, naprawdę sporo.
A jako że ogłosił już wcześniej, że wraz z końcem tego sezonu kończy karierę, Rada Miasta Nowego Sącza chce uhonorować go Tarczą Herbową „Zasłużony dla Miasta Nowego Sącza”. Powód? Jeden z najlepszych piłkarzy w 106-letniej historii klubu. Nagroda ma o tyle duże znaczenie, że zazwyczaj była przyznawana kombatantom, byłym prezydentom czy biskupom, z pewnością nie sportowcom.
I teraz Aleksander ma okazję w naprawdę bardzo przyjemny sposób zakończyć karierę. O ile się nie mylimy, nigdy nic nie wygrał i nic specjalnego nie zdobył, więc niech ma chociaż teraz. Jako bohater lokalnej społeczności zasłużył.