Europa jeszcze w ogniu finalnych rozstrzygnięć boiskowych, a tymczasem Bayern już odpala transferowe bomby, lekką ręką rzucając na rynek ponad siedemdziesiąt milionów euro. Okienko jeszcze się nie zaczęło, a oni już próbują je wyważyć – w Monachium zameldują się Mats Hummels i Renato Sanches.
Kim jest ten drugi? To chłopak, który zaczynał sezon z Dawidowiczem w Benfice B, a teraz zmienia klub za 35 baniek, zostając czwartym najdroższym nastolatkiem w historii. Jeszcze na jesień grywał w takich januszowych starciach jak 11:1 z Galatasaray w UEFA Youth League, by na wiosnę zadebiutować w kadrze Portugalii, stać się członkiem żelaznej jedenastki walczącej o mistrzostwo Benfiki i zaliczyć pełne ćwierćfinały Ligi Mistrzów z Bayernem.
Grubo. Jednak jest ktoś w Europie, kto zrobił w ostatnich miesiącach większy postęp niż Zagłębie Lubin.
’
Dziewiętnastolatek, środkowy pomocnik, przez niektórych porównywany do Edgara Davidsa. Ma odbiór, ma strzał, ma przyzwoite rozegranie, umie włączyć się do przodu. Podobno świetny pod względem mentalnym, gotowy na to, by w meczach o największą stawkę grać pierwszej skrzypce. Oczywiście jednak skoro mówimy o dziewiętnastolatku, to wciąż nie jest najistotniejsze co umie teraz, ale do czego ma predyspozycje – a tutaj eksperci są zgodni, to materiał na klasę światową.
Kwota jest oczywiście horrendalna jak za kogoś, kto w dorosłą piłkę dopiero wkracza, ale takie mamy czasy. Czego by o nim nie mówić, tak referencje ma znakomite: CV młodzieżowca Benfiki (przeszedł tu wszelkie szczeble, zaczynał jako dziewięciolatek) to znak jakości. Sanches rozwija się harmonijnie, krok po kroku udowadniając, że już jest gotowy na poważne granie.
Drugim ze skalpów Bayernu jest Mats Hummels, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. To już niemal tradycyjny transfer na linii Dortmund – Monachium, dwie pieczenie na jednym ogniu: wzmocnienie siebie i osłabienie największego rywala zarazem.
Kto powie, że Hummels to zdrajca, bo tyle lat grał dla BVB, a teraz zmienia obóz na wrogi, niech przypomni sobie, że Mats to przecież wychowanek Bayernu, który spędził tam – licząc lata juniorskie – grubo ponad dekadę. Każdemu kojarzy się z żółtą koszulką, ale bardzo możliwe, że sam pojmuje to inaczej: wracam do domu.
Samemu Bayernowi należy pogratulować strategii. Początek maja, a oni już z ważnymi transferami na przyszły rok – najwyższe standardy. Carlo od pierwszego dnia pracy będzie mógł układać klocki po swojemu.