Step by step, jak to mawiał Leo Beenhakker. Krok po kroku Piotr Zieliński buduje swoją pozycję w Serie A. Znalazł się ostatnio na piątym miejscu wśród najlepszych młodych zawodników Serie A, według portalu WhoScored.com jest nawet pierwszy pośród graczy do 21. roku życia. I tak, jak podchodzimy z dystansem do podobnych rankingów, tak dziś w spotkaniu z Interem dostaliśmy kolejny dowód, że w tym wypadku te oceny nie są jakoś mocno przesadzone.
Zadania szczególnie nie próbowali mu dziś utrudniać Kondogbia do spółki z Felipe Melo, którzy byli po prostu słabi i kompletnie oddali środek pola zawodnikom Empoli, dzięki czemu goście na San Siro zbliżyli się do 60% posiadania piłki w całym spotkaniu. Mimo to, to Inter wygrał, bo w kontrze był bezlitosny. Najpierw Icardi po przechwycie pognał w pole karne, gdzie doskonale obsłużył go Perisić, później sam Chorwat dobił piłkę do pustaka. Po błędzie – może nie jakimś wielkim klopsie, ale jednak – Pelagottiego, który po wejściu w miejsce Łukasza Skorupskiego zaliczył aż trzy czyste konta w pięciu meczach. W międzyczasie bramkę strzeliło Empoli, po bodaj najładniejszej akcji całego spotkania, w której stary lis Maccarone znowu wykazał się typowym dla siebie cwaniactwem, wyprzedzając w polu karnym obrońców Interu i zgrywając do Pucciarellego.
Akcja bramkowa była zresztą jedną z niewielu, na których swojego stempla nie postawił Zieliński. Praktycznie każdy atak w którymś momencie przechodził przez Polaka, który działał jak tempomat. Wiedział, kiedy spróbować dryblingu (tylko jeden nieudany), a kiedy warto jeszcze rozrzucić piłkę do boku i spokojnie zbudować atak. Na samym początku dał zresztą do niego sygnał, uderzając niecelnie po indywidualnym rajdzie.
Później mocno się wycofał i włączał do niewielkiej liczby ataków, by móc uczestniczyć w każdym rozegraniu i łączyć linię obrony z atakującym trójątem Saponara-Puciarelli-Maccarone.
źródło: Opta Stats Zone
Przez to jego widoczność w poczynaniach ofensywnych mocno się zmniejszyła, a im bliżej bramki, tym rzadziej można było tam zobaczyć włączającego się Polaka. To cofnięcie się nie przełożyło się jednak na większą liczbę odbiorów – w tym względzie trzeba Zielińskiego zganić, bo można było czasami odnieść wrażenie, że do swoich obowiązków w defensywie podchodzi dość pasywnie.
Nie przeszkodziło mu to jednak w samej końcówce, tuż przed zejściem z placu gry, podkręcić jeszcze tempa i przeprowadzić ciekawą indywidualną akcję, gdy w gąszczu nóg jego podanie nie dotarło do Puciarellego. Musiała się też podobać jego kombinacja na jeden kontakt z Saponarą, po której żółtko złapał Nagatomo, ale też sytuacja, w której świadomie wykorzystał konieczność ostrożniejszej gry i w ładnym stylu przedryblował Japończyka na skrzydle.
Nieudane zagrania? W śladowych ilościach. Może ze dwa razy wsadził kolegę na konia podając „na stratę” i to w zasadzie wszystko, co można mu zarzucić. Oczywiście, dzisiejszy mecz z Interem to nie było spektakularne spotkanie w jego wykonaniu, które Piotrek będzie wspominał za -dziesiąt lat, szczególnie że ostatecznie zakończyło się przecież porażką 1:2. Ale Polak raz jeszcze pokazał, że osiągnął dobrą, stabilną formę, gdy za pasem mistrzostwa Europy. Tylko tyle i aż tyle.
***
Występ Zielińskiego w liczbach:
Podania (celne/niecelne): 53/7 (88% celnych)
Kluczowe podania: 2
Strzały (celne/niecelne): 0/2 (0% celnych)
Dryblingi (udane/nieudane): 6/1 (86% udanych)
Odbiory (udane/nieudane): 1/0 (100% udanych)
Faule: 1
Faulowany: 0