Śmieszne? Straszne? Wszystko razem? Filip Modelski wciąż jest więźniem Jagiellonii Białystok i będzie nim już do końca sezonu, ponieważ nikt nie zdąży zająć się jego sprawą. Piłkarza blokuje organizacja, która w teorii istnieje właśnie po to, by go bronić – Polski Związek Piłkarzy.
Wszystko w tej sprawie jest groteskowe. Piłkarz mówi, że nie przedłuży wygasającego za pół roku kontraktu i od tego czasu jest szmacony. Zgłasza się do PZPN z informacją: „halo, jestem szmacony, to niezgodne z prawem, proszę o rozwiązanie kontraktu z winy klubu”. Niestety, pół roku to za mało, by sprawę rozstrzygnąć, w związku z czym kontrakt wygasa w sposób naturalny.
To mniej więcej tak, jakby kobieta zadzwoniła na policję, że jest właśnie gwałcona, a policjant poprosił o telefon, gdy już skończy stosunek i będzie mogła normalnie rozmawiać.
W pierwszej instancji Modelski przegrywa, bo Jagiellonia uprawdopodobnia, że piłkarz został przesunięty do rezerw na skutek słabego meczu w lidze. Ale wciąż ma bardzo mocne karty w ręku, po prostu musi uzupełnić niektóre dokumenty i zeznania.
A później robi się naprawdę ciekawie. Podczas zjazdu PZPN dochodzi do starcia na linii związek – Ekstraklasa SA. Z inicjatywy ESA, z automatu odrzucone zostają wszystkie poprawki do statutu, także te bardzo logiczne, dotyczące rozstrzygania sporów sportowych. To nie podoba się Polskiemu Związkowi Piłkarzy – i trudno się dziwić. Wreszcie miało być szybko i sprawnie, ale jakaś idiotyczna pokazówka sprawiła, że będzie po staremu.
Efekt? Od tamtej pory PZP… nie wyznacza sędziów, którzy w drugiej instancji mogliby się sprawą Modelskiego zająć. W przepisach wygląda to tak…
Strona niezadowolona z rozstrzygnięcia może złożyć odwołanie do 5-osobowego składu orzekającego Izby, w którego skład wchodzić powinna równa liczba przedstawicieli piłkarzy i klubów oraz Przewodniczący lub Wiceprzewodniczący, którzy nie orzekali w I instancji.
Właśnie przedstawicieli piłkarzy wskazuje PZP.
Niestety, żaden termin nie pasuje, PZP nie jest w stanie wskazać sędziów (a raczej – twierdzi, że nie jest w stanie) i sprawa stoi. Kolejne terminy proponowane przez PZPN są odrzucane. Rozumiemy, że ktoś w PZP wkurzył się na zjazdową szopkę, ale to skandal, że na koniec cierpi piłkarz. Piłkarz, którego interesów PZP powinien bronić.
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do prezesa PZP, Marka Pięty. Niestety, zamiast wytłumaczyć, czemu jego organizacja się ośmiesza, bardziej go interesowało, skąd o tym wiemy. – Przyjdzie moment, że wydamy w tej sprawie komunikat. Na razie nie widzę takiej potrzeby – wydusił w końcu z siebie.
My z kolei nie widzimy potrzeby, by traktować PZP jako organizację, która faktycznie dba o dobro piłkarzy, a nie zajmuje się sama sobą.
Fot. FotoPyK