Reklama

Po porażce Legii poszły wiadomości “Panowie, sprężarka! Jest dobrze”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 maja 2016, 11:28 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wynik Legii z Zagłębiem troszkę nas podbudował. Myśleliśmy, że lider, który ma bardzo dobry skład, będzie już wygrywał do końca sezonu. Tymczasem stajemy właśnie przed szansą zrównania się z Legią punktami, a za moment – gramy bezpośredni mecz. Już po czwartkowym spotkaniu poszły żartobliwe wiadomości: „Panowie, sprężarka! Jest dobrze” – mówi Jakub Szmatuła, bramkarz Piasta. Dziś gliwiczanie grają z Pogonią Szczecin.

Po porażce Legii poszły wiadomości “Panowie, sprężarka! Jest dobrze”

Masz świadomość, że najbliższe dwa tygodnie mogą być dla was historyczne?

– Cała drużyna ma tę świadomość. Po meczu z Pogonią będziemy mieli tydzień do starcia z Legią, ale nie zapominamy o jednym: dziś najważniejsza jest Pogoń.

Trener Latal przez cały sezon mówił, że utrzymuje was na powierzchni ziemi i nie chce, byście wybiegali w przyszłość. Z każdą kolejką to chyba coraz trudniejsze zadanie.

– Podejście trenera się nie zmieniło – w dalszym ciągu stara się, byśmy nie zwracali uwagi na tabelę i nie myśleli, co będzie po ostatniej kolejce. Trener, ale i my również, robi wiele, by głowy pozostały chłodne. Z drugiej strony, wiemy, ile już w tym sezonie zrobiliśmy, dokąd zaszliśmy. Przez przypadek na pierwszym czy drugim miejscu można być przez dwa tygodnie, a my tutaj jesteśmy przez całe rozgrywki. Jedyne, co się zmienia, to pozycja nasza i Legii. Cały czas utrzymujemy bliski kontakt i to nasz mały sukces, ale chcemy dołożyć coś jeszcze, by spić tę śmietankę na sto procent.

Reklama

Temat mistrzostwa musi się w szatni przewijać.

– Do mistrzostwa i europejskich pucharów podchodzimy żartobliwie. Nie spinamy się przez te cele. Ale mamy też świadomość, że oprócz bliskiego kontaktu z Legią, to przewaga nad resztą drużyn wcale nie jest taka duża. Niby mieliśmy spory zapas nad Zagłębiem, ale właśnie ograło lidera i w ostatniej kolejce gra z nami. Trzeba uważać. Dlatego patrzymy głównie na siebie – jeśli będziemy wygrywali, to inni nas nie dogonią. A Legia? No cóż, chcielibyśmy ją wyprzedzić.

Nie było problemów z koncentracją na piątkowym treningu? Wiedzieliście już o porażce lidera.

– Nie, przygotowywaliśmy się normalnie. Aczkolwiek wynik Legii z Zagłębiem troszkę nas podbudował. Myśleliśmy, że lider, który ma bardzo dobry skład, będzie już wygrywał do końca sezonu. Tymczasem stajemy właśnie przed szansą zrównania się z Legią punktami, a za moment – gramy bezpośredni mecz. Już po czwartkowym spotkaniu poszły żartobliwe wiadomości: „Panowie, sprężarka! Jest dobrze”. Wyjdziemy naładowani na Pogoń, tak jak na Lechię, chociaż starcia z nią trochę się obawialiśmy.

Ostatnie dni to dla was w końcu same dobre wieści. Dawno nie byliście tylu argumentów, by być w pozytywnych nastrojach.

– Nie ukrywajmy: nie zaczęliśmy wiosny tak, jak każdy się spodziewał. „Kryzys” to za mocne słowo, natomiast mieliśmy lekki dołek. Nie wychodziły nam tak dobre mecze, jak w poprzedniej rundzie, ale staraliśmy się nie stracić kontaktu z pierwszym miejscem. Mimo wszystko, sądzę, że poniżej pewnego poziomu nie spadliśmy. Jesienią Legia notowała gorsze mecze, miała lekki kryzys, ale sobie z nim poradziła. My też wyszliśmy na prostą. Nieważne, jak się zaczyna, ważne, jak się kończy.

Reklama

Miałeś przed rzutem karnym Sebastiana Mili myśl, że jeśli piłka wpadnie do sieci, może być już po marzeniach o mistrzostwie?

– Troszkę tak. To była chwila, intuicja, udało się. W niektórych sytuacjach chłopaki pomagają mi, tym razem – pomogłem ja im.

Wynik 3:0 z Lechią przekłamuje obraz z boiska?

– Trener Nowak powiedział, że Lechia nie zasłużyła na tak wysoką porażkę. Moim zdaniem, już przed przerwą mogliśmy strzelić więcej niż jedną bramkę, mieliśmy poprzeczkę. Ale do sytuacji dochodziła też Lechia, miała ten rzut karny. Tak czy owak, byliśmy lepsi.

Takie zwycięstwo, nawet jeśli trochę na wyrost, było wam potrzebne. Sam mówiłeś o lekkim dołku, a on był również w głowach.

– Każdy sądził, i my również, że po dobrze przepracowanej zimie będziemy osiągać takie same wyniki, jak jesienią. Pojawiły się problemy ze skutecznością, przestaliśmy strzelać gole. A te mecze, które my remisowaliśmy, Legia wygrywała – najpierw zrównali się z nami punktami, zaraz potem nas wyprzedziła. Ale ta różnica nigdy nie była duża. Po tej kolejce możemy mieć taki sam dorobek. Widziałem, jak Pogoń grała z Lechem: świetnie bronił Kuba Słowik, odblokował się Zwoliński. To dobry zespół i trudny przeciwnik.

Jeśli pokonacie Pogoń, to wicemistrzostwo praktycznie macie zapewnione.

– Bardzo byśmy chcieli, to byłby duży sukces. Ale też apetyty rosną w miarę jedzenia. Jeśli wygramy z Pogonią, to wyczekujemy meczu z Legią. Może być jeszcze ciekawie.

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...