Canal Plus bankrutuje. Zmroziła mnie ta wiadomość i chciałbym, by pogłoski o jego śmierci były przesadzone. Ale nie, to wiadomości z kolumn pod hasłem „Biznes”. A tam jak byk, że francuski C+ i grupa Vivendi mają miliardy długów i one rosną, gdy liczba klientów i abonentów raptownie maleje. A wygrywa – jak to we Francji obecnych czasów – Al Jazeera.
Rzecz jasna guzik mnie obchodzi co oglądają żabojady w turbanach, ale… C+ to symbol dobrej piłki w Polsce, nawet lepiej pokazywanej niż wygląda ona w rzeczywistości. I wiem, że jeśli jakaś firma ma kłopoty, to zaczyna – nim wyzionie ducha – od cięcia kosztów. A to najłatwiej zrobić tam, gdzie nie działają ani prawo, ani związki zawodowe, czyli na prowincji. No, my taką prowincją jesteśmy.
Oczywiście nie przekonają mnie wyjaśnienia typu gdzie Rzym a gdzie Krym, że my osobno i podobne trele morele, że tu jest Polska. Nie, bowiem ja upadek telewizji sportowej rozumiem doskonale. Rozumiem jak mało kto, bo pracuję w niej i obserwuję ją całe życie.
Jest przepłacona, sypie milionami tam, gdzie można sobie obejrzeć i poklikać za darmo, nie licząc prądu. Gdzie z mnogości zdarzeń zalała nas milionami całkiem zbędnych transmisji, a my mamy miliony ciekawszych rzeczy do zrobienia (ja staram się oglądając mecz grać równocześnie w szachy i czytać książkę). Poza tym łupi nas niemiłosiernie, każąc za swoje istnienie płacić, i to przecież nie tylko C+, właśnie wchodzi opłata za TVP, a jest za Polsat, za kablówki, za wszystko. I po co to? Dla jednego meczu w roku, który wart byłby zapamiętania? Dla komentarzy, które są przeraźliwie banalne i dla tabunów brzydkich kobiet?
I każe nam utrzymywać takich gości jak Czerczesow, którzy do telewidza odwraca się plecami?
To wszystko można mieć za darmo. Gorszej jakości, fakt, bez komentarza, owszem, ale kiedy chcemy, na kliknięcie.
Telewizja w wydaniu XX-wiecznym umiera, bo jest za droga. Mecz realizuje kilkadziesiąt osób, gdy tak naprawdę wystarczyłaby para oczu. Niedawno pokazano gościa z tv (chyba n na końcu), który jest kamerzystą, dźwiękowcem i oświetleniowcem, trzy w jednym. Otóż dopisałem, iż jest też kierowcą, makijażystą, a najprawdopodobniej i stażystą, który nie dość iż nie dostaje pensji to sam płaci za możliwość nauki! (tak jest w tvn). No więc taka techniczna działalność jest dostępna każdemu (jak mnie i Karolowi) i żadna telewizja nie jest nikomu potrzebna, bowiem nie daje już niczego nadzwyczajnego. Internet zwyczajnie ją zamordował. A że czegoś nie pokaże jeszcze? Niebawem (za rok, może dwa?) transmisję zrobić będzie mógł sobie każdy z kamerki umiejscowionej w czapce i wysłać transmisję do wszystkich miejsc na świecie, nawet do północnokoreańskiej łodzi podwodnej dokonującej właśnie ataku nuklearnego na USA. Jasne, obraz będzie się chybotał, aż ktoś wymyśli czapki niechybotliwe. A że bezprawnie i nielegalnie? Pewnie, ale najtaniej, a taka jest logika dziejów by obniżać koszty, skoro nie da się już podnieść zarobków. I tak jest z C+. Skoro drogo żyje się z nim, to nawet jeśli daje 24 godziny na dobę pornole i mecze, trzeba pomyśleć jak żyć bez niego.
Mnie tym bardziej głupio, bo nie ma telewizji w której bym nie pracował i nie miał tam przyjaciół, żyłem w tym świecie pół wieku niemal i nie wyobrażam sobie innego modelu życia, ale wielu moich znajomych w ogóle nie ma domu telewizora. Mimo że są coraz większe i coraz tańsze, to nie dościgną telefonów za złotówkę. Zresztą telewizory mają i inna koszmarną wadę – kradną czas, którego coraz mniej. Karmią powtórkami, czyli kolejnymi wersjami tych samych zestawów deserowych do zwymiotowania. Denerwują. I naprawdę można żyć bez nich.
Oczywiście ruina telewizji spowoduje ruinę sportowców, zmniejszony zatem popyt na auta ferrari i coraz brzydsze dupki na trybunach, bo z trawy nie dobiegać już będzie zapach sianka. Jak w samolotach – wyobrażał ktoś sobie dawniej, że stewardessy będą już nie najładniejsze, a najbardziej koszmarne? Jedzenie jak z czarnego snu, ubrania z papieru itd.?
Zły pieniądz wypiera dobry pieniądz – ta teoria Kopernika – choć nie miał on tej świadomości – dotyczy nie tylko waluty, lecz wszystkiego. Każdego towaru, a sportowa telewizja jest towarem.
A potem, mnogość źródeł w internecie dobije i elektronikę, a potem nastąpi koniec świata. Ja szczęśliwie nie będę z tego powodu płakał, bo co najciekawsze to już się zdarzyło…
Dobre chociaż to jedno, że załapałem się idealnie – na samą końcówkę!