Reklama

Jak się starzeć, to tylko tak. Wiekowi napastnicy zaginają fizjologię

redakcja

Autor:redakcja

21 kwietnia 2016, 11:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

W karierze większości piłkarzy przychodzi taki moment, że organizm powoli odmawia posłuszeństwa. Nogi nie nadążają już za głową, opóźniony jest czas reakcji, z czasem zatraca się też dynamikę i naturalną sprawność. Nie wszyscy jednak godzą się z prawami natury – niemal w każdej z najsilniejszych lig Europy znajdziemy bowiem napastnika, który spokojnie mógłby już zawiesić buty na kołku, a mimo tego gra i strzela aż miło.

Jak się starzeć, to tylko tak. Wiekowi napastnicy zaginają fizjologię

Wyścig o wirtualną nagrodę imienia Benjamina Buttona trwa w najlepsze. Bez znaczenia jest tutaj kraj, siła reprezentowanego klubu czy w końcu wiek. O takiej starości marzy chyba po cichu każdy zawodnik, który w końcu przestaje sobie dawać radę na najwyższym poziomie i musi salwować się ucieczką do nieco mniej poważnej ligi. Ci panowie udowadniają, że grubo ponad trzydzieści wiosen na karku to żadna przeszkoda w tym, by nadal zachwycać kibiców.

Francesco Totti

Nie gra już tak często jak choćby rok czy dwa lata temu. Co więcej – w tym sezonie ani razu nie wybiegł na boisko od pierwszej minuty, a na domiar złego skłócony jest z prowadzącym Romę Luciano Spallettim. Ostatnie dwa mecze to jednak popis Tottiego-dżokera. Choć najpierw zameldował się na ostatnie kilkanaście minut w starciu z Atalantą i w samej końcówce uratował remis, to prawdziwy popis dał dopiero wczoraj. W 86. minucie zmienił Seydou Keitę, w swoim pierwszym kontakcie z piłką doprowadził do wyrównania, a chwilę później trafił z rzutu karnego. W trzy minuty w pojedynkę odwrócił losy meczu. 39 lat, ponad 500 spotkań dla stołecznej drużyny i – mimo ogromnej konkurencji i konfliktu z trenerem – wciąż bezcenny dla Giallorossich. Po prostu Il Capitano.

Reklama

Claudio Pizarro

Latem dość długo nie mógł znaleźć nowego klubu. 1. lipca rozstał się z Bayernem, a dopiero 7. września podpisał umowę z Werderem Brema. Dla Peruwiańczyka było to już trzecie podejście do gry w zielonych barwach i – jak pokazał czas – wcale nie gorsze niż dwa poprzednie. Jak dotąd zdobył w tym sezonie 13 bramek wykreślając tym samym z kronik rekord Marco Bode, który był najlepszym strzelcem Werderu w historii występów klubu w lidze niemieckiej. Niemcowi do zdobycia 101 goli trzeba było 379 występów, zaś  37-letni Pizzarinha do tego by już 102 razy wpisywać się na listę strzelców, potrzebował ledwie 183 spotkań. Żywa legenda Bundesligi.

Aritz Aduriz

Już od dawna był gwarancją tych kilkunastu goli w sezonie, ale nikt nie ma wątpliwości, że Aduriz swój prime time przeżywa właśnie teraz, kiedy ma już na karku 35 lat. Hiszpan we wszystkich rozgrywkach trafiał do siatki już 33-krotnie i całkiem prawdopodobne, że swoją karierę będzie mógł zwieńczyć wyjazdem na europejski czempionat do Francji. Nie sposób też nie odnieść się do rodzaju bramek zdobywanych przez Baska. W jego wieku wydawałoby się, że obszar polowania zawęża się tylko do strefy wokół samej bramki, czyhając na to by w stylu Pippo Inzaghiego dobić z bliska do pustaka. Nic bardziej mylnego – Aritz uwielbia rąbnąć spektakularnie. Z przewrotki, z woleja, z dużej odległości głową lub – tak jak przeciwko Marsylii – w niedorzeczny wręcz sposób z 30 metrów. Napastnik kompletny i aż żal, że tak spektakularnie zaczął grać dopiero pod koniec swojej kariery.

Zlatan Ibrahimović

Reklama

Jasne, Zlatan wysoką formę trzyma już od tylu lat, że kolejny sezon na tak wysokim poziomie nie jest aż takim zaskoczeniem. Mimo wszystko wspominamy o nim, bo w wieku 34 lat walnąć w 27 spotkaniach aż 32 gole, to spory wyczyn. Oczywiście, Szwed jest zawodnikiem PSG, które we Francji nie miało w tym sezonie sobie równych, ale jeśli spojrzymy na klasyfikację strzelców – ręce same składają się do oklasków. Drugi pod względem ilości trafień Alexandre Lacazette ma ich bowiem prawie dwa razy mniej. Ibra – klasa sama w sobie.

Massimo Maccarone

W czasach, gdy Włosi mają ogromny problem ze znalezieniem reprezentacyjnej dziewiątki, Maccarone notuje jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. W wieku 36 lat. 33 mecze, 12 goli i 4 asysty sprawiły, że co śmielsi kibice zaczęli dopominać się jego obecności w kadrze na EURO. Oczywiście szanse Big Maca na wyjazd do Francji są niewielkie, ale jego dorobek i tak zasługuje na podziw.

***

Kilka przykładów tego, że piłkarska starość może być piękna jeszcze byśmy znaleźli. W Sunderlandzie regularnie strzela wiekowy Jermaine Defoe, który powrócił po sezonie emerytury w Toronto, a w Niemczech – dopóki nie złapał kontuzji – całą robotę Eintrachtowi Frankfurt robił 33-letni Alex Meier. Jak widać – wiekowi napastnicy, którzy potrafią przekuć nieubłaganie rosnące cyferki w swój atut są wciąż w cenie. A ich piłkarskie i życiowe doświadczenie potrafi być wprost nieocenione.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...