Reklama

Był piłkarz, nie ma piłkarza. Odcinek 36235

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2016, 09:17 • 3 min czytania 0 komentarzy

Niedawno jeden ze znajomych trenerów z Ekstraklasy zwrócił uwagę na pewne ciekawe zjawisko – akurat u nas, akurat w Ekstraklasie piłkarze wyjątkowo często giną po jednym niezłym sezonie. Tak było z Bartłomiejem Pawłowskim, ostatnio z Łukaszem Zwolińskim, czy wcześniej z Furmanem, Łukasikiem… Przykłady można mnożyć. Tak też jednak stało się z Bartoszem Bereszyńskim, którego wczoraj dość boleśnie obnażył Ruch Chorzów. Bo to jednak lekka plama, gdy objeżdża cię Łukasz Moneta, który przed momentem mógł ci podawać piłki w tym samym klubie. Przy całej sympatii do „Beresia” – bo to inteligentny gość – był piłkarz, nie ma piłkarza.

Był piłkarz, nie ma piłkarza. Odcinek 36235

Kiedy to wszystko się załamało? Internetowi wojownicy z fikcyjnymi nickami i bohaterami z Dragon Balla w avatarach siadają właśnie do pisania dziesiątek komentarzy o Benfice i… poniekąd mają rację. Właśnie gdy na ostatniej prostej wysypał się ten transfer – fundusze inwestycyjne nie dogadały się ze sobą, mimo że kontrakt został ustalony – Bereszyński wskoczył na równię pochyłą. Nie pędził na niej w takim tempie jak Krasić. Raczej co rundę zsuwał się o schodek, aż wylądował na parterze. A przecież tu nie chodzi o to, że portugalskim skautom nagle zsunął się sufit na głowę i zobaczyli w „Beresiu” jakieś nadprzyrodzone umiejętności. Bereszyński został odkryciem roku 2013 według Weszło i odkryciem sezonu 2012/13 podczas gali Ekstraklasy. Nagrody osobiście nie odebrał, bo… przebywał właśnie na zgrupowaniu dorosłej reprezentacji. „Coś” dostrzegał w nim też przecież Waldemar Fornalik, który dał mu nawet dwa razy zagrać. Wydawało się, że – jakby to ujął Franek Smuda – Bartek złapał pana Boga za rogi.

Wtedy Bereszyński imponował wydolnością, zadziornością i kondycją. Bardziej „fizyką” niż umiejętnościami piłkarskimi. W rzeczonych rozgrywkach 2012/13 nie zaliczył jednak ani jednej asysty, a jedynego gola strzelił jeszcze w barwach Lecha. W obronie mógł się podobać, ale wszyscy podkreślali, by wskoczyć na wyższy poziom, potrzebne są argumenty w ofensywie. Efekt? Spójrzmy na bilans ligowy.

2013/14 – 18 meczów, 1 gol, 1 asysta

2014/15 – 16 meczów, 0 goli, 0 asyst

Reklama

2015/16 – 14 meczów, 0 goli, 1 asysta.

Choćby Bereszyński zatrudnił renomowanego amerykańskiego prawnika Roberta Shapiro, to nawet on by go nie wybronił. Oczywiście, że defensora – teoretycznie – rozlicza się z bronienia, ale w dzisiejszym futbolu, zwłaszcza w ekipie potentata, boczny obrońca MUSI atakować. To obligo. Podstawowy warunek. Tymczasem chłopak przez ostatnie trzy lata nie zrobił ŻADNEGO postępu. Kontuzje? Oczywiście. Wytrącały go z równowagi non-stop – np. wtedy, gdy Wawrzyniak złamał mu nos – ale nie dajmy się zwariować – połowa piłkarskiego świata zrywała mięśnie, więzadła czy łamała nogi i wielu wracało do dyspozycji. Bereszyński ma rzecz jasna tego pecha, że rywalizuje prawdopodobnie z najlepszym defensorem całej ligi bez podziału na pozycje (Jędrzejczyk), ale to też żadne usprawiedliwienie, bo w obecnej formie i przy aktualnych wymaganiach Legii przegrałby chyba nawet z tym łysym tłumaczem Czerczesowa.

Brakuje minut. Brakuje regularności. Bez minut nie będzie regularności. Bez regularności będzie kolejny stracony sezon jak dwa (albo i trzy) poprzednie. Kilka razy klasyfikowaliśmy Bereszyńskiego w kategoriach „make or break” i za każdym razem – mówiąc delikatnie – nie kończyło się „make”. Teraz jednak ten 23-latek stoi na prawdziwym sportowym rozdrożu. Mieszka w ładnym mieście, gra w wielkim klubie i zarabia świetne pieniądze, ale już dawno przestał być nawet solidnym ligowcem. Chyba czas na poważniejsze decyzje i – jeśli można – sugerowalibyśmy szukać zatrudnienia bliżej Białegostoku, Gliwic bądź Chorzowa niż Sandhausen, Ipswich czy Werony.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...