Reklama

Gdzie morze pieniędzy zmienia się w błoto. Sroki z nożem na gardle

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2016, 15:00 • 6 min czytania 0 komentarzy

Dziewiętnaste miejsce w rankingu najbogatszych klubów świata według Deloitte, dziewiętnaste w Premier League. Oto kuriozum, z jakim zmaga się Newcastle. Za chwilę żyła złota może być odcięta, bo „Srokom” poważnie grozi spadek z zalewającej wszystkich uczestników pieniędzmi ligi, a wszystko tuż przed wejściem w życie rekordowej umowy, która jeszcze dałaby klubowi z St James Park kopa na rozpęd. Ale to nic wyjątkowego – od lat największym rywalem, z jakim zmaga się Newcastle, są oni sami.

Gdzie morze pieniędzy zmienia się w błoto. Sroki z nożem na gardle

***

Screen Shot 04-19-16 at 01.24 PM

„Po podpisaniu długoterminowych umów z Wonga, Thomas Cook i Pumą, Newcastle United są w najlepszej kondycji finansowej w historii”.

Tak jest – od jakiegoś czasu widuje się ich głównie w dole tabeli, a przecież to bogacz. Bogacz z tradycjami nie tylko boiskowymi, kibicowskimi, ale także finansowymi – w 1999 uznawano ich za piąty najbogatszy klub świata, a przypomnijmy, że w 1996 to właśnie oni bili transferowy rekord świata, gdy na St James Park meldował się za piętnaście milionów funtów Shearer.

Reklama

Trochę się od tamtego czasu na rynku pozmieniało. Tyle samo co niegdyś Shearer kosztował tego lata Mitrović.

***

Mitrović – osiemnaście milionów euro. Thauvin prawie tyle samo, podobnie Wijndalum. Shelvey szesnaście, Townsend piętnaście, Mbemba dwanaście, Saivet sześć, a jeszcze okrągłą bańkę zimowe wypożyczenie Doumbii. Ashley ma opinię prezesa posiadającego węża w kieszeni, ale nie można mu odmówić: w tym sezonie sięgnął głębiej do portfela.

To na papierze świetne zakupy. W większości młodzi, bardzo utalentowani gracze, których wartość może wzrosnąć. A jednak na horyzoncie katastrofa. Kadra pełna jest interesujących nazwisk: Krul, Mbemba, Coloccini, Janmaat, Colback, Tiote, Sissoko, Shelvey, Wijndalum, Siem de Jong, Saivet, Townsend, Gouffran, Mitrović, Ayoze Perez, Doumbia, Demba Cisse, Riviere. Tak, na papierze to kawał bandy, ale jak się mądrze mówi: papier przyjmie wszystko.

Talentu niektórym graczom nie sposób odmówić

Reklama

Widać gołym okiem, że zachwiano tu proporcje. Szefowie Newcastle zachowali się jakby grali w starego Championship Managera i postawili na samych ofensywnych graczy, uznając, że taka siła rażenia pokryje błędy defensorów. Otóż tak dobrze nie ma i tylko Aston Villa straciła w lidze więcej bramek, a atak wcale nie funkcjonuje jak powinien: więcej goli strzelił nawet Sunderland, znienawidzony na St James Park, a którego najważniejszym graczem ofensywnym jest wracający z MLS Jermaine Defoe.

Ta zniewaga krwi wymaga. Ale nie widać w Newcastle zbyt wielu graczy żądnych krwi. Tym graczom nie brakuje umiejętności, by się utrzymać: brakuje im jaj. Brakuje motywacji, zgranej szatni, woli walki jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jakby zbyt zajęci byli liczeniem kasy, bowiem spadek Newcastle tak naprawdę bardzo ich nie uderzy po kieszeni, a na większość znajdą się inni chętni – to nie jest mentalność, która sprawia, że piłkarze wyprują z siebie żyły na finiszu. Znacznie bardziej presję odczuwają w Sunderlandzie i Norwich.

Screen Shot 04-19-16 at 03.37 PM

***

Oczywiście, że kibice mają mrowie pretensji pod adresem swoich zawodników, ale dla nich pierwszym, który powinien odejść, jest właściciel Mike Ashley. Ciekawy cytat znaleźliśmy u jednego z dziennikarzy zajmujących się tylko i wyłącznie sprawami St James Park:

„Wszyscy kibice klubów Premier League mają prawo wierzyć w sukces przed startem sezonu. Wszyscy poza kibicami Newcastle rządzonego przez Ashleya”.

Obrona Ashleya byłaby karkołomna. Oczywiście, że ryba psuje się od głowy, a on swoją niewiedzą lub arogancją postawił klub w takiej pozycji. Można strzelać jak do kaczek: sto milionów na transfery, niemal żaden nie spełnia nadziei, a więc dwa z dwoma dla skautingu. Szkolenie juniorów zrobiło trzy kroki w tył, dzisiaj drużyny U-21 i U-18 są w zasadzie dostarczycielami punktów, a nie zdolnych wychowanków.

Screen Shot 04-19-16 at 03.33 PM

Sam Ashley też czasami brzmi jak człowiek, który nie ma ani pomysłu ani zapału by wyprowadzić klub z zapaści: – Czy żałuję, że wszedłem w futbol? Tak. Przyniosło mi to wiele frajdy, ale nie potrafiłem zrobić różnicy, jaką udało mi się zrobić w Sports Direct. Chciałem uczynić ich lepszymi. Nie udało mi się. Jeśli spadniemy, nie mam wyboru: zostanę. Tak się mają sprawy.

W swej desperacji Ashley miał zaproponować Benitezowi, by ten od podstaw pomógł budować nowe, lepsze Newcastle. Nie chodzi tylko o pierwszy zespół, ale o klubową filozofię, a nawet szkolenie młodzieży. Tak jest, Rafa, który ostatnio zawodził na szczytach, tu wciąż ma wielki szacunek. Ma nie tylko uratować ligę, ale i nadać kierunek. Póki co jednak nie wiadomo czy zostanie nawet w przypadku utrzymania.

***

Byłem zszokowany postawą klubu. Zagrałem 194 mecze, byłem jednym z kluczowych piłkarzy. Tymczasem kiedy dotknęła mnie choroba, odwrócili się ode mnie. Gdy miałem chemioterapię nikt mi nie pomógł, nikt nawet nie zadzwonił zapytać jak się czuję albo pogratulować, że udało mi się pokonać raka. Po wszystkim dowiedziałem się, że mam szukać sobie nowego miejsca.

Jonas Guttierrez w szpitalu pokonał raka jąder, w sądzie Mike’a Ashleya. Kibice nigdy nie wybaczą prezesowi, że tak potraktował jednego z ich ulubieńców – definicyjny strzał w stopę. I jak pod rządami takiego człowieka ma być w gabinetach i szatni St James Park zdrowa atmosfera?

Screen Shot 04-19-16 at 03.34 PM

Na twitterze powstał cały profil poświęcony kłamstwom i kompromitacjom Ashleya

***

Benitez podjął wielkie ryzyko przychodząc do Newcastle. Nie jest to bowiem ani tak słaby trener jak go malują fani Realu, ani tak dobry, jak chcą jego obrońcy. Wciąż mógłby prowadzić drużynę znajdującą się w znacznie pewniejszej pozycji, a nie broniącą się rozpaczliwie przed spadkiem. Stawka jest wysoka: jak obroni Sroki, to wygra wiele, jak polegnie to wraz z nimi po całości.

Początki współpracy były trudne, bo przecież nie mógł w żaden sposób komponować drużyny, przychodzi na czyjeś. Jego przenosiny wlały nadzieję na trybunach, ale zdarzały się chwile zwątpienia: po porażce 1:3 z Southampton kibice skandowali „lecimy z ligi”. Don Hutchinson napisał wówczas w Chronicle: „To była kompromitacja. Newcastle w żaden sposób nie przypomina zespołu, który ma nóż na gardle. Braki jakościowe są widoczne, ale jeszcze bardziej problemy z podejściem do swoich obowiązków”.

Dopiero w ten weekend udało się Rafie wygrać pierwszy raz – to też pierwsze zwycięstwo Newcastle od lutego. Po drodze oberwali od Norwich w meczu o sześć punktów, a z Sunderlandem u siebie wyłącznie zremisowali.

Screen Shot 04-19-16 at 03.36 PM

Dziś mają udowodnić z Man City, że pokonanie Swansea 3:0 nie było przypadkiem. Ocuciło ich, wyciągnęło z marazmu, było impulsem, który pozwoli się utrzymać.

***

Co ciekawe, scenariusze w przypadku spadku są niejednoznaczne. Z jednej strony, tej oczywistej – tragedia. Ominie ich rekordowa umowa sprzedaży praw telewizyjnych Premier League, natomiast Ashley sprzeda każdego, na kogo znajdzie się kupiec. Skąd ta pewność?

Tak samo zrobił gdy spadli poprzednio. Ashley nie wydawał prawie grosza, choć sprzedawali piłkarzy hurtowo. Były wszelkie podstawy by sądzić, że takie zachowanie wpędzi ich na stałe w Championship, ligę, gdzie 3/4 klubów ma chrapkę na awans, a co drugi ma wielkie tradycje i morze kibiców. Po wciśnięciu resetu i pozbyciu się darmozjadów okazało się, że można zmontować fajną, skuteczną ekipę z mniej znanych nazwisk i młodszych piłkarzy – to tu wystrzelił wówczas choćby Andy Carroll.

Być może więc taki reset, przewietrzenie atmosfery, paradoksalnie byłoby czymś korzystnym. Choć trzeba przyznać, że nie tylko Premier League zrobiła w ostatnich latach kilka kroków do przodu – także Championship to dziś znacznie bardziej poważne rozgrywki, taka ekwilibrystyka kadrowa wykonana z sukcesem mogłaby się drugi raz nie powieść.

Kibice wierzą w jeszcze trzeci scenariusz: że ktoś odkupi Newcastle, przecież na świecie jest boom na angielski futbol, w najbardziej egzotycznych miejscach świata nagle znajdują się skłonni zainwestować bogacze. Ale tu będzie o zmianę właściciela trudno: Newcastle jest zadłużone u Ashleya na dziesiątki milionów, a jeszcze przecież biznesmen chciałby odzyskać to, co w klub włożył, a najlepiej jeszcze swoje zarobić. To się nie kalkuluje potencjalnym inwestorom – w Championship są kluby o krocie tańsze, a które również mają potężną bazę kibiców i zacne tradycje.

 

Najnowsze

KTS

Przewrót na rynku praw TV! Szalony przetarg Januszy z Ząbek

Jakub Białek
0
Przewrót na rynku praw TV! Szalony przetarg Januszy z Ząbek
Siatkówka

Pierwszy taki sezon od 16 lat. Polskie siatkarki zaczynają grę w LN. A na horyzoncie igrzyska

Sebastian Warzecha
1
Pierwszy taki sezon od 16 lat. Polskie siatkarki zaczynają grę w LN. A na horyzoncie igrzyska
Ekstraklasa

Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia

Paweł Paczul
0
Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia

Anglia

Anglia

Większość kibiców Tottenhamu życzy dziś swojej drużynie porażki

Damian Popilowski
3
Większość kibiców Tottenhamu życzy dziś swojej drużynie porażki
Anglia

Katastrofalny błąd Martineza w 2. minucie meczu Aston Villa – Liverpool [WIDEO]

Przemysław Michalak
0
Katastrofalny błąd Martineza w 2. minucie meczu Aston Villa – Liverpool [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...