Piłka nożna to sport niezwykle kontaktowy, a co za tym idzie – w wyjątkowy sposób narażający zawodników na kontuzje. W czasach, gdy na porządku dziennym jest nurkowanie i wszelkie odmiany “padolino”, czasem aż chcielibyśmy trochę podostrzyć grę. Tak by było widać, że naprzeciwko siebie stoi 22 spragnionych zwycięstwa mężczyzn, a nie grupka lalusiów, którzy przy byle kontakcie z rywalem padają jak rażeni piorunem. Oczywiście jednak wszystko z rozumem i umiarem – Vinnie Jones i Roy Keane może i zyskiwali sympatię determinacją oraz walecznością, ale na swoim koncie mieli więcej boiskowych przestępstw niż zdobytych w karierze bramek.
W ostatnich dniach polskim środkowiskiem wstrząsnęła kontuzja jakiej doznał w meczu z MK Dons Michał Żyro. Polak został przez swojego angielskiego rywala potraktowany jak worek treningowy, a w konsekwencji tego cały najbliższy rok gry ma z głowy. Przy tej okazji przypominamy kilka najgroźniejszych ataków na polskich zawodników, które – na całe szczęście – nie zawsze kończyły się tak fatalnie, jak ten z Żyrą w roli głównej.
1. Axel Witsel vs Marcin Wasilewski
Skala boiskowego bandytyzmu przekroczyła tutaj wszelkie możliwe normy. Ciężko nawet w tym przypadku mówić o tym, że Belgowi na chwilę odcięło prąd – taki faul to bowiem idiotyzm w najczystszej postaci. Witsel biegnąc w stronę piłki dobrze wiedział, że za żadne skarby jej nie dogoni, a wjazd otwartą nogą w wykonującego wślizg obrońcę wykonał z premedytacją. Jeśli jakimś cudem nie widzieliście jeszcze tego zagrania, to poniżej załączmy wideo, ale od razu ostrzegamy – tylko dla ludzi o stalowych nerwach.
W takiej sytuacji chyba nawet najwięksi optymiści nie podnieśliby się już z desek. Wasilewski w pierwszych tygodniach po kontuzji poddał się kilku operacjom, lekarze non stop faszerowali go chorymi dawkami morfiny, a on i tak odczuwał na tyle wielki ból, że – by w jakikolwiek sposób go rozładować – gryzł poduszkę. Co stało się dalej, wszyscy doskonale wiemy. Wrócił w najpiękniejszym możliwym stylu, jak przystało zresztą na boiskowego fightera, który głowę wkłada tam, gdzie inni boją się wsunąć choćby koniuszek stopy. Kibice po długiej rehabilitacji przywitali go jak bohatera, a dziś “Wasyl” to członek drużyny, która jest już na autostradzie do mistrzostwa Anglii. A Witsel? Zapłacił 2,5 tysiąca euro grzywny, pauzował przez 10 tygodni i jak gdyby nigdy nic powrócił do czynnego uprawiania sportu.
2. Gordon Greer vs. Robert Lewandowski
W zasadzie to do dziś nie wiemy, jakim cudem Robert wyszedł z tego starcia bez szwanku. Widzieliśmy już wiele takich fauli i za każdym razem kończyły się one jednakowo – złamaniem nogi. Jak teraz przyglądamy się powtórkom – zabrakło dwóch, góra trzech centymetrów, by atak szkockiego bandyty skończył się tragedią.
3. Adrian Mierzejewski vs. nieznany agresor
Mierzejewski może i gra w lidze, gdzie nawet on kręci rywalami jak na PlayStation, ale nie oznacza to, że nie ma tam gości nie odstawiających nogi. Niedługo po tym jak przeniósł się do Al-Nassr, tak potraktował go jeden z rywali.
Ostatecznie nie stało się nic strasznego, ale oberwać korkami po głowie, umówmy się, nie jest miło i bezpiecznie.
4. Aleksiej Jewsejew vs. Maciej Rybus
Reprezentant Polski w lidze rosyjskiej spisuje się bardzo dobrze, a w listopadzie o jego wysokiej dyspozycji przekonali się zawodnicy Zenitu. Rybus zdobył w tym meczu dwie bramki i zaliczył asystę, a swoje negatywne emocje na zawodniku wyładował pomocnik gości, Jewsejew.
Brutalne starcie można zobaczyć tutaj. Rybus o mało nie wyleciał z butów, a agresor – jak najbardziej słusznie – ujrzał czerwoną kartkę.
5. Antony Kay vs. Michał Żyro
Historia najświeższa. Żyro zanotował fenomenalne wejście w nowe środowisko. Trzy gole w dwóch meczach, a potem niestety kontuzja, która wyeliminowała go z gry na osiem kolejnych spotkań. W końcu Polak na początku marca wrócił do gry i choć nie był już tak skuteczny jak zaraz po podpisaniu kontraktu, to grał regularnie. Teraz jednak znów będzie pauzował i to nie kilka, a kilkadziesiąt kolejek.
— Michał Żyro (@Michal_Zyro) April 6, 2016
Kontratak Wolves, ale sytuacji daleko jeszcze do podbramkowej. Po Antonym Kayu od początku jednak widać, że w tej sytuacji piłką zainteresowany jest mniej więcej tak jak my islandzką reprezentacją szczypiorniaka. Pewnie myślicie, że Anglik po tym brutalnym ataku nie zdążył jeszcze wstać, a już został odesłany pod prysznic? Nic z tych rzeczy – żółta kartka, gramy dalej. Ot, Championship.
***
Po tym koszmarnym faulu, którego ofiarą stał się ostatnio Michał Żyro, rozgorzała płomienna dyskusja dotycząca tego, jak powinni być karani w takich sytuacjach oprawcy. Na tę chwilę sankcje są tak naprawdę śmieszne – podczas gdy Polak będzie pauzował może nawet i 12-14 miesięcy, faulujący go Kay odbębni pewnie kilka meczów przerwy, pośle zawodnikowi Wolves SMS-a z przeprosinami i wróci do drugoligowej rąbanki. Wyjątkowo jednak spodobała nam się pewna idea: zawodnik w sposób bezmyślnie faulujący powinien odcierpieć na banicji dokładnie tyle czasu, ile jego ofiara będzie musiała spędzić na rehabilitacji.
Fot. FotoPyK