Reklama

Bayern oszczędny w golach. Robert, dlaczego tego nie strzelałeś?!

redakcja

Autor:redakcja

05 kwietnia 2016, 22:36 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kiedy los (rękami następcy Łysego z UEFA) daje taką szansę, grzechem jest z niej nie skorzystać. Bayernowi Monachium już drugi raz z rzędu upiekło się w losowaniu ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, ale znów o awans trzeba będzie szarpać się do samego końca w rewanżu. Benfica Lizbona to żadne tam ogórki do ogrania z zawiązanymi oczami 7:0, ale przyznacie, że 1:0 na Allianz Arena to – mimo wszystko – lekka niespodzianka.

Bayern oszczędny w golach. Robert, dlaczego tego nie strzelałeś?!

Z polskiej perspektywy mecz miał szczególne znaczenie. Po pierwsze magnesem dla nas zawsze jest Robert Lewandowski, a po drugie spotkanie Niemców z Portugalczykami prowadziła polska brygada z Szymonem Marciniakiem na czele. Trzeba przyznać, że nasi eksportowi rozjemcy nie dali plamy i absolutnie nie ma powodów, by się za nich wstydzić. Co do „Lewego” należał do bohaterów dwóch kluczowych akcji:

– „asysta drugiego stopnia” przy golu na 1:0;
– niewykorzystana setka w samej końcówce. Na usta aż ciśnie się pytanie: cholera, dlaczego – zamiast próbować odgrywać do Lahma – nie strzelał?

Poza wymienionymi fragmentami był to raczej dyskretny akcent, choć akurat po akcji z drugiej minuty, w której najpierw wyciągnął środkowego obrońcę Lindelofa do boku pola karnego, a potem odegrał do Bernata, wyostrzył nasze apetyty. Liczyliśmy na nieco więcej z jego strony, jednak uaktywnił się dopiero pod koniec. Za to bezsprzecznym bohaterem został Arturo Vidal. Jak ten człowiek dzisiaj harował, to głowa mała. Gol z główki po dośrodkowaniu Bernata (Vidal wyskoczył zza pleców Eliseu), liczne udane wślizgi, a gdy trzeba było to zatrzymanie mocnego strzału genitaliami. No i na koniec to wymuskane podanie do Roberta, którego Polak ostatecznie nie wykorzystał.

Reklama

Benfica pozostawiła po sobie naprawdę dobre wrażenie. Pomimo tego, że początek miała niemrawy, trzymała się dość mocno, a w drugiej połowie mogła nawet pokusić się o gola (jeśli nie dwa). Jonas miał na plecach dwóch rywali w polu karnym, a jednak zdołał się odwrócić i oddać strzał na bramkę Neuera. Później znów Brazylijczyk i Mitroglou (razem trzy strzały w jednej akcji) napierali i znów się nie udało. To była taka akcja, po której gol musiał paść obowiązkowo.

Wygląda na to, że przed Bawarczykami dość stresujący rewanż. Patrząc na to, jak Benfica do tej pory potrafiła być czujna aż po same końcówki spotkań, emocje w drugim akcie tej rywalizacji na Estadio da Luz są gwarantowane. I bynajmniej nie tak, jak w greckim banku.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...