Rok 2014. Legia monitoruje sytuację napastnika AEL-u Limassol, który w 19 meczach zdobył 13 bramek. Jego gra wywiera na warszawianach na tyle dobre wrażenie, że nie zważają na wysoką cenę (pół miliona euro), na kiepski moment (tuż po zakończeniu okresu przygotowawczego) oraz na odmienną wizję trenera. Ostatecznie, jako wielka nadzieja ataku, Orlando Sa trafia do Legii.
Rok 2016. Legia monitoruje sytuację napastnika AEL-u Limassol, który w ostatnich 8 meczach zdobył 9 bramek. Jego gra z pewnością wywiera na warszawianach dobre wrażenie, a w dodatku może on trafić do stolicy za darmo, i to jeszcze przed rozpoczęciem kolejnego okresu przygotowawczego. Czy ostatecznie Arkadiusz Piech znów zagra Legii? Mamy co do tego duże wątpliwości.
Wiadomo, przed dwoma laty liga cypryjska była mocniejsza, ale i dziś w krajowym rankingu UEFA bezpośrednio sąsiaduje z naszą. Jeśli dobrze pamiętamy, po ostatnim starciu tamtejszej drużyny z przedstawicielem naszej Ekstraklasy humory raczej nie dopisywały, zwłaszcza w Białymstoku. Rzecz jasna przed dwoma laty silniejszy był także sam AEL, ale – z punktu widzenia napastnika – chyba jednak łatwiej strzelać w lepszej, ofensywnie grającej drużynie. Łatwiej, o ile nie jest się Arkadiuszem Piechem, który w grze z kontry czuje się jak ryba w wodzie, a w ataku pozycyjnym zdaje się być bezużyteczny. Wydaje się, że dla Piecha im słabszy klub, tym lepiej.
Przede wszystkim potwierdzają to ostatnie mecze ligowe w jego wykonaniu w barwach dołującego AEL-u. Wygląda to następująco:
z Doxą – gol
z Nea Salamis – gol
z Ethnikos – gol
z Omonią – gol
z Ethnikos – dwa gole
z Doxą – gol
z Arisem – gol
z Pafos (dziś) – gol
Innymi słowy, odkąd Arkadiusz Piech trafił do Legii, poradził sobie już w drugim klubie. Wiosną zeszłego roku zagrał piętnaście meczów w Bełchatowie, w których strzelił jedenaście goli, a tej wiosny w dziesięciu meczach w AEL-u strzelił dziewięć goli. W sumie od transferu do Warszawy Piech trafił już dwadzieścia razy. To, co jednak może budzić pewien niepokój u warszawskich kibiców, to fakt, że żadne z tych trafień nie padło dla Legii.
Czy Piech zasłużył tym samym na prawdziwą szansę w Warszawie? W gruncie rzeczy nigdy takiej nie dostał, bo we wszystkich rozgrywkach z L-ką na piersi zagrał tylko dwanaście razy, a na boisku przebywał łącznie zaledwie przez 480 minut. Tylko pięć razy wychodził w podstawowym składzie i prawie zawsze w mocno eksperymentalnym zestawieniu. A i w tym krótkim czasie udało mu się wypracować trzy asysty.
Problem w tym, że Piech zwyczajnie nie nadaje się do gry w drużynie, która chce dominować praktycznie przez cały mecz. A takie założenia przed Legią (zwłaszcza w lidze) stawia Stanisław Czerczesow. Rzecz jasna pozostają jeszcze mecze w pucharach, gdzie dominować będzie znacznie trudniej, ale… Przyznacie sami, że byłoby to dość absurdalne, gdyby na najważniejsze mecze w Europie miał wybiegać napastnik, który nie gra lub nie sprawdza się w lidze. Dla samego napastnika jest to swoiste błędne koło, z którego nie ma dobrego wyjścia.
Nie ulega jednak wątpliwości, że po takiej rundzie na Cyprze kilka propozycji dla Piecha z pewnością się pojawi. Grunt, by tym razem wybrać mądrzej i nie pchać się na siłę do drużyny, która preferuje zupełnie odmienny styl niż on sam.