Reklama

Villarreal wytłumaczył jak powstrzymać Barcelonę

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2016, 18:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Po tym, co wczoraj odstawiło Atletico w końcówce meczu z Gijón, przed Barceloną stało teoretycznie proste zadanie – odskoczyć na kolejne trzy oczka. Ale tylko teoretycznie proste, bo dziś ekipa Luisa Enrique wybrała się na prawdziwą fortecę. Na El Madrigal, gdzie z siedmiu pierwszych drużyn Primera División wygrała tylko Celta, a i Real, i Atletico zostały zgodnie odprawione po 0:1. Ostatnio jednak Villarreal się zaciął. Zremisował właśnie z Celtą, dostał nieoczekiwanie od Las Palmas, a następnie po fantastycznym meczu przegrał 2:4 z Sevillą. Barcelona miała więc wykorzystać ten mini-kryzys. I nie wykorzystała.

Villarreal wytłumaczył jak powstrzymać Barcelonę

Już początek meczu wskazywał, że czeka nas niesamowicie intensywne starcie. Po pierwsze – ekipa Marcelino narzuciła bardzo wysokie tempo, po drugie – sędzia nie ogarniał, co się dzieje. Arbiter Sanchez Martinez – uchodzący za jednego z najgorszych rozjemców w Segunda División – dostał nieoczekiwanie możliwość awansu, po czym znów potwierdził, że zwyczajnie nie nadaje się do tego zawodu. Gdyby ktoś taki sędziował w polskiej B-Klasie, zostałby wrzucono do chlewu w którejś wiosce, a gdyby gwizdał w Ekstraklasie, to każdy stadion przypominałby mu, jak ma na imię i wcale nie byłoby to „Jose Maria”. Karny na Neymarze? Niby Asenjo wygarnął piłkę ręką, ale jednak wpadł w Brazylijczyka całym impetem. Klasyczna kontrowersja. Chodzi jednak głównie o to, że zawody KOMPLETNIE wymknęły się Sanchezowi spod kontroli. Co faul – to kartka. Facet zwyczajnie starał się zabić ten mecz.

Ostatecznie mu się nie udało. Trójka MSN co prawda zagrała – jak na siebie – wyjątkowo kiepsko, ale Neymar przynajmniej wreszcie wykorzystał jedenastkę, podwyższając wynik na 2:0. Otwierające trafienie zaliczył natomiast Ivan Rakitić, który świetnie odnalazł się w tłumie. Od tego momentu wydawało się, że Barca dociągnie to prowadzenie do końca. Że zobaczymy męczące, ale jednak prowadzące do zwycięstwa wiecznie klepanie w środku pola. I na to się zapowiadało, aż Luis Enrique – w ramach klasycznej rotacji – zdjął Pique. Wtedy defensywa Barcy posypała się jak domek z kart. Rozregulowała się tak, jakby nagle do obrony wskoczył fizjoterapeuta i facet od sprzętu. Pojawił się tam Mathieu, który dał Villarrealowi remis. Wcześniej gola kontaktowego strzelił niemożliwy Cedric Bakambu, którego – ze względu na styl gry – warto chyba nazywać afrykańskim Suarezem.

2:2. Wynik mimo wszystko sprawiedliwy i odzwierciedlający to, co się działo na boisku. Zawodnicy Barcy mogą sobie jednak pluć w brody, bo zmarnowali doskonałą okazję, żeby odskoczyć Atletico nie o jeden punkt, lecz o trzy, a – przypomnijmy – po powrocie z reprezentacji czeka ich szalenie trudny terminarz. Najpierw podejmą Real, następnie zmierzą się z Los Colchoneros w Lidze Mistrzów, a potem jeszcze wyjazdowe starcie z Realem Sociedad i u siebie z Valencią. Teoretycznie jest gdzie pogubić punkty, ale czy ta Barca – mimo dzisiejszej zadyszki – w ogóle może zacząć przegrywać?

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska: Przeżywam wyniki drużyny zdecydowanie bardziej, niż może się wydawać

Bartosz Lodko
3
Prezes Śląska: Przeżywam wyniki drużyny zdecydowanie bardziej, niż może się wydawać
Liga Mistrzów

Kane zapisał się w historii. Żaden Anglik nie miał takich liczb w Lidze Mistrzów

Bartosz Lodko
1
Kane zapisał się w historii. Żaden Anglik nie miał takich liczb w Lidze Mistrzów
Anglia

Media: Sprzątanie w Manchesterze United. Klub rozważy sprzedaż niemal każdego zawodnika

Damian Popilowski
1
Media: Sprzątanie w Manchesterze United. Klub rozważy sprzedaż niemal każdego zawodnika

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...