Reklama

Trenerze, jak duży krok w kierunku pucharów zrobi pan tym razem?

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2016, 13:33 • 4 min czytania 0 komentarzy

Przed nami solidna sobota z Ekstraklasą. Na start Korona i Górnik będą chciały załapać się do pierwszej ósemki (a przecież wszyscy skazywali ich na pożarcie), potem fotel lidera spróbuje obronić Piast, na deser Tadeusz Pawłowski i jego husaria zrobią kolejny krok w kierunku pucharów. Choćby Wisła przerżnęła u siebie 4:0, wesoły „Tedi” i tak będzie w stanie po tym spotkaniu wypisać na tablicy 148 pozytywów. 

Trenerze, jak duży krok w kierunku pucharów zrobi pan tym razem?

Dlaczego Korona może wygrać?

Bo na wyjazdach potrafi grać w piłkę jakieś 2,7 razy lepiej niż u siebie.

A dlaczego nie wygra?

Bo murawa w Łęcznej nie będzie przypominać kartofliska (a przynajmniej mocno w to wierzymy).

Reklama

Co łączy Koronę i Górnika?

Obie ekipy są przez wszystkich skazywane na spadek i traktowane z przymrużeniem oka, obie radzą sobie bez zarzutu i punktują ponad stan. Dowód? Jeżeli dziś drużyny nie podzielą się punktami a Jagiellonia polegnie jutro w Poznaniu (co jest dość prawdopodobne), jeden z klubów znajdzie się w pierwszej ósemce. Do finiszu jeszcze kupa czasu i nie ma co wyrokować już teraz, ale mało kto spodziewał się, że Górnik czy Korona będą się o tę ósemkę w ogóle ocierać.

Czy Airam Cabrera pobije swój jesienny dorobek w Ustaw Ligę?

To niesamowite, ale po trzech meczach Hiszpan może nastukać więcej punktów niż jesienią (wtedy miał 39, obecnie – 29). Za Cabrerą szalony start wiosny i jeżeli zimą mówiło się w Kielcach, że zespół potrzebuje napastnika (zresztą wypożyczono nawet Łukasza Sekulskiego), to wesoły Hiszpan pokazuje, że chyba komuś sufit spadł na łeb, bo w świętokrzyskim napastnik jest i ma się całkiem dobrze. Tym bardziej, że wreszcie ma mu kto dogrywać. Sierpina jest w niesamowitym gazie, Pawłowski wreszcie daje jakość, nawet Aankour zaczął dogrywać precyzyjne, wypieszczone piłki, a już powoli nabieraliśmy podejrzeń, że będzie się nadawał co najwyżej do składania długopisów.

Czy prawdopodobna absencja Rymaniaka będzie bolesna?

Mniej więcej tak jak skok na trampolinę.

Reklama

Co miał na myśli Marcin Wójcik?

Mamy tylko nadzieję, że podczas meczu na bełty nie będzie się zbierać także i nam. A że członek kabaretu Ani Mru Mru jest fanem piłki wiadomo nie od dziś.

7korona

Czy Legia przeskoczy Piasta?

Dlaczego nie pytamy o to jutro, kiedy będzie grać Legia? Bo w dużej mierze zależy to przede wszystkim od samych gliwiczan. Zimowa przewaga błyskawicznie stopniała do jednego punktu i dziś każde potknięcie Piasta może oznaczać jedno – smutne pożegnanie z żółtą koszulką lidera. Oczywiście, w Gliwicach mogliby się jeszcze łudzić, że Legia nie spuści łomotu Ruchowi, ale ma to mniej więcej taki sens jak podróż do Berlina przez Moskwę. Jeżeli ktoś może stać się największym przeciwnikiem gliwiczan – to raczej oni sami.

Czy lider w końcu… strzeli gola?

Na wiosnę jest – tak to nazwijmy – najbardziej powściągliwą drużyną w lidze. Na start w Łęcznej – 0:0. Tydzień później u siebie z Pogonią – także. Jeśli lider nie strzeli gola w trzech kolejkach z rzędu – będzie to konkretna zadyszka.

Który Mak będzie nosił głowę wyżej na rodzinnych spotkaniach?

Starcie Lechii z Piastem może powywracać do góry nogami porządek rodziny z Suchej Beskidzkiej i zrobić z niej materiał na odcinek „Trudnych Spraw”. Dzisiejszy mecz będzie szczególny – po raz pierwszy naprzeciw siebie staną bracia Mak. Obaj założyli się na łamach „Super Expressu”, że przegrany zaśpiewa przy najbliższej okazji kawałek Zenka Martyniuka „Kochana, wierzę w miłość”. Mocno liczymy na to, że reporterzy nc+ będą wiedzieli o co zapytać któregoś z nich po meczu.

7lechia

O co gra Wisła?

Rzecz jasna o puchary.

Co by się musiało dziś stać, żeby Tadeusz Pawłowski zweryfikował swoje plany? 

Sami nie wiemy, bo „Tedi” wygląda na gościa, który nawet brutalną chłostę od Podbeskidzia umiałby sprowadzić do „wypadku przy pracy”, wpleść przy tym w swojej wypowiedzi zwroty „nic się nie stało”, „jesteśmy na dobrej drodze” i „stawiamy sobie najwyższe cele”, użyć piętnaście razy sformułowania „pierwsza ósemka” i w jego okolicach posłużyć się przymiotnikami „realny”, „możliwy”, „prawdopodobny”, „osiągalny”.

Jak przedstawi się nam pan-kiedyś-piłkarz Wolski?

I czy grania w piłkę da się w ogóle zapomnieć? Na papierze – ten chłopak ma wszystko, żeby wziąć szturmem Ekstraklasę i stać się w niej z miejsca kluczową postacią. Ale… miał też wszystko, by to samo zrobić z ligą belgijską. Wisła wydaje się dla niego klubem idealnym. Nie wraca do Legii, w której również mógłby utonąć i grać niewiele więcej niż w Mechelen. Tu ma napastnika, który wykończy jego podania, trenera, który jest w stanie obdarzyć go ogromnym kredytem zaufania i poczucie, że nie ma już prawie nic do stracenia.

Czy Podbeskidzie straciło swoje najważniejsze ogniwo w ofensywie?

Bo swoich ułańskich szarż nie zaprezentuje… Adam Mójta. Lewy obrońca zaliczył w poprzednim meczu z Lechem dwie asysty, ale przy tym wykartkował się na dzisiejsze spotkanie. A to dla ofensywy (tak!) Podbeskidzia może oznaczać dramat. Mójta przyłożył swój stempel (czy to golem, czy asystą, czy kluczowym podaniem) już do dziewięciu bramek bielszczan, czyli dość głęboko maczał swoje paluchy przy 36% trafień swojej drużyny. Jak na lewego obrońcę – szaleństwo.

7wiska

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Komentarze

0 komentarzy

Loading...