Reklama

Gra o tron, skopany sędzia i świeczki na trybunach – wspominamy WDŚ

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 lutego 2016, 11:38 • 6 min czytania 0 komentarzy

Kto skorzystał na nagłej śnieżycy, który trener szczególnie przeżywał ten mecz i dlaczego kibice Górnika zabierali ze sobą do Chorzowa… świeczki? Wraz z byłymi piłkarzami zespołów grających w niedzielnych Wielkich Derbach Śląska, przypominamy sobie starcia Górnika z Ruchem sprzed lat, które oni pomimo upływu lat pamiętają jakby to było wczoraj.

Gra o tron, skopany sędzia i świeczki na trybunach – wspominamy WDŚ

***

CHORZOW 20.09.2015 MECZ 9. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16: RUCH CHORZOW - LEGIA WARSZAWA 1:4 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: RUCH CHORZOW - LEGIA WARSAW 1:4 MIROSLAW MOSOR ZBIGNIEW BONIEK FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Mirosław Mosór (Ruch Chorzów 1987-1997):

– Byłem wtedy jeszcze młodym chłopakiem i w kierunku murawy to zerkałem raczej z ławki rezerwowych, ale mimo to najmocniej w pamięci wyryły się zwycięskie derby w 1989 roku. Ruch kroczył wtedy po mistrzostwo Polski, wygraliśmy 2:1 na Górniku i bardzo mocno zbliżyło to nas do tytułu. A z boiska? Na pewno wygraną 2:0 u siebie po tym, jak Górnik w pucharach wygrywał trudne mecze z prestiżowymi rywalami. Zabrzanie mieli wtedy bardzo mocny zespół i takie zwycięstwo dawało sporo satysfakcji. Choć wydaje mi się, że pamięta się wszystkie derby, bo to mecz który elektryzuje cały Górny Śląsk. Oczywiście nie da się z pamięci wyrzucić też tych przegranych, pamiętam taki mecz, gdzie przy stanie 0:0 w Zabrzu spadła fura śniegu. Graliśmy do tamtego momentu naprawdę świetne zawody, ale gdy już uporano się z problemem, wróciliśmy na boisko i dostaliśmy trzy szybkie bramki, jedna po drugiej.

Reklama

BRAMKOWE DERBY? POSTAW W BETANO NA OVER 2,5 PO KURSIE 2,17! 

No i nie można nie wspomnieć o pierwszych derbach, które organizowaliśmy na Stadionie Śląskim, na które przyszło 44 czy 45 tysięcy osób. Ogromne przedsięwzięcie organizacyjne, cała masa przygotowań, żeby kibice klubów, którzy szczególnie za sobą nie przepadają, mogli w takiej liczbie dotrzeć bezpiecznie na stadion i bezpiecznie wrócić do domu. Ale też trzeba powiedzieć, że kibicowsko atmosfera była niesamowita, było dużo sportowego dopingu, a mniej tych „uprzejmości”. No i na ich poziom też nie można było narzekać.

***

Ryszard Komornicki (Górnik Zabrze 1983-1989):

– Jako trener nie miałem niestety ani razu okazji zagrać przeciwko Ruchowi, ale już jako zawodnik tych meczów rozegrałem naprawdę sporo w ciągu sześciu i pół roku. Najtrudniej wymazać z pamięci te, które były jednocześnie jednymi z moich ostatnich meczów w Górniku. Przegraliśmy wtedy mistrzostwo Polski na rzecz Ruchu. Powiem szczerze, że tych zwycięskich derbów, których było parę, nie pamiętam tak dobrze jak tamtych. Mieliśmy szansę zdobyć po raz piąty tytuł mistrza Polski, ogromna rzecz. A jednak oddaliśmy to mistrzostwo na rzecz Ruchu. Nie wiem czy można powiedzieć, że Ruch był wtedy lepszy, na pewno był dużo skuteczniejszy, dwa razy wychodził na prowadzenie, za drugim to prowadzenie utrzymał. Możliwe, że byliśmy mentalnie zmęczeni tym ciągłym zdobywaniem, na koniec sezonu zajęliśmy co prawda dla wielu niezłe trzecie miejsce. Dla nas? Dla nas to był po prostu wstyd. Dziwnie to teraz brzmi jak się popatrzy na sytuację Górnika w ostatnich latach, ale tak właśnie było – tamta porażka bardzo mocno nas bolała.

***

Reklama

Marcin Baszczyński (Ruch Chorzów 1995-2000, 2013):

– Przeróżne były te mecze, ale zawsze czuło się tę szczególną atmosferę. Dla mnie pierwsze derby to był od razu skok na głęboką wodę, bo były jednocześnie moim debiutem w lidze. Suma sumarum było to dość nieudane spotkanie, nie dość że przegraliśmy, to jeszcze u siebie w Chorzowie. Grałem wtedy na Arkadiusza Kampkę, jednego z jego dośrodkowań nie udało mi się zablokować, padła z niego bramka… Trudne to wszystko było emocjonalnie, a poziom adrenaliny w całym meczu – bardzo wysoki. Były jeszcze jedne ciekawe w moim wykonaniu derby, łatwo się domyślić które, ale o nich nie będę może opowiadał* (śmiech). Można samemu pogrzebać i znaleźć trochę na ich temat.

* W 2000 roku Baszczyński został zawieszony na kilka miesięcy za rzekome skopanie sędziego Żyjewskiego. Kara została skrócona po tym, jak Zbigniew Boniek ogłosił amnestię.

GÓRNIK ZABRZE WYGRA DOKŁADNIE JEDYNYM GOLEM? KURS 3,70 W BETANO!

***

Adam Kompała (Górnik Zabrze 1989-1993, 1998-2003):

– Taki jeden, ulubiony mecz, do którego najczęściej wracam pamięcią, to ten wygrany z Ruchem 4:1. Wtedy jeszcze nie zliczało się tak jak teraz zawodnikom asyst, a miałem udział przy każdej z bramek. Dwie strzeliłem sam, dwa razy podawałem moim kolegom – Markowi Szemońskiemu i Shingiemu Kawonderze. Ale pod względem kibicowskim żadne z derbów, w których grałem, nie mogły się równać tym na Stadionie Śląskim kilka lat temu. Górnik przegrał co prawda 3:2, ale najważniejsze było to, że mimo strasznej pogody, na meczu było 45 tysięcy kibiców. 45 tysięcy. Siedziałem w sektorze razem z kibicami Górnika, ze względu na to, że gospodarzem był Ruch. Wielkie przeżycie dla mnie i mojej najstarszej córki, która była wtedy ze mną.

***

Wojciech Grzyb (Ruch Chorzów 2006-2012):

– Te najbardziej wyjątkowe mogły być tylko jedne, szczególnie dla wychowanka Ruchu – oczywiście derby na Stadionie Śląskim. Sama otoczka i to, ile było kibiców na trybunach musi wskazywać na to, że te dwa spotkanie były najbardziej pamiętne. Z wiadomych przyczyn te pierwsze, w 2008 roku były dla nas niewspółmiernie radośniejsze. Ale też trzeba powiedzieć, że nie tylko pod względem wyniku były one znacznie lepsze – pierwsze takie wydarzenie od wielu lat. To był nie tylko wyjątkowy mecz w kontekście pojedynków Górnika z Ruchem, to było z pewnością największe wydarzenie piłkarskie, w jakim mogłem uczestniczyć. Z wiadomych względów nigdy nie grałem na tych największych stadionach rozsianych po całym świecie, byłem tam jedynie w roli kibica. A tutaj ta cała otoczka, tysiące kibiców na trybunach…

KTO TRAFI DZIŚ DO SIATKI? MARIUSZ STĘPIŃSKI (KURS 3,55)? PATRYK LIPSKI (5.75)? A MOŻE JOSE KANTE (3.35) LUB ROMAN GERGEL (4.60)? POSTAW W BETANO! 

Pamiętam, że bardzo mocno przeżywał to wszystko ówczesny trener, Dusan Radolsky. Na stadion przyjechaliśmy dużo wcześniej, jak to się zawsze robi wyszliśmy zapoznać się z murawą, wchłonąć trochę tej atmosfery, później odczekał pół godziny, kazał nam jeszcze raz wyjść na takie rozeznanie i dopiero za trzecim razem zaczęliśmy rozgrzewkę. Ja osobiście, gdy zostawała już jakaś godzinka do meczu, kompletnie się wyłączałem, dlatego mnie to aż tak nie dotykało, ale po nim bardzo mocno było widać tę podniosłą atmosferę.

***

1

Tomasz Wałdoch (Górnik Zabrze 1989-1994):

– Taką ciekawostką w kontekście Wielkich Derbów Śląska może być fakt, że za moich czasów gdy kibice Górnika przyjeżdżali na Cichą, to jeżeli mecz odbywał się w późniejszej porze, zapalali zapałki, zapalniczki czy nawet świeczki w ramach takiej swego rodzaju akcji protestacyjnej. Oświetlenie na stadionie Ruchu nie było wtedy na takim poziomie, na jakim powinno być. Osobiście nie mam jednych, szczególnych derbów, które wspominam w jakiś wyjątkowy sposób. Najmocniej zapadły w pamięci niestety te negatywne, bo przegrane u siebie, gdy Ruch kroczył po mistrzostwo, a Darek Gęsior zdobył w Zabrzu decydującą bramkę na 2:1. W Ruchu grał jeszcze Gucio Warzycha, który niedługo później wyjechał z kraju. Wtedy był dla mnie jednym z najtrudniejszych przeciwników – byłem młodym chłopakiem, a Gucio miał już wypracowane swoje nazwisko. Może nie miał wielkiej postury, ale był typowym boiskowym cwaniakiem, zwinny, potrafił się dobrze zachować w polu karnym, dysponował niekonwencjonalnym uderzeniem… Jeśli chodzi o pozostałe derby – pamięta się bardziej tę atmosferę, zawsze czuło się przed tym meczem duże napięcie, pasjonowali się nim przecież kibice nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce.

Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
2
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...