Reklama

Niewydrukowana tabela. Fura błędów. Legia nowym liderem

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2016, 13:48 • 3 min czytania 0 komentarzy

Po przerwie zimowej wracamy z niewydrukowaną tabelą i… od razu wracamy z korygowaniem całej chmary błędów. Co prawda zweryfikowanych wyników nie ma w tym tygodniu zbyt wiele, ale pomyłek, nieodgwizdanych karnych i spalonych – kilka, a gdybyśmy brali pod uwagę całą „drobnicę” – może nawet kilkanaście.

Niewydrukowana tabela. Fura błędów. Legia nowym liderem

Zaczynamy od dużego błędu na korzyść Lecha Poznań. Tak jak w ubiegłym sezonie poznaniacy bywali bardzo boleśnie krzywdzeni, tak tym razem sędziowie częściej mylą się w drugą stronę. Spalony przy golu na 3:2 nie był może metrowy, jak przekonywała część widzów (przede wszystkim z Warszawy), ale mimo wszystko – zauważalny. Ewidentny. Wyniku w Poznaniu jednak weryfikować nie ma sensu. Choć Termalica walczyła wyjątkowo dzielnie i istotnie podłamała się dopiero po trzecim, niesłusznie uznanym golu, nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek odbieraniu punktów w naszej tabeli. Lech atakował śmiało, bez problemu dochodził do pozycji strzeleckich, w końcówce już kompletnie dominował, bez problemu zdobyłby bramkę – nie w akcji Linetty-Pawłowski, to w którejś z kolejnych. Czyli: sędzia pomógł „Kolejorzowi”, ale w niewydrukowanej tabeli trzy punkty zostają w Poznaniu.

Cofnijmy się teraz o dwa dni, bo już w piątek mieliśmy do czynienia ze sporymi kontrowersjami. W meczu w Chorzowie – przede wszystkim – czy Todorovski faulował w polu karnym i gospodarzom należał się rzut karny? Sami bardzo długo się spieraliśmy, całość nie wyglądała niby groźnie, ale…

No niestety, weryfikujemy. Rzut karny dla Ruchu, a co za tym idzie – zwycięstwo chorzowian.

Reklama

Usypiający mecz Wisły Kraków ze Śląskiem – bez żadnych błędów, ba, musimy nawet pochwalić arbitra. Dwa słusznie nieuznane gole, czyli bardzo dobre, rzetelne sędziowanie. Podobnie oceniamy też mecz drugiej z krakowskich drużyn – Cracovia uwinęła się z Górnikiem tak szybko, że potem nie było nawet zbyt wiele okazji, by sędzia mógł coś wydrukować.

Sporo znaków zapytania pojawia się za to przy starciu Lechia – Podbeskidzie. Powiecie: „5:0, pogrom, nad czym się tu zastanawiać”? Otóż: ewidentny rzut karny dla Podbeskidzia jeszcze przed przerwą, a co za tym idzie – nie ma czerwonej kartki dla Sokołowskiego. Tyle że Lechia nawet przegrywając 0:1, mając przewagę jednego gracza i tak raczej powinna strzelić przynajmniej dwa gole, tym bardziej, że wszyscy „Górale” grali na tyle ostro, że kolejne „czerwo” zdawało się kwestią czasu. Sędzia pomógł Lechii, ale punktów po takim zwycięstwie nie odbieramy.

Górnik – Piast… Tutaj akurat działo się tyle, że ewentualne pomyłki sędziowskie uznalibyśmy za błogosławieństwo. Niestety, nawet tego zabrakło. Legia – Jagiellonia – także bez kontrowersji. No i jeszcze poniedziałek. Gol dla Korony ze spalonego, ale niewiele to zmienia – Pogoń i tak wyszarpała trzy punkty.

***

W naszej tabeli oddajemy też zabrane przez Komisję ds. Licencji Klubowych punkty Lechii i Ruchowi, podobnie jak jesienią oddaliśmy punkty Wiśle i Górnikowi. Jeżeli chodzi o układ sił, na prowadzenie wysunęła się Legia, która jak dotąd na sędziowskich błędach ani nie zyskała, ani nie straciła. Pod względem wydrukowanych punktów wciąż najbardziej pokrzywdzona pozostaje Wisła, a największym beneficjentem sędziowskich błędów niezmiennie jest Lech Poznań.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...