Reklama

I stał się cud. Messi po raz pierwszy został… piłkarzem miesiąca w La Liga

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 lutego 2016, 19:57 • 2 min czytania 0 komentarzy

Gdyby Leo Messi chciał w jednym pokoju zgromadzić absolutnie wszystkie nagrody, które dostał w trakcie kariery, zapewne musiałoby być to pomieszczenie większe niż niejedna chałupa. Z kolei gdyby chciał to wszystko opchnąć na aukcjach, zarobiłby miliony, a gdyby miał taką fanaberię i oddałby całe to żelastwo po prostu na złom, też pewnie przytuliłby niezłą sumkę. Jednak nie oznaczało to, że mógł czuć się w pełni spełniony. Nic z tych rzeczy. Wciąż ze smutkiem – który nie ustawał nawet po tym, jak zgarnął kolejną Złotą Piłkę – musiał spoglądać na lukę w honorowym miejscu dla największych laurów. Ale dziś skończyły się męczarnie! 

I stał się cud. Messi po raz pierwszy został… piłkarzem miesiąca w La Liga

Messi został piłkarzem miesiąca w La Liga. Jeśli wydawało wam się, że takich wyróżnień powinien mieć już przynajmniej kilka, to źle wam się wydawało. To znaczy – wydawało wam się w sumie dobrze, ale fakty są takie, że do tej pory nie miał ani jednego. Tak, tak, dobrze widzicie. Dwa razy nagrodę zgarniali m.in. Carlos Vela i Nolito, po jednej statuetce mają m.in. Rafinha, Alberto Bueno, Vitolo czy Borja Baston, a Messiemu nie udawało się zyskać uznania w specjalistów z Primera Division. Fakt, nagroda przyznawana jest dopiero trzeci sezon…

… ale i tak na kilometr jechało to absurdem.

Powiecie, że taka specyfika zabawy. Że Messi mógł być najlepszy w całym sezonie, ale w poszczególnych miesiącach inni błyszczeli mocniej. Oczywiście mogło tak być, ale gdy tak patrzymy na dokonania Messiego w poszczególnych miesiącach i porównujemy je z tymi zwycięzców, mamy wrażenie, że ktoś tu próbował przebić dokonania tygodnika Piłka Nożna na tym polu być oryginalny na siłę. Weźmy marzec 2014. Messi – 9 bramek (hat-trick w El Clasico) i 3 asysty. Ale nagrodę zgarnął Keylor Navas, wtedy bramkarz Levante, który popisał się kilkoma fajnymi paradami, ale tydzień w tydzień punktów swojej drużynie nie zapewniał. Trzy razy pokonali go wtedy nie tylko piłkarz Realu Madryt, ale również ostatniego w tabeli Realu Betis. Takie przykłady można oczywiście mnożyć.

Konkurs był tym bardziej podejrzany, że dziwnym trafem nagroda zawsze omijała nie tylko Messiego, ale też pozostałych piłkarzy Barcelony. Dopiero w listopadzie ubiegło roku w oczach jurorów zasłużył na nią Neymar, wcześniej zawsze był ktoś lepszy. Na szczęście – dla organizatorów – zanim to wyróżnienie zaczęło uchodzić za najbardziej skompromitowane w historii, w końcu ktoś przytomnie uznał, że wystarczy tego strzelania w stopę. Lepiej późno niż wcale.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze