Reklama

Piękna opowieść o lojalności. Duńska szkoła baśni ma się dobrze!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 lutego 2016, 20:43 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nicki Bille Nielsen to materiał na najbarwniejszą postać ligi. O ile jeszcze nie wiemy, czy pod względem piłkarskim gość stanie na wysokości zadania, o tyle pod tym medialnym – jesteśmy przekonani, że tak. W ostatnich dniach Duńczyk zdążył udzielić już kilku wywiadów. Generalnie wypadł pozytywnie, na pewno wie, jak zrobić dobre pierwsze wrażenie. Jednak jedna rzecz nas najzwyczajniej w świecie mocno zdziwiła. A mianowicie – dlaczego 27-latek, który właśnie zawitał do 12. klubu w karierze, tak wiele mówi o lojalności? Mamy nawet wrażenie, że przez 10 dni w Polsce sympatyczny napastnik użył tego słowa więcej razy niż Paolo Maldini i Francesco Totti przez całe kariery. Razem wzięci. 

Piękna opowieść o lojalności. Duńska szkoła baśni ma się dobrze!

Zaczęło się od niewinnego puszczenia oczka do kibiców – zagra z numerem, który wcześniej nosił Hamalainen, też postara się strzelać wiele goli, ale nigdy nie odejdzie do Legii – a później były kawałki typu: „Chcę w Lechu pokazać lojalność i podziękować za to, że podpisali ze mną kontrakt. Chcę dać Lechowi coś od siebie. I będzie to na pewno lojalność” czy „Jestem po prostu lojalny i szanuję kibiców, są dla mnie bardzo ważni. (…) Dałbym się pociąć za koszulkę mojego klubu, a teraz tym klubem jest Lech”.

Wzruszające, prawda? Jednak w ustach człowieka, który zmienia kluby częściej niż opony w samochodzie nie brzmi to szczególnie przekonująco. To trochę tak jakby Misiek Kamiński i inne polityczne chorągiewki rozprawiały o wierności własnym i partyjnym ideałom. O, albo modelki z Instagrama (te od klocka na klacie) mówiły, jak ważna w życiu jest dla nich godność. Słowa jedno, czyny drugie.

A jeszcze mniej przekonujące są deklaracje Nielsena, jeśli zestawi się je np. z powodami opuszczenia poprzednich klubów. – Zdecydowałem się przenieść do Rosenborga do Norwegii, gdzie znów miałem świetny okres. Wtedy zgłosił się po mnie Evian, ale tam znów mi nie wyszło, bo klub spadł z francuskiej ekstraklasy. Dlatego wróciłem do Danii, ale przez pół roku w Esbjerg miałem aż trzech trenerów. No, nie był to zbyt udany czas. Zgłosił się po mnie Lech i wtedy powiedziałem sobie OK, to kolejna szansa, to jest przecież to, czego chcę, chcę wygrywać i być najlepszy. (za sport.pl)

Przeprowadzka z Norwegii do Francji – był w gazie, szansa (choć gdy zdarł z siebie koszulkę Rosenborga i kibice zarzucili mu brak szacunku, zapewniał, że chciałbym w niej umrzeć czy coś w tym stylu).

Reklama

Przeprowadzka z Francji do Danii – nie wyszło, bo klub spadł do drugiej ligi.

Przeprowadzka z Danii do Polski – zmieniali się trenerzy, było słabo (klub walczy o utrzymanie), więc Lech to dla niego szansa.

Jak było dobrze, czmychnął do lepszego świata. Jak było źle, też czmychał. Jakoś nie widać w tym wszystkim lojalności, gotowości do poświęceń. Albo inaczej – Nielsen sprawia wrażenie gościa, który widzi tylko czubek własnego nosa. Oczywiście większość z jego zawodowych decyzji dotyczących zmiany/braku zmiany otoczenia wynikała z tego, że był on niechciany, ale na drugim postawilibyśmy jednak dbanie o własne interesy. Lojalności w tym wszystkim jest naszym zdaniem mniej więcej tyle co orzechów arachidowym w większości produktów spożywczych. Śladowe ilości.

Hans Christian Andersen – ten od baśni i bajeczek – też był z Danii, prawda?

Najnowsze

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
0
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...