Reklama

W Rosji nie za wesoło. Poszukiwania farbowanych lisów trwają.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 stycznia 2016, 15:53 • 6 min czytania 0 komentarzy

Fabio Capello miał być tym, który rosyjską reprezentację piłkarską doprowadzi na sam szczyt. Federacja zaproponowała mu zarobki, które dla przeciętnego śmiertelnika wykraczają nawet poza granicę fantazji, a także realizację wszelkich zachcianek, które doświadczonemu menedżerowi przyjdą do głowy. Projekt, który zakładał sukces na organizowanych u siebie mistrzostwach świata w 2018 roku, zakończył się jednak totalnym fiaskiem. Dziś Rosjanie zamiast harmonijnego rozwoju i cierpliwego przygotowywania drużyny pod kątem światowego czempionatu, konsekwentnie przeczesują zakątki świata i szukają jakichkolwiek możliwości, by co lepszych zawodników nagrodzić paszportem pozwalającym na grę w reprezentacji. W Moskwie rozgorzała więc wielka narodowa dyskusja o sensie pozyskiwania “farbowanych lisów”. Na razie kandydatów do gry dla “Sbornej” jest dwóch – Roman Neustädter oraz Mario Fernandes.

W Rosji nie za wesoło. Poszukiwania farbowanych lisów trwają.

Wspomniany Capello swoją pracę rozpoczął zaraz po EURO rozgrywanym w Polsce i na Ukrainie. Cele? W miarę niezły rezultat na mundialu w Brazylii, bo już awans na sam turniej miał być jedynie postawieniem kropki nad i, jeszcze lepszy wynik we Francji, aż w końcu spektakularny sukces przed własną publicznością. Włoch wyrżnął jednak już na pierwszej przeszkodzie. O ile bilety do Ameryki Południowej załatwił sobie bez najmniejszego wysiłku, o tyle samego pobytu w “Kraju Kawy” nie będzie wspominał najlepiej. Gdy Rosja trafiała do grupy z Belgią, Algierią i Koreą Południową, jak kraj długi i szeroki, nikt nie przypuszczał, że nie uda się awansować. Roman Szirokow odważnie zapowiadał nawet, że jedynie paranormalne okoliczności mogłyby przeszkodzić w dotarciu co najmniej do półfinału. Podopieczni Capello ostatecznie wyszarpali ledwie dwa punkty, a obrazki smutnych reprezentantów opuszczających hotel obiegły cały świat.

Mimo tego władze federacji nie postawiły krzyżyka na Włochu i postanowiły powierzyć w jego ręce misję awansu na mistrzostwa do Francji. Po sześciu kolejkach Rosjanie zajmowali jednak dopiero trzecie miejsce, za Austrią i Szwecją, więc decyzja nie mogła być inna. Capello otrzymał wymówienie, a na otarcie łez… ponad 20 milionów € odszkodowania. Następcą na stanowisku został Leonid Słucki, który jak nikt inny zna piłkę w wydaniu rosyjskim. Jako trener pracował tam od 2003 roku, a kilkukrotnego mistrza kraju – CSKA – prowadził z sukcesami od 2009. Bez trudu wygrał ostatnie kilka meczów eliminacji, ale nawet to nie napawa optymizmem władz w kontekście Mundialu.

cXIXwgH

Rosjanie mają bowiem spory problem z potencjałem ludzkim. Zdolne pokolenie, które furorę robiło przed ośmioma laty w Austrii i Szwajcarii, zbliża się już do piłkarskiej emerytury. Na nieszczęście naszych wschodnich sąsiadów, na horyzoncie nie widać zbytnio ich następców. Jest wciąż kilku zdolnych gości, którzy na pewno będą jeszcze mieli siłę i możliwości pograć na wysokim poziomie, ale generalnie średnia wieku kadry “Sbornej” jest zaawansowana. Przed kilkoma tygodniami pojawiły się zatem pierwsze informacje dotyczące tego, że Leonid Słucki będzie próbował ściągnąć posiłki z innych krajów. Pierwszym z nich miałby być pomocnik Schalke 04, Roman Neustädter, który na świat przyszedł w mieszczącym się ówcześnie w ZSRR Dniepropetrowsku. Zawodnik, który w tym sezonie często występuje także na pozycji stopera, ma za sobą dwa spotkania rozegrane dla reprezentacji Niemiec, ale były to mecze towarzyskie, więc bez problemu będzie mógł zmienić barwy. Bardzo dobrze zna język rosyjski, regularnie odwiedza Moskwę, a jego usługami interesuje się Zenit, który z prawa Bosmana miałby skorzystać w czerwcu tego roku. Drugi z kandydatów z pochodzenia jest Brazylijczykiem, a dla stołecznego CSKA gra od czterech lat. Między wierszami pojawia się też nazwisko podchodzącego z “Kraju Kawy” Guilherme, bramkarza związanego z Lokomotivem od 2007 roku.

Reklama

Jeśli wyżej wymienionym udałoby się podnieść poziom sportowy drużyny, to nie wiadomo już jak na ich obecność w szatni zareagowaliby koledzy z klubowej szatni. Wśród wypowiedzi zawodników da się bowiem wyczuć uczucia co najmniej mieszane. Część z nich do sprawy podchodzi z optymizmem, zaś inni – mówiąc łagodnie – nie są entuzjastami tego pomysłu.

wBiNEPZMario Fernandes

Jestem przeciwny naturalizacji. Wiele osób powie, że w Europie to powszechna praktyka, ale mnie to nie interesuje. Jeśli słyszysz hymn Rosji musisz czuć dreszcze na ciele i ogromną wolę walki w sercu. Nie mogę sobie wyobrazić zawodnika z innego kraju, który na myśl o naszym narodzie słyszy mocniejsze bicie serca – radykalizuje Artiom Dziuba, jeden z czołowych strzelców rosyjskich. Po tej samej stronie barykady jest też Dmitrij Tarasow, zawodnik Lokomotivu Moskwa: – Jestem patriotą. Myślę, że barwy naszego kraju reprezentować powinni tylko i wyłącznie ludzie, którzy tutaj się urodzili. Szanuję Guilherme, bo mieszka w Rosji bardzo długo, poznał język i kulturę, jest wspaniałym człowiekiem i piłkarzem, ale nie powinien starać się o możliwość gry.

Aż do historii odwołuje się natomiast pomocnika FK Krasnodar, Jurij Gaziński, który w jednym z wywiadów stwierdził: – Car Piotr I napotykając problemy również zapraszał specjalistów z zagranicy, ale to nie było panaceum na wszystkie kłopoty. Musimy szukać talentów w ojczyźnie.

Po drugiej stronie barykady stoją zawodnicy, którzy albo zmienili zdanie, albo godząc się na grę u boku “farbowanych lisów” stawiają pewne warunki. Jeszcze w 2010 roku bramkarz Igor Akinfiejew odnosząc się do dyskusji o ewentualnej grze dla “Sbornej” napastnika Wellitona zwracał uwagę na to, by grubą kreską oddzielić piłkę klubową od reprezentacyjnej. Wówczas zdaniem Rosjanina jakiekolwiek próby reprezentowania innego kraju powinny być hamowane. Dziś ten sam Akinfiejew zmienia nieco optykę i za kluczowe uznaje to, czy naturalizowany piłkarz będzie oddawał na boisku siebie i swoje zdrowie dla dobra drużyny.

 – Jeśli jakiś piłkarz jest tu od dawna, został w pewnym stopniu zrusyfikowany i jest świadomy swojej decyzji, to w porządku. Ale gdy przyjechał tu na dwa, trzy lata w celach zarobkowych, a gra dla reprezentacji ma być dla niego wyłącznie trampoliną do lepszego klubu to zdecydowanie się na to nie godzę – twardo zapowiedział Siergiej Ignaszewicz, podpora rosyjskiej defensywy od wielu, wielu lat.

Reklama

Szatnia jest więc w tej kwestii podzielona, podobnie zresztą jak kibice. W kilku przeprowadzonych ankietach wyniki prezentowały się niemal identycznie: nieco ponad połowa rodaków była przeciwko “obcym ciałom” w drużynie Słuckiego. Ci, którzy otwarci są na pomoc z zewnątrz, wskazują na żywe przykłady z innych dyscyplin – na Zimowych IO w Soczi medale dla Rosji zdobyło bowiem kilku zawodników o korzeniach znajdujących się w innym zakątku świata.

ZrYBIY2Roman Neustädter w niemieckich barwach

Nie ulega jednak wątpliwości, że cel tych zawodników, którzy potencjalnie mieliby wzmocnić kadrę jest jasny. Po Guilherme i Fernandesie nie ma co się spodziewać deklaracji przywiązania do Rosji – oni wychowali się na zupełnie innym kontynencie, więc jakiekolwiek mydlenie oczu byłoby tylko zwykłą kurtuazją. Niektórzy nowego bohatera upatrywali więc w Neustädterze, ale wystarczy cofnąć się o kilka lat i porównać jego wypowiedzi dotyczące reprezentacyjnej kariery. Kiedy pomocnik w 2011 roku wyróżniał się w barwach Borussii Mönchengladbach, jego usługami zainteresowani byli Ukraińcy. Niemiec kategorycznie jednak tę propozycję odrzucił, argumentując przywiązaniem do kraju w którym żyje, odkąd tylko przestał robić w pieluchy. I rzeczywiście, plan się powiódł, bo w 2012 do klubu – wtedy już Schalke – przyszło pierwsze powołanie dla zawodnika. Odkąd jednak wrócił z kadry, znacząco obniżył loty i do kolejnej wizyty na zaproszenie Joachima Löwa było mu mniej więcej tak blisko jak z Rzeszowa do Toronto. Dziś, gdy jest pytany o możliwość gry dla “Sbornej”, radośnie opowiada o ogromnej szansie dla siebie i zaszczycie jakim byłoby reprezentowanie tego kraju.

A jak na to wszystko reaguje ten, który w doborze składu będzie miał najwięcej do powiedzenia? – Jeśli któryś z zawodników będzie odpowiadał nam umiejętnościami i nie będzie miał problemów z porozumiewaniem się z kolegami, nie widzę problemu – podsumowuje Słucki.

Miało być “na bogato”, krok po kroku i z sukcesem w trakcie mundialu. Teraz jest wręcz przeciwnie – w wypłaceniu odszkodowania Capello musieli pomóc prywatni oligarchowie, a zamiast harmonijnego rozwoju jest panika i potencjalna “łapanka”. Decydujący głos należy co prawda do federacji i trenera, ale jeśli szatnia przyjmie nowych kolegów z takim samym entuzjazmem jak przedstawia to w wypowiedziach – najbliższe lata mogą być totalną klapą.

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...