Reklama

Modelka Playboya bierze się za zarządzanie klubem i prowadzi go wprost na peryferia futbolu

redakcja

Autor:redakcja

19 stycznia 2016, 11:25 • 3 min czytania 0 komentarzy

Prezesem klubu zostaje kobieta, którą skojarzyć można co najwyżej z kilku rozbieranych sesji w Playboyu – szok, totalny szok dla kibiców, a dla nas spora radocha, bo to była wówczas chodząca gwarancja odpowiedniego poziomu przaśności na polskich boiskach. Nie pomyliliśmy się, działo się. Wywiady o zniewieściałych piłkarzach, spuszczenie klubu na peryferia poważnej piłki, a przy tym zaliczenie setek wystąpień w mediach – od tych najbardziej lokalnych, po śniadaniowe telewizje. Dziś mija dokładnie pięć lat od kiedy Izabela Łukomska-Pyżalska została prezesem Warty Poznań.

Modelka Playboya bierze się za zarządzanie klubem i prowadzi go wprost na peryferia futbolu

Do klubu zaliczyła prawdziwe wejście z buta. – Ekstraklasa? Plan minimum! Puchary, to jest nasz cel! – mniej więcej w takiej retoryce wypowiadała się blondwłosa prezes, która szybko nabawiła się przydomka „Wojciechowski w spódnicy”. Wcześniej była zwykłą dziewczyną, której nie kojarzył zupełnie nikt, mimo że parę razy pokazała to i owo i zagrała w jakimś anonimowym serialu. W te deklaracje zwyczajnie ciężko było wierzyć, skoro portfolio pani prezes – dość imponujące, nie zaprzeczymy – wyglądało wówczas mniej więcej tak.

iza

Iza dziewczyna św. Mikołaja

Co udało jej się zrobić z samą Wartą? Cóż, na tym polu można zarzucić jej wiele, o ile w ogóle jej, bo pojawiały się głosy, że klubem w rzeczywistości steruje jej mąż, ona dorabia do tego tylko dobry pijar. Przede wszystkim – stołek trenerski w Poznaniu był tak gorący, że aż parzył po tyłku, pani prezes częściej zmieniała szkoleniowców niż garderobę. Drugi zarzut – sprowadzanie piłkarzy na zupełnego wariata, rozwiązywanie kontraktów, ściąganie następnych grajków z mocnym nazwiskiem (np. Rasiak, Scherfchen, Goliński). Chaos, totalny chaos, który przekładał się na miejsce klubu w tabeli, które ani na moment nie uległo poprawie.

Reklama

2010/11 – siódme miejsce w pierwszej lidze
2011/12 – dziesiąte miejsce w pierwszej lidze
2012/13 – szesnaste miejsce w pierwszej lidze i spadek
2013/14 – ósme miejsce w drugiej lidze i brak licencji, w efekcie degradacja do trzeciej
2014/15 – dajmy już spokój

Pani prezes odniosła za to masę korzyści, szczególnie tych wizerunkowych. W mig stała się osobą kojarzoną po całym kraju. Zainteresowały się nią praktycznie wszystkie polskie media, a nawet i kilka światowych, wszyscy mogli liczyć na wywiad z prezes-ciekawostką. Czy to o piłce, czy o wyższości teflonowej patelni nad tradycyjną – nie miało to najmniejszego znaczenia. Gadka to gadka. Łukomska-Pyżalska o mało co nie dostałaby się także do zarządu PZPN, ale odpowiednim osobom na szczęście szybko zapaliła się czerwona lampka. Za sukces trzeba też uznać start w wyborach do Europarlamentu z miejsca numer dwa na wielkopolskiej liście Twojego Ruchu, czyli z wcale nie najgorszej lokaty. Pani prezes Europy niestety nie wyleczy, może spokojnie skupić się na szukanie antidotum dla poznańskiego klubu.

Lansowanie swojego nazwiska na każdym kroku pod hasłami lokalnego patriotyzmu i filantropii – tak to mniej więcej wyglądało. Piłka nożna? Kto by się tam nią przejmował.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...