W poszukiwaniu Bladej Twarzy. Taki sobie początek wymyśliłem, zastanawiając się komu będę kibicował na Euro. Musi być młody, prawdziwy, naturalny i strzelać gole. Wiadomo, chciałoby się Polakowi, ale jako człowiek roztropny zawsze przygotowuję się na najgorsze – czyli szybki powrót do domu. No więc mój wybór pada na dwa słowa… Harry Kane. Dobrze się nazywa. No i nosi koszulkę Anglii, czyli drużyny której kibicuję zawsze nie patrząc wcale na wyniki. Wyłącznie za wymyślenie futbolu. Czyli najpierw dali mi szczęśliwe dzieciństwo i młodość, na boisku, potem dostatnie życie, a wreszcie moc mądrości i wspomnień.
Boję się kilku rzeczy. Nie nawet stanu wyjątkowego czy zemsty muzułmanów za zamykanie meczetów, choć nastąpi, jak to u nich i przerwą turniej. Nie, obawiam się, że Anglicy w zasadzie jako jedyni grający bez przerwy już w maju będą wykończeni ligą, jak zawsze. I wygra jakaś Islandia…
Ale na razie wierzę w Harry Kane’a, jak wierzyłem w Gazzę, a potem w Rooneya, tak już mam, fajnie się z nadziejami żyje. Nawet jak są futbolowe.
Aha, i nie będzie Messiego, co każdemu innemu z miliarda daje równe szanse.
*
Piotrek Nowak w Lechii, szkoda że tak późno! Czytam o nim właśnie zeznania jakiegoś gościa z Filadelfii, że przytulał na transferach (każdy trener przytula, każdy). I że bił piłkarzy w dupę! No więc są trenerzy którzy zamiast lać w dupę lubią do niej zaglądać, nawet tacy o sławnych nazwiskach. Brr…
Kolega pisze wspomnienia o Kaziu Górskim i tam wątek, gdy byłem niesforny, ale Trener cenił mnie najbardziej z dziennikarskiego środowiska. No i sugestia do Niego: – To może przylać Pawełkowi pasem po dupie!!!
A Kazio: – Nieeee, bo to by go bolało! Niee…
Może tych paru klapsów po tyłku w życiu mi zabrakło? I każdemu z Was?
A propos Filadelfii jeszcze, nieciekawe miasto. Kiedyś mój ulubiony koszykarz stamtąd, sir Charles rzekł tak: „Stęskniłem się już za Filadelfią. Od 24 godzin nie widziałem nikogo przebitego nożem”.
Choć Springsteen ładnie o tym śpiewa, w głupim zresztą filmie o zaglądaniu do pupy.
*
Spotkałem gdzieś w biegu Bożydara, i rzekł tak sam z siebie: – Wiesz, to co robisz w One Man Show to jest mistrzostwo świata!
Zatem i ja dostaję czasem mini nagrodę, jak teraz di Caprio, pierwszą, w Złotych Globach.
Hmm, i spytałem jak to było z tym nokautem, kiedy Dziekan walnął go w studio, w końcu jako dziennikarz lubię się dowiadywać o szczegółach. I fajnie odpowiedział: – No, ja mam czasem takie brutalne żarty, i rzucił się na mnie, nie wytrzymał. Ale było minęło. Fajnie skomentował to Kowal, widząc Dziekana sunącego po piwo (z rana jak śmietana – to ode mnie). Że on też tak lubi, ale najpierw śniadanko, papieros, a browar dopiero potem!
Haha, nawet w starej Legii jak widać dwie szkoły istnieją. Czyli falenicka i otwocka.
*
Z polityki – fajny pomysł Liroya (zaskakująco opanowany w Sejmie, całkiem jak nie Scyzoryk), by radiostacje puszczały połowę piosenek polskich! Zaraz skontrował to jeden śpiewak z Zetki, że to za dużo, że jedna trzecia by wystarczyła, bo aż tylu dobrych nie ma…
Zdaje mi się, że jest nawet więcej zdolnych ludzi, co widać po wszystkich konkursach i domach kultury (przy okazji życzonka dla Panasa, wychowanka jakiejś żołnierskiej kapeli, dziś ma urodziny, oczywiście fan piłki zaprzysięgły). Natomiast młodzi Polacy nie mają przestrzeni do rozwoju, obojętne w jakiej dziedzinie. I jak im jej nie stworzymy, to kolejne pokolenie zmarnujemy, poza drobnymi wyjątkami.
Wracając do początku – Krzysztof Klenczon śpiewał i komponował lepiej od Lennona i McCartneya. Tyle że oni zarobili miliardy i sławę, a Polak skończył jako dozorca w Chicago. No, ale na wygnaniu kończyli też Chopin, Norwid (nawet w przytułku), Mickiewicz, by nie wspomnieć o moich nauczycielach języka polskiego – Hłasko i Tyrmand!
No więc ten Liroy niegłupi jak na Scyzora, a dotyczy ta jego uwaga również świata piłki. Młodzi Polacy zasługują na więcej miejsc w zespołach! Tylko przestrzeń pomoże im się rozwijać.
*
Na koniec – w piątek przekażę ostatnią reprezentacyjną koszulkę Kazia Deyny do Muzeum Legii. Miła pani rzecznik, Iza, mówi, że w zamian da mi nową koszulkę klubową. Więc wymyśliłem sobie, że byłby to ciekawy prezent dla córki, by promowała polskość w Londynie i Essex, wszędzie w świecie. A napis na plecach wymyśliłem sobie taki:
„My father Paul was a soldier of Legia Warsaw. Be careful”.
Bardzo jej się spodobał. No to czekamy!