Pisanie o Rafale Gikiewiczu powoli staje się nudne. Zaskakujące biorąc pod uwagę, jaką opinią ten gość cieszył się w Polsce, ale naprawdę nudne. 28-latek bowiem przestał dostarczać jakiegokolwiek „mięsa”. Nie ma afer, głupich wypowiedzi, konfliktów czy napinek. Są wyłącznie pochlebne recenzje oraz nagrody. I to całkiem prestiżowe, bo według rankingu magazynu „Kicker”, Polak jest dziś najlepszym bramkarzem 2. Bundesligi.
Liczby bronią „Gikiego” – 10 czystych kont w 19 meczach ligowych musi robić wrażenie. Trener Eintrachtu Brunszwik przy każdej okazji rozpływa się nad golkiperem Śląska, a jedna z gazet wymieniła go jako jednego z najlepszych bramkarzy w historii klubu. Wciąż jednak brakowało nam punktu odniesienia – skoro gość błyszczy aż tak na zapleczu, to jak przełożyłoby się to na pierwszą Bundesligę? No i jak Polak wypada na tle konkurencji? Odpowiedź na to drugie pytanie dali właśnie dziennikarze „Kickera”, zdaniem których Gikiewicz zaprezentował wyższy poziom niż wychowanek Bayernu, Michael Rensing czy bramkarz lidera z Lipska, Fabio Coltorti.
Mogłoby się wydawać, że kwestią czasu powinien być transfer do Bundesligi, ale… nie tak prędko. Gikiewicz ma szczęście w nieszczęściu, bo osiągnął życiową formę akurat wtedy, gdy wszystkie kluby z elity mają świetnie obsadzoną pozycję bramkarza. Wszystkie 18 klubów ma między słupkami fachowców i trudno przypuszczać, by zimą doszło do jakichkolwiek przetasowań. Pytanie też, czy sam Gikiewicz będzie palił się do odejścia. W tym momencie w Brunszwiku ma wszystko – niepodważalny plac, niezły kontrakt, status idola i – chyba można tak podejrzewać – stabilizację na lata. Brakuje tylko jednego – gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.