Reklama

Marzenia odłożone na później. Adamczyk wraca do Polski

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 stycznia 2016, 19:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Napiszmy od razu, że kiedy obiecujący dzieciak podpisuje profesjonalny kontrakt z mistrzem Anglii, trzeba się cieszyć. Ale jednocześnie trudno traktować to jako jakąkolwiek gwarancję na to, że kiedyś dostanie prawdziwą szansę gry. Przypadek Huberta Adamczyka to potwierdza. Powrót do Polski i gra w Cracovii? To nie tragedia, bo Pasy zbudowały fajnie grającą ekipę, a i Adamczyk nie znalazł się w Londynie przez przypadek.

Marzenia odłożone na później. Adamczyk wraca do Polski

Chelsea działa na wyobraźnię, a fatalna jesień nic w tej kwestii nie zmienia – to jedna z czołowych angielskich drużyn, która jest w stanie pozyskać praktycznie każdego, kto wpadnie jej w oko. A mówimy o młodym chłopaku z Bydgoszczy, którego The Blues zaczęli obserwować, kiedy ten miał 14 lat. Opinia bodajże największego polskiego talentu z rocznika 1998, odhaczane kolejne młodzieżowe reprezentacje, zainteresowanie z czołowych polskich akademii – już ponad dwa lata temu można było mówić, że Adamczyk ma papiery na granie.

Czasu w Londynie nie spędził na zwiedzaniu klubowego muzeum i szamaniu ryby z frytkami. Zaliczył pierwsze mecze w reprezentacji U-19,  pod koniec lipca ubiegłego roku pojechał na obóz przygotowawczy z Chelsea U-21. Od początku tego sezonu grał jednak mało, zaliczył tylko 6 występów w zespole do lat 18. Niby trudno mówić o wielkim regresie, ale sygnał był czytelny.

Jest nad czym załamywać ręce? Raczej nie. W przypadku Adamczyka nie ma mowy o tym, by uznawać jego powrót do Polski po 1,5 roku jako porażkę. Każdemu polskiemu juniorowi można życzyć tego, by zobaczył, jak funkcjonuje taki klub. Trening z Jose Mourinho? Dla większości pozostanie w sferze marzeń. Ale co ważniejsze, jeśli ktoś ma łeb na karku, to coś z tego wyniesie.

A Cracovia? W tym momencie wydaje się, że to uzasadniony wybór. Była mowa o zainteresowaniu Legii i Lecha, ale przecież Pasy w tym sezonie wyraźnie poszły w górę, grają atrakcyjną i skuteczną piłkę. Bez kalkulacji, ambitnie i do przodu – naprawdę trudno tego nie szanować. Co oprócz tego powinno być ważne dla Adamczyka? Przykład Bartosza Kapustki, bo dosyć wyraźnie pokazał, że w Krakowie naprawdę można błysnąć i nawet droga do kadry nie jest tak daleka. Przy Jacku Zielińskim zaliczył progres i wydaje się, że także ze względu na trenera talent z Bydgoszczy będzie miał warunki do tego, by zaliczyć dobre wejście w dorosłą piłkę. Kiedy? Trudno przewidzieć, ale pewniej szybciej niż później.

Reklama

A teraz słówko o Chelsea. Marzenia o podboju Wysp właśnie schodzą na dalszy plan. Od początku można było mieć wątpliwości, czy akurat ten klub był wyborem idealnym pod kątem szansy w pierwszym zespole. W The Blues na swoją okazję czeka kilkudziesięciu zawodników, którzy albo przeszli przez klubową akademię od początku, albo trafili do klubu za konkretne pieniądze. Mówimy przecież o zespole, który ściąga za 20 milionów euro Babę Rahmana, by ten grzał ławę. Od lat w Anglii panuje opinia, że choć młodzieżowe drużyny The Blues mają kłopot bogactwa, to Chelsea nie potrafi z tego korzystać. Od 2010 roku zawodnicy U-18 wygrywali FA Youth Cup 4 razy, w ubiegłym roku zgarnęli młodzieżową Ligę Mistrzów. Ale dla dzieciaków miejsca w dorosłej Chelsea jest niewiele, a największe talenty tego zespołu szlify łapią gdzieś indziej. Wystarczy wspomnieć, że obecnie na wypożyczeniu przebywa ponad 30 zawodników.

Najbardziej obiecująca dwójka, Isaiah Brown (właściwie wychowanek WBA) i Dominic Solanke, kopie sobie w Vitesse Arnhem, podobnie jak trzech innych młodych piłkarzy londyńczyków. Szansę dostał 19-letni Ruben Loftus-Cheek, który w tym sezonie uzbierał porywające 254 minuty we wszystkich rozgrywkach. Obok 35-letniego Johna Terry’ego to jedyny wychowanek w składzie.

Jose Mourinho parę miesięcy temu odgrażał się, że jeśli nie zobaczy większego zaangażowania w grze swoich piłkarzy, dokończy sezon dzieciakami. Na obietnicach się skończyło, a Portugalczyka nie ma już w klubie. W erze Romana Abramowicza inwazji produktów akademii raczej nie zobaczymy, bo Chelsea właściwie w każdym okienku wydaje fortunę na nowych piłkarzy – średnio wychodzi ponad 40 milionów funtów za sezon, co od 2003 roku przebija tylko Manchester City. I ma taki sam problem z wychowankami.

W efekcie tego Cracovia, mająca ogromny plus za swoją grę jesienią, bierze zawodnika, w którym bardzo ostrożnie możemy wypatrywać „dziesiątki” z prawdziwego zdarzenia. W razie czego, będziemy przynajmniej mogli mówić, że widzieliśmy jeden z niewielu przypadków, w których polski zespół ściągnął utalentowanego 17-latka z zespołu z wyższej europejskiej półki.

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
13
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
9
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

0 komentarzy

Loading...