Reklama

Pogoń zbroi się na puchary? Adam Gyurcso w Szczecinie

redakcja

Autor:redakcja

05 stycznia 2016, 12:38 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kaczką dziennikarską okazały się doniesienia “Przeglądu Sportowego” o Ludo Obraniaku w Szczecinie, ale sam fakt interesujących wzmocnień Pogoni to nie żadna plotka. Dzisiaj potwierdzono kolejny transfer do zespołu “Portowców” – zawodnikiem czwartego zespołu Ekstraklasy ma zostać Adam Gyurcso. 

Pogoń zbroi się na puchary? Adam Gyurcso w Szczecinie

Tak, ten sam Adam Gyurcso, o którego rywalizować mieli działacze Lecha Poznań i Legii Warszawa. Co prawda ten “wyścig” nie był prowadzony w jakimś szaleńczym tempie, a Bogusław Leśnodorski, prezes stołecznego klubu, napisał nawet na Twitterze, że zdaniem Legii lepszy od Gyurcso jest Kamil Mazek, to jednak sam fakt, że Pogoń ściągnęła do siebie zawodnika bacznie obserwowanego przez dwóch polskich gigantów zasługuje na wyróżnienie. Zresztą, nie ma sensu deprecjonować tutaj ruchów “Portowców”, bo niezależnie od tego, jak będzie tłumaczyć całą sytuację Lech – po prostu został przelicytowany przez klub wspierany przez firmę Azoty.

Wzmożony ruch wokół Węgra to żadna niespodzianka. Gyurcso jest wyróżniającą się postacią Videotonu, w czterech meczach eliminacji do Ligi Mistrzów zdobył dwie bramki i asystę, do tego w siedemnastu ligowych występach dorzucił siedem goli i kolejne trzy ostatnie podania. Ubiegłoroczni mistrzowie Węgier zajmują trzecie miejsce z dziewiętnastoma punktami straty do Ferencvarosu, ale trzeba wziąć pod uwagę, że latem wyjęto im największe żądło, Nikolicia, w atmosferze wzajemnych oskarżeń odszedł trener, który doprowadził ich do mistrzostwa. Ponadto zespół przeżył istną plagę kontuzji. Tomasz Mortimer, węgierski dziennikarz z którym rozmawialiśmy przed meczami Lecha z Videotonem, powiedział nawet, że ten: “przestał wyglądać jak drużyna”. Skrzydłowy Pogoni? Mortimer: Taki Gyurcsó, który jest gwiazdą i miał wspaniały zeszły sezon, teraz ciągle chodzi nachmurzony, potrafi się pokłócić na murawie.

Martwić może także forma reprezentacyjna – skrzydłowy zagrał tylko jeden mecz w eliminacjach do Mistrzostw Europy, a jego ostatni występ dla kadry to towarzyski mecz z Rosją w końcówce 2014 roku. W 2015… Optymista powiedziałby, że mógł się skupić na karierze klubowej. Nadal jednak zachowuje szansę na wyjazd na Euro 2016, pod warunkiem, że w Pogoni nie dotknie go choroba anemicznego skrzydłowego, dotykająca praktycznie wszystkich zawodników biegających przy szczecińskich liniach.

Plusy? Na pewno fakt, że przychodzi za darmo, właśnie wygasa jego umowa z Videotonem. Drugi? Cóż, z tego samego Videotonu Legia wyciągnęła Nikolicia i raczej dziś transferu nie żałuje. Gość nie jest też jeszcze żadnym geriatrykiem, 24 lata to dość dobry wiek, by zamienić ligę węgierską na Ekstraklasę i wskoczyć na kolejny poziom. Raz jeszcze wróćmy do wywiadu z naszym rozmówcą z Węgier. – Wspomniany Gyurcsó jest bardzo dobry, techniczny, obunożny, ze strzałem. To on uratował praktycznie w pojedynkę awans z TNS – przekonywał nas Mortimer.

Reklama

Gyursco urodził się, wychował i stawiał pierwsze piłkarskie kroki w Tatabanyi, ważnym węźle komunikacyjnym w okolicach Budapesztu, ale bez szczególnych tradycji futbolowych. Może gdyby był dwadzieścia lat starszy, mógłby jeszcze załapać się na dwa wicemistrzostwa, ale urodzony w 1991 roku mógł pamiętać swój lokalny klub wyłącznie jako wiecznie biedującego drugoligowca. Na początku XXI wieku Tatabanya zresztą nieomal zbankrutowała, zmieniała nazwę i ogółem nie wyglądała jak trampolina dla lokalnych talentów. Mimo to Gyursco szybko się przebił – jeszcze przed “osiemnastką” wyciągnął go Videoton.

Videoton to przede wszystkim potężna jak na węgierskie warunki publiczna kasa, dość konsekwentne zarządzanie i próba budowy czegoś trwałego na więcej niż jeden sezon. Już przy ściąganiu Gyurcso przed laty było widać długofalową wizję – klub z Szekesfehervaru walczył wówczas o mistrzostwo z Debrecenem, ale jednocześnie bezustannie sondował słabsze drużyny w poszukiwaniu kolejnych węgierskich “wonderkidów”. Jednym z nich miał być właśnie nowy nabytek Pogoni, co zresztą z grubsza znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości – już na wejściu, w meczach pucharowych, jako nastolatek, potrafił strzelać, a łącznie przez siedem sezonów zagrał dla Videotonu 120 razy. Kadra? Gol w debiucie. W międzyczasie został wypożyczony do Kecskemetu na pół sezonu, gdzie spisywał się na tyle dobrze, że po powrocie był już kluczowym ogniwem Videotonu.

Tak zostało aż do mistrzowskiego, ubiegłego sezonu i jesieni 2015, podczas której wyglądał na bardzo samotnego, bez gwiazdora Nikolicia w ataku. Biorąc pod uwagę, że Videoton po letnim huraganie, który wymiótł z klubu trenera i Nikolicia przestał też tak ochoczo wydawać pieniądze – nie może dziwić brak przedłużenia kontraktu ze skrzydłowym, a także transfer Gyurcso do silniejszej ligi.

Ogółem – gość wygląda na spore wzmocnienie, co przy jednoczesnym powrocie Korta i anonsowanym transferze Drygasa, który dojdzie do skutku latem potwierdza wysokie ambicje szczecińskiego klubu. Przedłużenie kontraktów przez Zwolińskiego czy Murawskiego także świadczy o tym, że Pogoń nie zamierza poprzestać na awansie do górnej ósemki i ograniu juniorów w pozostałych siedmiu finałowych spotkaniach.

A tutaj możecie sobie pooglądać chłopaka w akcji.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...