Reklama

Weszło z butami: Dlaczego Bartosz Szeliga śmieje się… z Weszło?

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2016, 15:36 • 8 min czytania 0 komentarzy

Kto w drużynie Piasta jest specjalistą od góralskich rytmów a kto jest wiecznie… zarobiony? Dlaczego po meczu nawet najprostsze pytania dziennikarzy mogą sprawić problemy? Grając na której pozycji Bartek dostaje od nas najlepsze noty i wreszcie dlaczego kręci beczkę, kiedy odpala Weszło? Kolejny odcinek Weszło z butami. Tym razem przepytujemy Bartosza Szeligę. 

Weszło z butami: Dlaczego Bartosz Szeliga śmieje się… z Weszło?

Wiesz co nam, dziennikarzom, sprawia największy problem, gdy patrzymy na grę Piasta?

Pewnie zweryfikowanie, kto gdzie gra?

Dokładnie. Czwórka w obronie, za chwilę trójka, potem znowu czwórka, ciągła wymienność pozycji. Jak ty się odnajdujesz w tym miszmaszu?

To prawda, trener dużo miesza, miksuje. Ja gram na prawej stronie – za chwilę przechodzę na lewą, a „Pietro” ze stopera wchodzi na moją pozycję itd. Przed sezonem nie wyglądało to zbyt dobrze, w sparingach wyniki nie były rewelacyjne. Trener tylko daje znak, że przechodzimy na czwórkę z tyłu i już każdy wie, co robić. Przed meczem mamy pokazane dwa ustawienia, żeby było wiadomo, gdzie mamy się przemieszczać. Fajnie, że nikt nie marudzi na te zmiany pozycji. Każdy u nas jest – można powiedzieć – mobilnym piłkarzem.

Reklama

A ciebie nie wkurza to, że jesteś rzucany z pozycji na pozycję? Nie wolałbyś jakiejś stabilizacji?

Tak, wolałbym już przyzwyczaić się do jednej pozycji. Najlepiej byłoby się rozwijać i szkolić jako wahadłowy w tym systemie z trójką albo piątką z tyłu – zależy jak kto na to patrzy. Odpowiada mi ta pozycja, w tym naszym systemie mam całe skrzydło tylko dla siebie. Wcześniej grałem skrzydłowego, który musiał schodzić do środka, ale nie czułem się zbyt komfortowo i noty u was nie były za dobre (śmiech).

Ale jak jest taka sytuacja, że muszę gdzieś zagrać – normalne, że zagram. Nie ma problemu. Wiele osób mówi mi, że skoro gram na tylu pozycjach, mogę nauczyć się czegoś nowego. Przy trenerze Latalu nauczyłem się mega dużo jeśli chodzi o defensywę. Wcześniej trochę ją lekceważyłem. Kiedy trener przyszedł do Piasta, początkowo w ogóle nie grałem. Wziął mnie do siebie i mówi: – Bartek, nie będziesz bronił to nie będziesz grał. No i wziąłem to sobie do serca.

Co jest największą mocą Piasta?

Kolektyw. Trzymamy się wszyscy razem, jest fajna chemia między nami. Każdy rozumie się na boisku, wie, kiedy zmienić pozycję. Ktoś grał w defensywie a nagle jest na ataku, ktoś grał na prawej stronie, za chwilę jest po przeciwnej. Czasami drużyna przeciwna nie wie, co się dzieje.

Druga sprawa – dobre przygotowanie fizyczne, teraz pewnie też sporo będziemy biegać. Trener wprowadził nam takie treningi, których nie miałem już dawno. Suche bieganie po lesie, kilometrówki. Ja jestem typem zawodnika, który potrzebuje też zadbania o dynamikę, później w trakcie sezonu widziałem, że muszę w tygodniu porobić coś indywidualnie pod tym kątem. Bieganie po lesie trochę mnie zabijało, ale już się nauczyłem, jak optymalnie dobrać treningi. Człowiek trochę pocierpi, ale później podczas meczu jest skąd czerpać moc.

Reklama

Postanowienie noworoczne?

Wiesz, nie zastanawiałem się nad tym jeszcze. Ze sportowych – utrzymanie pierwszego miejsca i to, żebym strzelał więcej bramek. Licznik mi się trochę zablokował. Ostatnio z Lechem strzeliłem, ale wcześniej na ekstrastats wyliczyli mi chyba 1600 minut bez strzelonej bramki.

Spinałeś się wtedy na gola jeszcze bardziej, czy zupełnie nie miało to na ciebie wpływu?

Dużo rozmawiałem o tym z psychologiem sportowym, który mówił mi, że przecież nie gram z przodu, nie jestem napastnikiem, rozlicza się mnie z czegoś innego. Z asyst, dobrych zagrań. Miałem się nastawiać na to, że ta bramka kiedyś sama przyjdzie. No i przyszła.

Najlepszy piłkarz ekstraklasy?

Nikolić. Strzela jak na zawołanie. Jak widziałem drugą bramkę z Górnikiem Łęczna jak włożył tak od niechcenia… Naprawdę, zrobiło to na mnie duże wrażenie.

Najbardziej niedoceniany ligowiec?

Jak czytałem sobie, o co pytacie, od razu wpadł mi przy tym pytaniu „Muraś”. Teraz już ludzie go doceniają, ale gra na takiej pozycji, że dla normalnego widza często jest niewidoczny, a jakiś ekspert popatrzy na jego grę i powie: – Ten chłop się nadaje, kawał grajka. Myślę, że zrobi wielką karierę.

A z tych obecnie niedocenianych?

Może Budziński z Cracovii. Chociaż o nim też się mówi, nawet w kontekście kadry. Dla mnie –przepiłkarz. To, co robi z piłką, jak się porusza… Z nami zagrali strasznie, nie za dobrze wspominam ten mecz.

Największy twardziel w lidze?

Guzmics z Wisły. Pamiętam jak się kiedyś z nim zderzyłem, mocno to odczułem. Wypuściłem sobie piłkę do przodu i wpadłem właśnie na niego. Pamiętam jeszcze jak Kamil Wilczek po mnie jedzie, że mu nie podałem, a ja taki bidny próbuję się pozbierać i wrócić na pozycję.

Najbardziej przereklamowany ligowiec?

Nie zauważyłem, żebyście kogoś pompowali, a nie grał nic. Nie mam takiego.

Ile masz punktów karnych na prawie jazdy?

Zero. Dostałem raz mandat za pasy, ale to już dawno. Teraz powiedziałem, że mam zero i znając życie za jakiś czas mnie złapią.

Ulubiony komentator?

Mateusz Borek. Jeszcze jak dawno temu była Liga Mistrzów na Polsacie, oglądałem mecze Realu i zapamiętałem właśnie Borka.

Tatuaże?

Nie mam, może kiedyś zrobię. Często oglądam sobie piłkarzy jak są wytatuowani. Zlatan ma ładne, fajne i dużo. Na razie nie mam w głowie żadnego wzoru, rozglądam się. Żeby to było też przemyślane, a nie jakieś głupoty.

Najgłupsze pytanie od dziennikarza?

Ja mam zazwyczaj tak, że jak schodzę z meczu to wielu sytuacji na gorąco nie pamiętam. A dziennikarz mówi: – Opisz mecz. Nie lubię tego, ostatnio opowiedziałem tylko o jakiejś jednej sytuacji.

Największy jajcarz w szatni?

Mateusz Mak. Przyszedł do nas niedawno i od razu się wkupił do drużyny. Daje takie jaja, że koniec. On jest z Suchej Beskidzkiej, ja z Nowego Sącza, nie mamy daleko do siebie, czuć między nami taki góralski klimat. Ciągle opowiada jakieś góralskie kawały, śpiewa. Mega gościu.

Z którym kolegą z drużyny ruszyłbyś na podryw?

Z Pawełkiem Moskwikiem. Ciężko przystojny.

Kolega, który zrobi największą karierę?

Patryk Dziczek. Zawsze miał talent, teraz widzę go często na siłowni, dużo pracuje nad sobą. Mam nadzieję, że mu się uda.

Idol z dzieciństwa?

Ronaldo, ten z Brazylii. Wracając do meczów na Polsacie, oglądałem jego mecze w Lidze Mistrzów z koszulką w ręce.

Który z kolegów napisałby najciekawszą książkę?

Adrian Klepczyński. Opowiadał tyle historii, jeszcze z czasów Polonii Bytom czy Rakowa Częstochowa, że spokojnie starczyłoby na bestseller.

Plan po karierze?

Kariery to ja jeszcze nie zacząłem! Wyławianie młodych talentów, menedżerka – to mnie kręci, już nawet trochę rozmawiałem z menedżerami. Trenerem nie mógłbym być. Nie wytrzymałbym patrzenia na zawodników ze świadomością, że nie mogę im pomóc.

Trener z ekstraklasy, z którym chciałbyś pracować?

Michał Probierz. Słyszałem o nim wiele dobrych opinii. Bardzo wymagający, ale jeśli ktoś jest wymagający oznacza to, że ma swoją wizję i dąży do tego, by ta była jak najlepiej realizowana.

Czytasz noty po meczu?

Czasami sprawdzam, ale nie zawsze. Nauczyłem się nie reagować na noty zbyt nerwowo. Ilu ludzi na świecie – tyle opinii. Od was dostaję raczej niskie noty i często się śmieję „o, jak zwykle trójeczka od Weszło!”.

Artykuł na twój temat, który najbardziej zapadł ci w pamięć?

Nie ma takiego. Jeszcze nie pisaliście o mnie na głównej stronie. O, wiem. Ktoś ostatnio napisał „czy Piast dojedzie do Ligi Mistrzów na Szelidze?”.

Gdybyś nie był piłkarzem, to…

Skończyłbym teraz studia, fizjoterapię. Znajomi, z którymi zaczynałem chodzić na uczelnie, nie dawno ją już skończyli. Pewnie pracowałbym w sporcie, może jako instruktor na siłowni.

Ostatnia książka?

„Obsesja Doskonałości” Dawida Piątkowskiego. Książka o mentalności sportowców i o tym jak efektywniej pracować na treningach. Polecam.

Ostatni film?

„Listy do M 2”. Może być.

Do you speak English?

Yes.

A po czesku coś?

Coś tam umiem. Trener cały czas mówi do nas po czesku, ale to podobny język, więc nie ma problemu.

Największy modniś w drużynie?

Mam dwóch faworytów. Kornel Osyra i Paweł Moskwik. Potrafią zaskoczyć ubiorem. „Osi” przyszedł kiedyś w takiej białej bluzie ze złotymi zamkami. Taka długa, nie wiem jak to opisać. Taka jakby tunika. A Pawełek ubrał się kiedyś w białe jeansy i białą koszulę, więc sobie wyobraź.

Gej w szatni?

Nie zdarzyło się. Jak się nie ujawnia to spoko.

Na kogo głosowałeś w wyborach?

Na PiS. Z perspektywy czasu coraz mniej jestem zadowolony z wyboru. Obiecują, a co potem jest to każdy widzi.

Najładniejsza dziewczyna kolegi z drużyny?

Żona Kuby Szmatuły jest całkiem OK. Może się Kuba nie obrazi (śmiech).

Rozumiem, że twoja dziewczyna siedzi teraz gdzieś daleko.

No, nie ma jej przy mnie teraz. Ale już jej zapowiedziałem, żeby się nie zdziwiła, jak którąś w tym pytaniu wymienię.

Ilu masz dziennikarzy na czarnej liście?

Ani jednego.

Co kupiłeś za pierwszą premię?

Pierwszą premię odłożyłem, żeby kupić sobie samochód. Seat Leon – do tej pory nim jeżdżę.

Kolega z juniorów, który miał największe papiery na granie?

Mieliśmy dość solidną pakę w Sandecji, paru z nas gra na wyższym poziomie. Myślę, że Fabian Fałowski. Miał dobrego nosa do strzelania bramek, grał w pierwszej lidze przez chwilę, nie wiem, w którym klubie jest teraz.

Kogo z Piasta wysłałbyś do… Turbokozaka?

„Badiego”, był już raz w Turbokozaku, ale mu nie poszło. Ale technikę ma niewiarygodną. Ja się jeszcze muszę od niego sporo uczyć, bo u mnie z tą techniką jest różnie.

… MMA?

Hebert. Wielki chłop.

… Jeden z dziesięciu?

Kornel Osyra i Marcin Pietrowski. Na każdy temat znają odpowiedź.

… Trudnych spraw?

Kuba Szmatuła. Niemożliwy jest. Przychodzimy z treningu i pierwsze co to telefon i mówi, że  idzie, bo z córeczką trzeba iść do lekarza, bo coś trzeba załatwić, bo coś tam innego. Wiecznie zarobiony (śmiech).

… Masterchefa?

Sasza Żivec. Zrobił mi kiedyś świetne naleśniki bezglutenowe. Sprawdziłby się.

… Warsaw Shore?

Josip Barisić. Pocieszny chłopak, odnalazłby się.

Przygotował JB

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
1
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...