Kariera tego chłopaka to jeden wielki roller-coaster. Najpierw przebijanie na zapleczu Serie A i błyskawiczny skok na sam szczyt, bo chyba tak trzeba nazwać zaskakujący transfer do Milanu. Potem wyhamowanie, bo zarówno w ekipie „Rossonerich” jak i później w Sampdorii nie zaistniał, no i wyjście z dołka. Udany sezon w Serie B w Pescarze i transfer do Cagliari, gdzie spotkała go kolejna sinusoida. Po dobrym początku rundy wypadł ze składu, ale wygląda na to, że już na dobre zadomowił się na środku obrony.
Choć początkowo po transferze Salamona można było mieć pewien niedosyt, wygląda na to, że trafił najlepiej jak mógł. Niby nie poszedł do Serie A, ale praktycznie rzecz biorąc grę w najwyższej klasie rozgrywkowej przesunął sobie w czasie o rok. Musiałby zdarzyć się cud, żeby Cagliari nie awansowało – przerasta tę ligę zarówno poziomem, jak i portfelem. Poza tym Salamon idealnie odnajduje się w ekipach, które biją się o czołowe miejsca. Czytaj: w tych, które częściej grają atakiem pozycyjnym. Nie powiemy nic nowego, jeśli stwierdzimy, że gra nogami to jedna z największych zalet Salamona. Wyprowadzanie piłki, długie przerzuty – w Cagliari ma często ku temu okazję.
Forma Salamona poszła ostatnio mocno w górę, a żeby nie być gołosłownym, niech przemówi kilka faktów:
– zagrał w pierwszym składzie w pięciu ostatnich meczach,
– a jest to sprawa o tyle warta docenienia, że jego trener, Massimo Rastelli, uwielbia rotować składem. W zespole nie ma świętych krów, ani razu w dwóch kolejnych meczach nie wybiegła ta sama jedenastka. Ba, Rastelli nie boi się zmian także w linii obrony – czyli tej, która spośród wszystkich formacji wymaga najwięcej stabilizacji, zgrania, wypracowanych automatyzmów. Częściej zmieniał coś w defensywie niż tego nie robił (aż dwanaście razy zestawiał ją inaczej w stosunku do poprzedniego meczu). Po spotkaniu z Como odesłał na kilka kolejek na ławkę aż trzech podstawowych defensorów. Wtedy też do składu wskoczył właśnie Salamon.
– z Salamonem w składzie Cagliari traci tylko 0,66 gola na mecz. Bez niego – średnio jedną bramkę na spotkanie,
– gdy był na placu gry, jego drużyna przegrała tylko raz,
– od kiedy wrócił do składu (czyli w pięciu ostatnich meczach) Cagliari straciło tylko trzy gole. Wszystkie bezpośrednio po stałych fragmentach gry – obrona nie miała zbyt dużo do powiedzenia,
– posadził na ławce 21-letniego Lukę Krajnca – piłkarza, za którego włoski klub wybulił więcej, i który jest bardziej perspektywiczny.
Dobra dyspozycja Salamona cieszy nas szczególnie, bo jeśli utrzyma tę formę przez dłuższy czas, będzie stanowił świetny kontrast dla Thiago Cionka (też regularnie grającego, ale w miernym klubie). Bo jeśli jedyną odpowiedzią na pytanie „co on do cholery robi w tej kadrze?” jest to, że zaopatruje Nawałkę we włoskie szaliki, to… wkrótce nawet i ten atut może zostać mu wytrącony. Bo w gust Salamona wcale nie wątpimy.