Jan Tomaszewski już dwukrotnie na naszych łamach rozdawał rózgi. Dwa lata temu wręczył je m.in. Nawałce za opowiadanie głupot i promowanie swoich zawodników, Bońkowi – za reformę ligi, kibicom reprezentacji Polski – za wygwizdywanie kadry czy Lewandowskiemu – za uciszanie kibiców. Rok temu niemiły prezent pod choinką znaleźli właściciele Legii – za szkocki wielbłąd i wojnę z UEFA, Nawałka – za Obraniaka i Polanskiego czy Boniek – raz jeszcze za reformę. W te Święta Bożego Narodzenia rózgi rozdajemy my sami.
Ale na początek przypomnienie, jak rok 2014 podsumowywał popularny Tomaszewski. Bo podsumowywał naprawdę ładnie: Aż strach składać dziś życzenia Adamowi Nawałce i Zbyszkowi Bońkowi. Zwykło się przecież życzyć, by ten rok nie był gorszy od poprzedniego, a to już życzenia na pograniczu możliwości. Jeśli z mistrzami świata przegramy tylko jedną bramką, to i tak w dwumeczu jesteśmy od nich lepsi. Jeśli zajmiemy drugie miejsce, to wszyscy – od Adama, przez piłkarzy, po PZPN – będą wspaniali, ale… my już przecież dziś jesteśmy na pierwszym. Rok 2014 na pewno był wspaniały.
Natomiast 2015, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości, wypadł jeszcze okazalej. Po pierwsze, może z Niemcami przegraliśmy dwoma bramkami, ale ten dwumecz i tak byłby korzystny. Po drugie, najważniejsze: jedziemy na Euro, z drugiego miejsca, bez konieczności rozgrywania dodatkowych meczów. Po trzecie, Lewandowski strzelił od stycznia 49 goli, został królem strzelców eliminacji do ME i zaliczył historyczny występ z Wolfsburgiem. Po czwarte, Grzegorz Krychowiak wygrał Ligę Europy, zdobywając bramkę w finale.
Ale my skupiamy się tutaj rzeczach znacznie mniej przyjemnych. Komu przyznajemy rózgi za mijające właśnie dwanaście miesięcy?
Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Informowaliśmy o sukcesach, pisaliśmy o 37 milionach złotych przychodu ze sprzedaży biletów, ale znów na końcu – jak to już u nas bywa – rozeszło się o bilety. PZPN nie dotrzymał kroku reprezentantom Polski i już na pół roku przed Euro dał poważną plamę. Pod koniec października został wydany komunikat, że posiadacze Karty Kibica nie będą uprawnieni do kupowania biletów na mecze we Francji w pierwszej kolejności, potem – w połowie grudnia – że ci, którzy Karty Kibica mają, zyskują przewagę w wyścigu po wejściówki.
Kazimierzowi Greniowi. Za to, że baron zabawił się w konika i pod stadionem handlował w przebraniu biletami. Za to, że na konferencjach prasowych urządzał sobie One Man Show, ośmieszając się swoją linią obrony. Za to, że w futsalu wojenka goniła wojenkę. Za tę przedziwną umowę, którą podpisał sam ze sobą. W skrócie: za to, że jest taki, jaki jest. Niestety.
Komisji Ligi. Za wiele niezrozumiałych decyzji. Gigołajew, Drągowski i inni.
Sylwestrowi Cackowi. Za to, że urządzał wielki cyrk z organizacją gry w Byczynie, co kosztowało klub i walkower, i wizję ujemnych punktów. Za to, że wystawił na sprzedaż herb Widzewa. Za to, że nie zapłacił kolejnej raty w ramach upadłości układowej. Za to, że spadł do drugiej ligi. Za to, że doprowadził do upadku cały Widzew.
Bartłomiejowi Drągowskiemu. Za to, że w ważnych sytuacjach nie potrafi się zachować nawet kulturalnie.
Tomaszowi Hajcie. Za to, że dostał fajnych piłkarzy, którym mógł proponować w Tychach lepsze warunki niż w Niecieczy, a i tak spadł do drugiej ligi.
Franciszkowi Smudzie. Za to, że opowiada, jak to kocha Wisłę, chociaż jej nie kocha. Za to, że wciąż uważa się za wielkiego odkrywcę talentu Lewandowskiego, chociaż wiadomo, że początkowo był mu przeciwny. Za to, że w kolejnych wywiadach opowiada bajki oderwane od rzeczywistości. Albo się przechwala, albo ma wymówkę na każde, choćby najmniejsze niepowodzenie.
Bogusławowi Cupiałowi. Za to, że klub już chyba na dobre wymknął się spod jego kontroli. Za to, że Wisła stoi nad przepaścią, nie płaci, przypomina kompletny organizacyjny burdel, nie ma żadnej strategii działania, podejmuje irracjonalne decyzje, co rusz wymienia trenerów, a – będąc kompletnie bez kasy – pozwala sobie kilku utrzymywać równocześnie.
Tadeuszowi Pawłowskiemu. Za to, jaki regres zaliczył ze Śląskiem Wrocław, który dziś musi bronić się przed spadkiem. Za ciągłe wymówki, narzekania, zbyt słabe transfery, napięty grafik czy konieczność gry w europejskich pucharach. No i za dziwne pożegnanie z klubem, które – jeśli przypominamy sobie oficjalną wersję – coraz mniej do nas trafia.
Ondrejowi Dudzie. Za to, że zaliczył ogromny sportowy i mentalny regres.
Legii Warszawa. Za to, że tak nadmuchuje balonik, że tym powietrzem aż się krztusi. Bogusław Leśnodorski opowiadał, że nie sprzeda Żyry za mniej niż pięć milionów euro, a sprzedaje – nieco za ponad pół. Duda miał nie odchodzić za mniej niż osiem baniek, więc nie odszedł nigdzie. No i Kosecki też się zapowiadał jako żyła złota.
Lechii Gdańsk. Za to, że kolejnymi podejmowanymi decyzjami klub zdaje się coraz mocniej błądzić. Za niezrozumiałe zmiany trenerów. Za podejrzane transfery. Za to, że piłkarze pomyśleli, iż świat leży u ich stóp, a obrażają się o nawet najmniejszą krytykę.
Maciejowi Skorży. Za Pogoń, Wisłę, Zagłębie, Piasta, Termalicę, Podbeskidzie, Jagiellonię i Cracovię. Za każdą porażkę, którą w tym sezonie zaprowadziła mistrza Polski na ostatnie miejsce w tabeli.
Henningowi Bergowi. Za przegrane mistrzostwo Polski.
Piotrowi Rutkowskiemu. Za to, że – jak sam mówi – zatrudnił najlepszego trenera w Polsce i zaraz go zwolnił. Za pokrętne tłumaczenia przy odpowiedzi na pytanie „dlaczego Thomalla i Robak zamiast Nikolicia”. Za to, że nie potrafił przyznać się do błędu. I za coraz częstsze pomyłki transferowe Kolejorza.
Śląskowi Wrocław. Za to, że ma punkt przewagi nad ostatnim w tabeli Podbeskidziem. Za to, jak traktowano Andrei Ciolacu. Za to, że stadion na Oporowskiej, z którego Śląsk i tak się wyniósł, będzie za moment zbyt duży dla ludzi chodzących na mecze.
Wojciechowi Boreckiemu. Za zwolnienie Ojrzyńskiego i zatrudnienie Kubickiego. Za brak ciągłości myśli. Za wielką kadrową rewolucję, która w żadnym wypadku – co to, to nie – nie była nawet odrobinę z łapanki. Za oderwane od rzeczywistości wypowiedzi wiosną o silniejszej kadrze Podbeskidzia od Wisły. I tak dalej.
Bartoszowi Rymaniakowi. Za to, że wszystko, co złe w Cracovii, zaczynało się od niego.
Jakubowi Rzeźniczakowi. Za to, że wszystko, co złe w Legii, zaczynało się od niego.
I wszystkim tym, o których zapomnieliśmy, ale na pewno pamiętacie o nich wy.