Reklama

Mr 0:2 się przełamał, ale nie zatrzymał rozpędzonej Pogoni

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2015, 23:05 • 3 min czytania 0 komentarzy

To już nie lada zadanie dla historyków piłkarskich – znaleźć gorszy skład Wisły Kraków od tego, który dziś wybiegł na Pogoń. W erze Cupiała chyba nigdy się nie zdarzyło, żeby wyjściowy skład wyglądał tak biednie, mizernie i wręcz beznadziejnie. Kto dziś pojawił się przy Reymonta, mógł się czuć jak w trakcie okresu przygotowawczego, gdy druga jedenastka wymieszana z testowanymi i jakimiś dziećmi mierzy się z w miarę poważnym przeciwnikiem. Za rozegranie miał odpowiadać Popović, za strzelanie Crivellaro, a gdzieś w tle pałętali się Kuczak, Kujawa i Bartosz. Sytuacja kadrowa Wisły jest tak beznadziejna, że gdyby dzisiaj zameldował się student z pobliskiego miasteczka AGH i zakomunikował, że jest zdrowy, to pewnie Broniszewski dałby mu szansę. O ile nie wystawiłby w końcu samego siebie…

Mr 0:2 się przełamał, ale nie zatrzymał rozpędzonej Pogoni

Ironia ironią, ale tempo zjazdu Wisły jest porażające. Jeszcze w tej kolejce „Białą Gwiazdę” może przeskoczyć Podbeskidzie i Górnik Łęczna. Wówczas Głowacki i spółka zajęliby po jesieni 14. miejsce w tabeli. Dla tych, którzy pamiętają czasy, gdy krakowscy kibice skandowali „hej Basałaj, zejdź na ziemię, chcemy w Wiśle akademię”, to jakaś prehistoria. Przynajmniej połowicznie ich życzenie zostało spełnione, bo zapanowała tam taka plaga urazów, że grają chłopaki, którzy mieliby problemy z przejściem testów w Olimpii Grudziądz. Stamtąd zresztą przyszedł do Krakowa Popović – aktualnie najbardziej absurdalna dziesiątka w Ekstraklasie. Gdyby nie Cierzniak, para dość porządnych stoperów i ewentualnie Uryga, to byłby już pełny obraz nędzy i rozpaczy.

Jedyny plus – „Mr 0:2”, czyli Broniszewski w końcu się przełamał. 0:1.

– Bójcie się chamy, do pierwszej ligi spadamy – śpiewali krakowscy kibice, ale akurat dziś do Wisły trudno się o cokolwiek przyczepić. Zagrali, czym mieli. A że nie mają niczego, to i nic nie zagrali. Trafnie to ujął Arek Głowacki: „słowa uznania dla chłopaków, dali, ile mogli, ale nie stać nas było na lepszą grę”. Sama Pogoń poprzeczki też jakoś wysoko nie podniosła. W zasadzie wystarczyła jedna akcja – rajd Murawskiego, zgranie do Dwaliszwiliego, nieudany strzał Gruzina, który stał się… świetną asystą i wykończenie „Murasia”. Wymiana niezwykle efektowna i wystarczająca, by zaliczyć… czwarte zwycięstwo z rzędu. To – jak wyliczył portal EkstraStats – najlepsza seria Pogoni w Ekstraklasie od… 2000 roku, czyli za czasów Sabriego Bekdasa. Walski miał wówczas trzy lata.

Tak, tak. Portowcy – kto by pomyślał przed sezonem? – awansowali właśnie na trzecie miejsce, i to bez Zwolińskiego, który dostał po kontuzji szybciej urlop i wypoczywa w Dubaju, a na domiar złego teraz jeszcze wysypał się Fojut. I mówcie, co chcecie, ale bilans 9-9-3 przy tak wąskiej kadrze to fantastyczny wynik. Rezultat może nie tak cudowny jak to, co z Piastem wykręcił Latal, ale zdecydowanie godny uwagi.

Reklama

Możecie się kłócić – nawet do tego zachęcamy w komentarzach – ale takie są fakty. Piast, Cracovia, Pogoń – to największe rewelacje jesieni.

Pomeczowy komentarz Thomasa von Heesena: Ci przeciwnicy Pogoni to chyba reprezentacja jakiegoś krakowskiego liceum. Zrzuciłbym ich z ligi za samo CV.

rESf9cc

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Sebastian Warzecha
0
Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...