Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2015, 18:40 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kamil Grosicki zawsze był obietnicą nieprzeciętnie dobrego grania, nie tylko w skali polskiej. Obietnicą jednak tego samego gatunku, co „zadzwonimy do pana” na rozmowie kwalifikacyjnej, „w piątek oddam tę stówę” od kumpla pijaczka, „jutro zacznę” złożone w kwestii przeprowadzenia gruntownego remanentu w nawykach. Obietnicą więc niby do zrealizowania, żadne mission impossible, ale zarazem podskórnie czujesz, że wiara w nią zakrawa na myślenie życzeniowe. Jednak Grosik, wieczny znak zapytania, swego czasu mistrz rzucania sobie kłód pod nogi, zadzwonił, oddał, zaczął. Gra najlepszy futbol w karierze. Obietnicę późno, ale realizuje.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Grosicki to zawodnik, jakich nad Wisłą się właściwie nie kształci. „Oldskulowy”, trochę podwórkowy, jakich ogółem w futbolu coraz mniej – priorytetem technika, pokrętło w nodze, błyskotliwość, nieprzewidywalność, a nie klata gladiatora, kondycja ironmana i zdolność przestawiania fortepianu barkiem. Pamiętam jego wrzutkę raboną w Jadze. Pamiętam niekonwencjonalne dryblingi, które robiły z rywali jeleni. Pamiętam rajdy, gdzie zatrzymać go mógł tylko faul na żółtą kartkę. Pamiętam sztuczki, których opisać dobrze nawet nie umiem, potrafię je tylko zalinkować na Youtube.

Oproiescu można zmontować filmik, na którym wygląda jak piłkarz przez duże P, a wyciągać wnioski z jednej akcji – o, tu jest fundament pod śmierdzące kłamstwo! Ale wy wiecie, że te kilkanaście sekund powyżej swoje o Grosiku mówi. Jest w stanie wykonać zagranie najwyższej technicznej próby, nawet nie tyle zaskakujące, co wręcz bezczelne, i w tej bezczelności świetne, piękne, efektywne. Jest w stanie zagrać coś, na co 99.99% nigdy by nawet nie wpadło.

Problem znacie jednak doskonale: chimeryczność. Noszony w Sivas na rękach po hat-tricku, wkrótce pałętający się po trybunach. Pełnia talentu prezentowana od święta. To wszystko też pamiętam.

Reklama

Moim zdaniem Grosik to definicyjny przykład zawodnika, który im większe czuje zaufanie, im większą odpowiedzialność złoży się na jego barki, tym lepiej gra. Jego talent w takich warunkach rozkwita, natomiast gdy trzeba walczyć o skład, gdy ta wiara otoczenia jest mniejsza, gaśnie szybko. To też bezpośrednio wynika z jego stylu gry, ryzykownego, pełnego odważnych zagrań. Jeśli jeden błąd i spartaczona okazja może odesłać na ławę, to ta świadomość zostaje w głowie i redukuje skłonność do piłkarskich zakładów „high risk – high reward”, czyli jego specjalności. Aby grać tak jak Grosik potrzeba luzu i wiedzy, że nic się nie stanie, jak teraz akurat nie wyjdzie. Siedem akcji, trzy zepsute, trzy udane, a jedna fantastyczna, która może wygrać mecz – to prawdopodobny rachunek, na który zgodę musi wyrazić trener, wiedząc, że zachowawczy Grosicki, to słaby Grosicki. Gorszy od niego jest tylko obawiający się zepsucia akcji Grosicki.

Dlatego tak bardzo odżył na kadrze, dlatego on na nią nie jedzie, a leci jak na skrzydłach. Po przebitkach w szatni, tym jak mobilizuje kolegów, jak organizuje im potańcówkę w rytm „Przez twe oczy zielone”, jak jest komendantem świętowania awansu, widać, że jest kluczowym organem tego wieloosobowego organizmu. Może Krychowiak to płuca, może Lewy to głowa, może Glik to – wybaczcie, ale analogia upieram się trafna – jaja tej kadry, ale Grosik aspiruje do miana serca. A przynajmniej tak sam się może czuć, a przynajmniej bezsprzecznie ma tutaj fundamentalną pozycję. Co przekłada się i na klub, i na grę dla biało-czerwonych, gdzie jego ryzyko opłaca się nam coraz częściej, gdzie tyra od linii do linii, pomaga w defensywie, nigdy za nikim się nie chowa i zawsze chce brać odpowiedzialność.

Z takich warunków, jakie wywalczył sobie w kadrze, bierze się pewność siebie, i znowu – w żadnym innym stylu gry nie jest ona tak ważna, jak w jego. Jak próbujesz czegoś ryzykownego, a nie jesteś tego pewny, nigdy nie wyjdzie. Jak próbujesz czegoś ryzykownego, a masz niezachwianą pewność, że robisz dobrze, że jesteś w stanie to zrobić – szansa, że wyjdzie, idzie drastycznie w górę. Tak samo tłumaczyć można jego postęp w robiącym coraz większą karierę atrybucie „decyzyjności”. Dla niektórych był synonimem zawodnika, który gdy powinien podawać to kiwał, a gdy powinien kiwać podawał. I tu też zawodnik o jego charakterystyce, a akurat niepewny, będzie sadził babola za babolem. A jak mu się zaufa, da margines błędu, właściwych decyzji z czasem będzie coraz więcej. Wejdą w nawyk.

Swoje lata piłkarsko już ma, ale uważam, że nie powiedział ostatniego słowa, może pójść wyżej. Rennes to nie szczyt możliwości, bo potencjał ma jak mało który polski piłkarz, a pod względem wachlarza umiejętności – unikat. Warunki w reprezentacji i klubie (co do Rennes z zastrzeżeniem: miejmy nadzieję) skrojone na miarę, by rosnąć, grać jeszcze lepiej.

***

I jak tu go nie lubić?

Reklama

 

***

Wczoraj Kuba Olkiewicz nominował mnie do akcji „PowstańMY”, wspólnej inicjatywy kibiców Lecha Poznań w porozumieniu z klubem. Idea jest taka, by propagować wiedzę o Powstaniu Wielkopolskim. Chyba jest po co, bo przyznam się bez bicia, choć historia była moim koronnym przedmiotem, tak wiem bardzo mało. 

I to jest dla mnie podstawowa refleksja, że trzeba w tym temacie się doszkalać. Nie będę błyskał przed wami naprędce zdobytą wiedzą, tylko sypię głowę popiołem i zachęcam do zgłębiania tematu. Choćby tu:

Najnowsze

1 liga

Piętnaście bramek Pogoni Grodzisk Mazowiecki. Jak często oglądaliśmy taką sytuację w tym sezonie?

Bartosz Lodko
0
Piętnaście bramek Pogoni Grodzisk Mazowiecki. Jak często oglądaliśmy taką sytuację w tym sezonie?

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Powrót do przeszłości. Śląsk przestał dziadować [KOZACY I BADZIEWIACY]

Szymon Piórek
18
Powrót do przeszłości. Śląsk przestał dziadować [KOZACY I BADZIEWIACY]
Piłka nożna

Karol Świderski i Mateusz Bogusz zapisali trafienia, Sebastian Szymański nie przestaje błyszczeć [STRANIERI]

Piotr Rzepecki
8
Karol Świderski i Mateusz Bogusz zapisali trafienia, Sebastian Szymański nie przestaje błyszczeć [STRANIERI]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...