Biorąc pod uwagę dzisiejszy zestaw par i porównując go z wczorajszym rozkładem jazdy – zacieramy ręce. Nie mamy ochoty po raz setny pisać o zapinaniu pasów i rozsiadaniu się w fotelach. Są derby Krakowa, Legia na stadionie Podbeskidzia, gdzie gospodarz w tym roku nie wygrał, no i Lechia z mistrzem kraju. Trudno o piękniejszą niedzielę.
Czy Legia zbliży się do Piasta?
Jeden z dziennikarzy Przeglądu Sportowego zapytał ostatnio Igora Lewczuka: „Wygrywacie, ale nie odrabiacie strat do Piasta. Kiedy zaczniecie gonić?”. Odpowiedź jest prostsza, niż mogłoby się wydawać – wtedy, gdy przestanie wygrywać Piast. Rzecz jednak w tym, że wygrywa cały czas, w ostatnich tygodniach równie często, co Legia.
Piłkarze z Warszawy odgrażają się, że lider prędzej czy później się zmęczy i zmięknie, że musi oglądać się za siebie. Fakty jednak są takie, że to Legia musi patrzeć w górę. I jeśli spojrzy teraz, to do Piasta – po jego piątkowym zwycięstwie 3:0 z Ruchem – traci jedenaście punktów. Po raz kolejny gra więc o to, by stratę nawet nie zmniejszyć, a utrzymać na tym samym poziomie.
Ile do wygrania ma Igor Lewczuk?
Mecz z Midtjylland – na zero. Dwa ostatnie spotkania ligowe, ze Śląskiem i Pogonią – też na zero. Igor Lewczuk w ostatnim czasie chwalony jest ze wszystkich stron, zwłaszcza od przyjścia Stanisława Czerczesowa. Bogusław Leśnodorski, prezes Legii, mówi więc: – W końcu spełnia oczekiwania, jakie wiązaliśmy z tym transferem. Widzę go na Euro.
Euro? No tak. Skoro jest Cionek, skoro jest Szukała, to dlaczego nie Lewczuk? Ta argumentacja mogłaby mieć sens zwłaszcza wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę, że facet wyrósł na lidera defensywy Legii.
Czy Podbeskidzie wygra u siebie?
Podbeskidzie przeżywa trudny sezon – latem przeprowadzono w zespole rewolucję, zaraz potem posadę stracił Kubicki, a zastąpił go Podoliński, wcześniej mocno krytykowany za pracę w Cracovii. Ale pod wodzą nowego trenera drużyna wyszła na prostą. Siedem meczów i dwanaście punktów, tylko jedna porażka, znaczna poprawa sytuacji w tabeli.
Pojawia się jednak drobny problem. Ani Kubicki, ani Podoliński nie wygrał w tym sezonie u siebie. Podbeskidzie ma jeszcze trzy domowe spotkania – z Legią, Ruchem i Śląskiem. Zegar już tyka.
Czy von Heesen może spać spokojnie?
Jerzy Brzęczek po siedmiu kolejkach tego sezonu miał średnią 1 punkt na mecz. Thomas von Heesen początkowo tę Lechię uporządkował, ale przegrał trzy ostatnie spotkania, tracąc w każdym po trzy gole. Średnia punktów Niemca? 1,22. Jeszcze moment i wokół niego zrobi się ciepło. Być może już nawet dziś.
Kto podpadnie trenerowi Lechii?
Na pewno ktoś. Obrywał już Peszko, i to niejednokrotnie, obrywał Krasić, Mak, popełniający błędy obrońcy bądź „jeden czy dwóch zawodników nie wykonuje moich poleceń, tylko gra po swojemu”. TvH lubi strzelać do kaczek i właściwie co kolejkę taką sobie znajduje. Jeśli Lechia dziś polegnie – polecą kolejne strzały.
Jaką rotację zafunduje Urban?
Trener Jan Urban zdecydowanie odważniej stawia na rotację. Dał szansę Tettehowi, miesza w ustawieniu defensywy, zestawiając ostatnio na środku Dudkę z Kadarem, a w ataku Thomallę. Dzięki temu odpocząć mogą kluczowi zawodnicy, z Trałką i Hamalainenem na czele. Wydaje się, że w całej tej rotacji szkoleniowiec Kolejorza znalazł równowagę.
– Większość patrzy na to, co dzieje się dzisiaj, a nikt nie spogląda na jutro. Po Belenenses były pytania, dlaczego nie grał Hamalainen lub Pawłowski. Ale ja nie wiem, czy Kasper z nami zostanie, czy Szymek przedłuży kontrakt. A Thomalla kontrakt ma długi, Formella jest i będzie, więc muszą grać, nabierać doświadczenia – tłumaczył ostatnio.
Ile do powiedzenia ma Cracovia?
Spoglądamy sobie w wyniki derbów, w których rolę gospodarza pełniła Wisła. 2:1, 3:1, 1:0, 1:0, 0:1, 4:1, 2:1, 3:0, 3:0, 0:0. Nie da się ukryć, że jeśli Biała Gwiazda jest gospodarzem – w derbach wie, co robić. Zresztą, statystyki podpowiadają również, że Cracovia w XXI wieku wygrała tylko trzy z 21 spotkań z Wisłą.
– Wszystkie liczby są przeciwko nam, ale zagramy o pełną pulę – deklaruje Jacek Zieliński. Bo i co innego miałby powiedzieć?
Jak mocno pobudzony będzie Burliga?
Łukasz Burliga w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego wypalił: – Ten znaczek na koszulkach rywali zawsze mnie pobudzał, niepotrzebna mi była żadna inna motywacja.
Od razu ruszyła lawina komentarzy. Na temat tego, czy Burliga nie będzie przypadkiem zbyt mocno pobudzony i co go tak kręci w Cracovii, a przede wszystkim: jaki, do cholery, znaczek? Prowokacja? Najpewniej tak. A to tylko pokazuje, że jedni i drudzy już zacierają ręce. Paweł Brożek mówi, że Wisła musi być mentalnie gotowa na wojnę. Jacek Zieliński odrzuca – że w takim razie obejrzymy chyba bitwę pod Grunwaldem. I dodaje: Teraz na poważnie, otoczka derbów zawsze przypomina wojnę, ale na boisku bywa różnie.
Dziś, panowie, na rozczarowania nie ma już miejsca.