Reklama

Legio, czemu tak późno? Gdyby tak grać od początku…

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2015, 23:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gol, za którego toast wzniósłby sam Zlatan. Rzetelna, mrówcza praca całego zespołu w defensywie. Ciekawa, kombinacyjna gra w ataku. Legia zdominowała naukowców z Midtjylland, zapewniając im długą noc przy laptopach. Zagrała swój najlepszy mecz w tegorocznej fazie grupowej Ligi Europy i wciąż ma szanse na promocję do kolejnej rundy, ale miałaby znacznie większe, gdyby nie pokpiła sprawy we wcześniejszych starciach. Gdyby prezentował się tak jak dziś wcześniej, byłoby już z górki, a tymczasem potrzeba zwycięstwa w Neapolu i remisu Duńczyków z Belgami. Legio, czemu tak późno? To dało się załatwić inaczej.

Legio, czemu tak późno? Gdyby tak grać od początku…

Najwymowniejsza była końcówka, ostatni kwadrans. Midtjylland naprawdę miało o co tutaj grać, planowało w Warszawie rozstrzygnąć sprawę awansu. Trener wprowadzał kolejnych ofensywnych graczy, chciał gonić wynik, miała być nawałnica. Ale nic z tego nie wychodziło, bo to Legia raz za razem stwarzała okazje. Nikolić, Kucharczyk, Lewczuk z groźnymi strzałami, futbolówka co i rusz krążyła wokół duńskiej szesnastki. Ostatecznie zamiast prowadzić kolejne ataki pozycyjne, rywale zagrozili… jedną kontrą, którą efektownie zgasił Malarz.

Imponowało nam to, że Legia autentycznie była drużyną, w której wszyscy pracują na siebie. Lewczuk ochoczo włączał się do gry w ataku, za każdym razem sensownie, pożytecznie, a z intuicją jakby urodził się pod bramką przeciwnika – nie kto inny, a on zaliczył przecież asystę przy bajecznej główce Prijovicia. Z drugiej strony ten sam Prijović potrafił wrócić i odebrać piłkę, nawet najbardziej wysunięty Nikolić pod koniec przy linii środkowej zdusił akcję Midtjylland. Tak to powinno wyglądać, nikt nie zapomina o obowiązkach defensywnych, ani o tym, że w ataku też warto stworzyć przewagę. Duńczycy nie mieli sposobu, by się tak konsekwentnej grze przeciwstawić.

Osobno należy na pewno wyróżnić Lewczuka. Znakomity występ, podkreślony asystą, ale ogółem po prostu skała. Mądre rozegranie, wyłączanie rywali, spokój w obronie, którym zarażał kolegów – niesamowity jest rozwój Igora pod skrzydłami Czerczesowa. Warto też zauważyć, że Broź grający na lewej stronie radził sobie też bardzo dobrze, regularnie włączając się do akcji, potrafiąc wywalczyć rzut wolny w groźnej strefie, a w tyłach będąc dość pewnym. Duda prezentował przebłyski dawnego siebie, Vranjes przytomnie łączył formacje, aż wreszcie Prijović, który ewidentnie potrafi raz na jakiś czas pokazać błysk futbolu z najwyższej półki. Jego dzisiejsze uderzenie byłoby ozdobą na każdym stadionie Europy. I nie ograniczył się tylko do niego – kolejny raz potwierdził, że z Nikoliciem (dziś parę zmarnowanych okazji, jakaś pucharowa blokada) rozumie się świetnie, walczył, harował… Takiego Prijovicia można oglądać.

Co dalej? Neapol. Najgorętszy dosłownie i w przenosi teren fazy grupowej. Jaskinia lwa, to jasne, ale… ten lew prawie na pewno będzie mocno wychudzony. Napoli klepnęło już awans, nie ma szans, by na mecz z Legią chciano wypuszczać w bój najsilniejsze armaty, skoro w Serie A trwa zażarta bitwa w czołówce. Zwycięstwo i tak pozostaje w sferze marzeń, ale to tylko jeden mecz, a ten, jak zawsze, ułożyć może się różnie. Remis Duńczyków też jest bardziej prawdopodobny, niż zwycięstwo Belenenses we Florencji, dlatego mimo wszystko na ten moment legioniści szanse od Lecha mają większe.

Reklama

Ale i tak nie można pozbyć się wrażenia, że gdyby obie polskie drużyny potraktowały puchary odpowiedzialnie, mogłyby sposobić się do obrony korzystnych pozycji, a nie ułańskiej szarży na fantazji, z szablą na czołgi.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

0 komentarzy

Loading...