Przed meczem Duńczycy wysyłali go na emeryturę, podczas meczu to on ich wysłał do zajmowania się ogródkiem. Zlatan Ibrahimović, z racji potęgi jego reprezentacji, często otwierał zestawienie “wielkich nieobecnych”. Ledwie rok temu dopytywaliśmy – czy na absencji tego gościa w Brazylii bardziej stracił Szwed, czy może jednak całe piłkarskie środowisko, które nie miało okazji ani oglądać jego akrobacji, ani słuchać jego bon motów. Tym razem nie będzie podobnych pytań. Ibrakadabra zrobił dokładnie to, czego oczekiwała od niego Szwecja. Mimo 34 lat na karku wyszedł na baraże z animuszem nastolatka.
Najpierw gol na 2:0 w pierwszym z meczów z Danią. Dziś dwie bramki, w tym fantastyczne uderzenie z rzutu wolnego. Dania na kolanach. Dania pogrążona.
Zlatan after beating Denmark – “They wanted me to retire, I just sent their whole nation into retirement” pic.twitter.com/oVqCcAW7dW
— Football Fights (@FootbalIFights) November 17, 2015
To nie tak, że Szwecja przespacerowała się po Kopenhadze, strzeliła dwa gole i odpaliła szampany. Nie, Duńczycy praktycznie w każdym okresie meczu dominowali, atakowali, starali się przejmować inicjatywę. Posiadanie piłki? 60%. Strzały? 20-6. Dokładniejsze podania, więcej rzutów rożnych, więcej ikry. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że Szwedzi przyjechali tu bronić prowadzenia. Najpierw 2:1 z pierwszego meczu, potem już 3:1 po golu Zlatana. Gdy kwadrans przed końcem przekreślił nadzieje Duńczyków – Szwedzi praktycznie zeszli z boiska świętować.
Stąd też dwa gole dla Duńczyków w końcówce, ostateczny wynik 2:2 i ostra walka w ostatnich sekundach, ale nie oszukujmy się – Dania musiała w piętnaście minut zdobyć cztery bramki.
*
Równie dramatycznie było na Słowenii, gdzie o ostatnie miejsce w turnieju z gospodarzami walczyli Ukraińcy. Zaczęło się obiecująco – gol w jedenastej minucie oznaczał, że Słoweńcy mają osiemdziesiąt minut na zdobycie jednej bramki dającej im dogrywkę. Czy było blisko? Na pewno mogło paść więcej goli, bo swoje okazje mieli i Ukraińcy. Długo utrzymywał się jednak wynik 1:0, a gdyby Cesar uderzył odrobinę silniej na kwadrans przed końcem – mogło być naprawdę ciekawie.
Świetnie bronił jednak Piatow, w dodatku na dziesięć minut przed końcem gospodarze… wrzucili na murawę race. Z jednej strony – sędzia doliczył aż osiem minut. Z drugiej – Słoweńcy ewidentnie pogubili rytm. Czerwoną kartkę dostał Brecko, a chwilę później Jarmolenko przypieczętował awans naszych sąsiadów.
*
Tym samym jest już komplet uczestników. Poniżej zestaw koszyków. Jakieś typy co do wymarzonej grupy?