Reklama

„Bohaterem jest Nelson Mandela. Nie ja”. Poznajcie Larsa Lagerbacka

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2015, 10:58 • 6 min czytania 0 komentarzy

Kiedy rozbrzmiał ostatni gwizdek sędziego, na stadionie zapanowała totalna euforia. Lars spokojnie zapiął kurtkę, potrząsnął głową i ruszył na murawę w kierunku swoich podopiecznych. Zawodnicy tańczyli i śpiewali w kółku, ale on tylko stanął na zewnątrz, gdzieś obok tego całego zamieszania i wszystkiemu się przyglądał. Nie chciał być w centrum uwagi. Wolał pozostać w cieniu. Wiedział, że dokonał czegoś wielkiego, ale przeżywał to na swój, refleksyjny sposób.

„Bohaterem jest Nelson Mandela. Nie ja”. Poznajcie Larsa Lagerbacka

***

To był 6 września 2015 roku. Miejsce: Reykjavik, kameralny i dosyć archaiczny, ale jednocześnie największy i najnowocześniejszy w kraju stadion Laugardalsvöllur. Obiekt nawiedziły dosyć obfite deszcze, co w tym kraju jest normą. Wszystkie dopuszczone do użytkowania miejsca zostały zajęte. Nie ma ich tam za wiele, bo tylko 9800. Gdyby pojemność była dwa albo nawet trzy razy większy – bardzo możliwe, że trybuny i tak by się zapełniły. To miał być wyjątkowy wieczór – i taki też był. Islandia, po przeciętnym widowisku, bezbramkowo zremisowała z Kazachstanem, ale o żadnym rozczarowaniu nie mogło być mowy. Mimo że gospodarze byli zdecydowanymi faworytami tego starcia, to ten cholerny jeden punkt ucieszył ich, jakby właśnie ograli reprezentację Niemiec. Bo oznaczał, że kraj, w którym mieszka mniej ludzi niż w samej Bydgoszczy, zagra na EURO 2016. Po raz pierwszy w historii pojedzie na wielką piłkarską imprezę.

A głównym architektem tego dziejowego sukcesu był on. 67-letni Szwed. Lars Lagerback.

***

Reklama

 „To prawdopodobnie najbardziej niedoceniony trener w historii tego sportu”.

The Guardian.

***

Lagerback selekcjonerem reprezentacji Islandii został 14 października 2011 roku. Gdy przejmował kadrę, drużyna była po kolejnych mocno przeciętnych – ale dla niej zwyczajnych – eliminacjach,  w których zajęła przedostatnią lokatę, wyprzedzając jedynie Cypr. Wówczas zespół z krainy gejzerów plasował się na 108. miejscu w rankingu FIFA, m.in. za Macedonią, Gruzją czy Litwą. Teraz jest na 31. pozycji (a był nawet 23.). Czujecie ten przeskok? Postęp, jaki pod wodzą tego szkoleniowca zrobili Islandczycy, jest gigantyczny.

Kiedy Szwed po raz pierwszy spotkał się z zespołem, oznajmił zdecydowanie: – Moim celem jest awans na mundial do Brazylii. Przypominamy: druga setka rankingu. Z tej perspektywy te słowa brzmią nieco groteskowo, prawda? Co było jeszcze większym zaskoczeniem – jego szalony plan omal nie został zrealizowany. Islandia zajęła drugie miejsce w eliminacyjnej grupie, ustępując jedynie Szwajcarii. O przepustkę do mistrzostw świata zagrała więc w barażach, co już samo w sobie było nie lada sensacją. Przegrała tam z Chorwacją, ale umówmy się – o żadnym rozczarowaniu nie mogło być mowy.

lagerback

Reklama

***

– Zawsze powtarzam, że trzecioligowiec może ograć pierwszoligowca. W koszykówce i piłce ręcznej to niemożliwe, ale w futbolu jak najbardziej.

***

Lagerback sprawił, że kibice bez opamiętania zakochali się w tej kadrze. Dał impuls, po którym Islandię ogarnęło istne futbolowe szaleństwo. Szwed ma w narodzie takie poparcie, że teraz spokojnie mógłby kandydować na urząd prezydenta, nie robiąc przy tym żadnej kampanii wyborczej. I tak wygrałby w pierwszej turze.

Trzeba przyznać, że miał też szczęście. Trafił na złote pokolenie – jak nazwał generację obecnych reprezentantów tego kraju Eidur Gudjohnsen – czyli zawodników, którzy wcześniej, w 2011 roku, jako pierwsi wywalczyli przepustkę do mistrzostw Europy U-21. Kilkanaście lat temu Islandczycy mocno zainwestowali w piłkarską infrastrukturę i teraz zbierają tego wydatne owoce. Ale to działa w obie strony. Trener, który doskonale zna mentalność i nastawienie piłkarzy, a do tego jest świetnym fachowcem, i jego podopieczni, którzy może nie są wielkimi gwiazdami światowej piłki, ale grają w dobrych klubach, gdzie ogrywają ważne role. Mieszanka, która przyniosła znakomity skutek.

Za tę drużynę – no i oczywiście szkoleniowca – fani daliby się poćwiartować. Kiedy Islandczycy ogrywali na wyjeździe Holandię,  jej wiktorię na stadionie rywala oglądało 3000 kibiców (niemal 1% populacji) z tego chłodnego kraju. – Są fantastyczni. Dostałem gęsiej skórki, gdy zaśpiewali narodowy hymn – mówił po meczu sam Lagerback.

Awans na mistrzostwa Islandia zapewniła sobie na dwie kolejki przed końcem. Na siedem pierwszych meczów wygrała sześć. Zdołała na tyle zdystansować Holandię (którą dwukrotnie puknęła) i Turcję, że punkcik z autsajderem grupy, jakim był Kazachstan, zagwarantował im całkowite bezpieczeństwo. Sam mecz – delikatnie rzecz ujmując – nie był zbyt emocjonujący, ale gospodarze swój cel osiągnęli. Historyczny sukces stał się faktem.

Żebyśmy mieli pełną świadomość, jak wielkiej rzeczy dokonała ta reprezentacja, warto przyjrzeć się liczbom. Po pierwsze, Islandia została najmniej zaludnionym krajem (około 320 tysięcy mieszkańców), który kiedykolwiek w dziejach tego sportu zakwalifikował się na turniej tej rangi. Po drugie, na wyspie gejzerów czynnych piłkarzy jest około 20 tysięcy. Dla przykładu – w Holandii ponad milion. Przepaść.

***

– Ktoś powiedział, że to jest bajka, ale ja myślę, że to prawda.

???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

***

– Trener Lars Lagerback poinformował mnie, że nie jest gotowy do podpisania czteroletniego kontraktu, jaki mu zaproponowaliśmy. W tym samym czasie podziękował za możliwość poprowadzenia drużyny w trakcie mistrzostw świata.

***

To nie był udany turniej dla Nigeryjczyków. Dwie porażki i remis na pocieszeni z Koreą Południową, a w efekcie ostatnie miejsce w grupie – taki wynik nie mógł satysfakcjonować ani działaczy krajowej federacji, ani tym bardziej kibiców. Podsumowując: mundial w RPA był dla Nigerii totalną klapą.

Ale mimo że Szwed nie zdołał zrealizować założonego celu, jakim był awans do fazy pucharowej, dostał propozycję nowej umowy, której… nie przyjął. Dlaczego?

Dwa dni przed oficjalną informacją o pożegnaniu się z Lagerbackiem, którą podał prezydent Federacji Piłkarskiej Nigerii Armin Maigari, dosyć mocno publicznie skrytykował trenera… jego asystent Daniel Amokachi, który wyraził swoje niezadowolenie związane z zarobkami Szweda. Krótko mówiąc: nie podobało mu się, że ktoś, kto zdobył jeden punkt w trzech grupowych meczach, inkasuje pensję w wysokości 200 tysięcy dolarów. Niewykluczone więc, że mógł to być jeden z głównych czynników, dla których Lagerback – po zaledwie kilku miesiącach – postanowił zmienić otoczenie. Bo czy wyobrażacie sobie dalszą współpracę obu tych panów? No właśnie.

Wiadomo, Afryka. Specyficzny klimat do pracy. Nie każdemu przypadnie do gustu.

– Do zawodników nigdy nie miałem żadnych uwag. Na boisku zawsze zachowywali profesjonalizm. Nigeria to jednak inna kultura. Piłka przenika się z polityką. Angażuje się w nią rząd, minister sportu – to była dla mnie nowość, ale człowiek zbiera doświadczenia przez całe życie – mówił swego czasu w rozmowie z naszym serwisem Szwed (cały wywiad macie TUTAJ).

?????????????????????????????????

***

Lagerback najdłużej związany był oczywiście z rodzimą federacją. W reprezentacji Szwecji spędził łącznie 19 lat. Jest idealnym przykładem na książkowy, harmonijny rozwój kariery. Najpierw był szkoleniowcem młodzieżówki, potem trenerem drużyny B i asystentem Tommy’ego Sodeberga, aż w końcu, w 2000 roku, został mianowany na selekcjonera pierwszej kadry. Tamtejsza federacja zdecydowała się jednak na nietypowy i dosyć eksperymentalny model. Otóż Lagerback dzielił swoją funkcję z Sodebergiem, który pozostał na swoim stanowisku. Do 2004 roku Szwecja miała więc dwóch szkoleniowców, którzy fukcjonowali na równych prawach.

Ten nietypowy pomysł przyniósł pozytywne rezultaty. Duet selekcjonerski poprowadził reprezentację do trzech kolejnych wielkich turniejów (dwukrotnie do mistrzostw Europy i raz na mundial), po czym Sodeberg powiedział: „dość, odchodzę, chciałbym skupić się na trenowaniu młodzieżowej reprezentacji”, dając Lagerbeckowi możliwość pracy wyłącznie na swój rachunek. Odpowiedzialność większa, ale i splendor po ewentualnych sukcesach też wyraźniejszy.

Samodzielnie działający Lars zrobił dwa następne awanse, do czego kibice w tym skandynawskim kraju zdołali się już przyzwyczaić. Na mundialu w Niemczech odpadł na etapie 1/8 finału – jego drużynę załatwił Lukas Podolski – a na EURO 2008 nie wyszedł z grupy, ustępując Rosji i późniejszemu triumfatorowi – Hiszpanii.

Impas nastąpił w eliminacjach do mistrzostw świata w RPA. Szwecja okazała się gorsza od Portugalii i Danii i po raz pierwszy od 12 lat nie zakwalifikowała się do wielkiej imprezy. Efekt? Podanie sobie rąk i rozejście się w dwie różne strony świata. Kadrę objął Erik Hamren, a Lagerback wyjechał z kraju, aby szukać nowych wyzwań.

Znalazł je. Gdzieś na samym końcu Europy. W krainie gejzerów.

***

– Jeśli nie masz drużyny złożonej ze znakomitych indywidualności, musisz stworzyć znakomity zespół. Wielu uważa, że to magia, ale to efekt ciężkiej pracy z tymi wspaniałymi piłkarzami. Nie jestem żadnym bohaterem. Martin Luther King, Nelson Mandela – to oni są bohaterami. Ja jestem tylko człowiekiem, który dobrze wykonał swoją robotę.

Kamil Kaliszuk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...