Reklama

Niecodzienna taktyka Lecha: Formella zabił lubinian śmiechem

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2015, 23:25 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jan Urban zarzekał się przed meczem, że ma ogromną ochotę na wygranie Pucharu Polski, ale… jak można poważnie traktować człowieka, który najpierw mówi coś takiego, a później w meczu ćwierćfinałowym posyła do boju ofensywne trio: Thomalla – Holman – Formella? Przecież to jak mieć ambicje wygrania Rajdu Polski i jeździć Golfem III. To jak aspirować do członkostwa w Mensie i mieć problemy z rozwiązaniem sudoku. To jak zamierzać zwyciężyć w zawodach kulturystycznych i mieć problem z wniesieniem zakupów na trzecie piętro.

Niecodzienna taktyka Lecha: Formella zabił lubinian śmiechem

Musimy przyznać jednak rację Arkadiuszowi Malarzowi – Puchar Polski widocznie rządzi się swoimi prawami.

Wiadomo, jaka jest sytuacja ligowa lechitów. O mistrzostwo będzie cholernie ciężko – chociaż niczego nie przesądzamy, przy obecnym systemie rozgrywek wszystko jest możliwe. Gdyby podzielić punkty właśnie dziś, przedostatni w tabeli Lech miałby ledwie dziewięć punktów straty do liderującego Piasta. Niby da się to odrobić jeszcze przed końcem rundy wiosennej, ale – tak czy inaczej – wydawało nam się, że PP powinien mieć dla poznaniaków szczególne znaczenie. Choćby po to, żeby jak najszybciej zmazać plamę po ligowym falstarcie.

Ale – no właśnie – wydawało się. Jan Urban dokonał w stosunku do zwycięskiego meczu z Legią aż ośmiu zmian w składzie. Do tego wspomniana trójka ofensywna i… Darko Jevtić. Piłkarz, na którego uwielbiamy patrzeć, bo nawet jak ma słabszy dzień potrafi zrobić coś takiego, że szczęką szorujemy podłogę. Dziś nie miał jednak nawet żadnego przebłysku.

W pierwszej połowie oba zespoły stopniowo budowały napięcie, co w praktyce oznaczało tylko jedno: nudę. Aktywny był Vlasko, który dwukrotnie sprawdzał formę Buricia, ale Bośniak zdawał te testy z notą „bardzo dobry”. Po drugiej stronie boiska swoją szansę miał Thomalla, lecz… chyba nie musimy mówić, jak się to skończyło. Dodamy tylko, że Lewandowski wykorzystuje 20/20 takich sytuacji. No, ale to jest powód, dla którego Lewandowski jest Lewandowskim, a Thomalla Thomallą. Kiedy zobaczyliśmy, że piłkarze schodzą na przerwę do szatni, pomyśleliśmy, że najgorsze już za nami, ale dopiero druga połowa pokazała nam, jak bardzo futbol bywa zaskakujący. Im dalej w mecz, tym dziwniejszych sposobów na przechytrzenie rywala chwytali się goście. Najpierw próbowali wziąć ich „na przeczekanie”. A Zagłębiu w to graj. Podopieczni Stokowca nie chcieli specjalnie forsować tempa, jakby bojąc się, że mogą narazić się na kontry. Później lechici przeszli do bardziej radykalnego środka – „na uśpienie”. Była to jednak metoda zbyt ryzykowna, bo… o mało defensorzy Lecha sami nie zginęli od własnej broni. Zdarzyło się, że przysnęli we własnym polu karnym – dochodzącą do bramki wrzutkę zdołał przeciąć Jach, ale piłka zatrzymała się na słupku.

Reklama

Kiedy tradycyjne sposoby doskonale wam znane z polskich boisk zawiodły, wtedy do głosu doszedł Dariusz Formella i zrobił coś, co wykracza poza wszelkie schematy. Coś, co mogło wydarzyć się tylko na naszych boiskach. 20-latek próbował oddać strzał, a wyszło mu… rozrzucenie gry w narożnik pola karnego. I to takie, którego nie powstydziłby się nawet Xabi Alonso. Widząc to komiczne zagranie nie dało się nie puścić beki. Kiedy lubinianie pokładali się ze śmiechu, sprawy w swoje ręce wziął Trałka, który jak w masło wszedł w pole karne, wystawił piłkę Arajuuriemu, a Fin jak rasowy snajper zakręcił piłkę tuż przy słupku.

Thomalla patrzył z boku i nie dowierzał. – To tak w ogóle można? – coś takiego zdawał się myśleć niemiecki napastnik parodysta, obserwując wyczyn swojego kolegi z obrony. Lubinianie dopiero po przyjęciu bramki ruszyli do ataku, ale żaden z nich nie skończył się pomyślnie. Szkoda, że dopiero wtedy. Lech był jak najbardziej do ukąszenia.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Jabłoński: Mam sobie wiele do zarzucenia. Mogłem kilka rzeczy zrobić inaczej

Patryk Fabisiak
0
Jabłoński: Mam sobie wiele do zarzucenia. Mogłem kilka rzeczy zrobić inaczej
Niemcy

Kompany w Bayernie? Hoeness: Po co, skoro mam De Ligta i Diera?

Antoni Figlewicz
6
Kompany w Bayernie? Hoeness: Po co, skoro mam De Ligta i Diera?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...