Adam Nawałka na mecze ze Szkocją i Irlandią powołał 28 piłkarzy, a więc dwóch więcej niż na Niemców i Gibraltar. Te dwa nazwiska, które doszły (Wawrzyniak, Sobiech), wcale specjalnie nowe i świeże w kontekście kadry nie są. Pozostała lista – a więc dwudziestu sześciu ludzi – powtarza się co do jednego. Selekcjoner nie eksperymentuje, nie podejmuje ryzyka, tylko stawia na stabilizację. Wcale to jednak nie oznacza, że jego kadrowiczom ciągle wiedzie się dobrze.
Na wstępie zaznaczamy: nie zwracamy uwagi na tych, którzy jednorazowo dali ciała, jak choćby ostatnio Boruc. Niespecjalnie nas rusza też nakręcanie afery wokół Milika, który raz na jakiś czas wejdzie z ławki rezerwowych, choć i tak zdecydowaną większą czasu spędza na boisku. Na liście tych, którzy przyjeżdżają na reprezentację z bólem głowy, nie znajdziecie Kamila Wilczka (wypadł z powodu kontuzji), Macieja Rybusa czy Artura Sobiecha. Dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że wszystko u nich dobrze, ale… na pewno lepiej, niż u tej ósemki.
Przemysław Tytoń (VfB Stuttgart)
W tym sezonie: 607/720 minut, 15 straconych goli
Od meczu z Niemcami: 360/450 minut, 7 straconych goli
O Tytoniu głośno dziś w sieci i na Twitterze. Znalazł się w jedenastce skompletowanej przez WhoScored.com, obok niego m.in. John Terry. Bramkarz Stuttgartu powodów do radości nie ma jednak żadnych: serwis ułożył bowiem zespół składający się z najgorszych piłkarzy pięciu topowych lig. Fatalne noty Tytonia to żadna niespodzianka – od początku sezonu niemal co tydzień słychać, że maczał palce przy golach dla rywali. Ostatnio było o nim nieco ciszej, bo pauzował za czerwoną kartkę, ale już w ten weekend przypomniał o sobie. Niestety, z tych samych powodów, co zwykle. Stuttgart zamyka ligową tabelę, ma najwięcej straconych bramek ze średnią 2,38 gola na mecz, a kibice czekają aż do zdrowia wróci Mitchell Langerak.
Paweł Olkowski (FC Koeln)
W tym sezonie: 551/720 minut, 1 asysta
Od meczu z Niemcami: 330/450 minut, 1 asysta
W tym sezonie zaliczył tylko jeden dobry mecz. Zła wiadomość jest taka, że to był jeden raz spośród siedmiu spotkań. Dobra wiadomość jest natomiast taka, że ten pozytywny występ miał miejsce w miniony weekend, a Olkowski dorzucił jeszcze pierwszą asystę. Bądźmy jednak szczerzy: Paweł sezon notuje naprawdę kiepski. Jeszcze niedawno miał najniższą średnią not od „Bilda” w Bundeslidze, a trener Peter Stoeger – widząc, jak wygląda w kolejnych meczach – w końcu posadził go na ławce. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że nie ma on w składzie żadnego innego prawego obrońcy. Ale Olkowski na tę zmianę zareagował pozytywnie, na razie jednorazowo.
Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund)
W tym sezonie: 191/720 minut
Od meczu z Niemcami: 90/450 minut
Nie wyszła mu na dobre zmiana trenera. Po pierwsze, miewał w ostatnim czasie kilka problemów zdrowotnych – drobnych, ale wciąż problemów. Po drugie, Thomas Tuchel ma nieco inny pomysł na zespół, który obecności Piszczka w składzie raczej nie zakłada. Po trzecie, bardzo dobrze na prawej obronie spisuje się Matthias Ginter. Pod tymi słowami podpisalibyśmy się obiema rękami jeszcze tydzień temu. Wszystko, zupełnie niespodziewanie zaczęło się zmieniać i… już sami mamy wątpliwości, czy to dobrze. Tuchel przestawił na Bayern całą defensywę, wyrzucił na ławkę naprawdę solidnego Gintera, wstawił zaś Piszczka, tylko że na lewą stronę. Wiemy jedno: po tym meczu Nawałka nie będzie rozpatrywał gry Piszczka na tej pozycji. No a w samej Borussii Dortmund wszystko powinno już teraz wrócić do normy, czyli do sprawdzającego się dotychczas układu z Polakiem na ławce.
Łukasz Szukała (Osmanlispor FK)
W tym sezonie: 90/540 minut
Od meczu z Niemcami: 90/360 minut
Najpierw była fura pytań o to, czy gra w Arabii Saudyjskiej nie stanowi zagrożenia dla formy etatowego reprezentanta Polski. Kiedy w końcu Szukała stamtąd wyjechał – a raczej oni pogonili jego – wylądował w Turcji. Pierwsze trzy mecze na ławce rezerwowych, niezły debiut, drobny uraz i wyjazd poza kadrę, aż znów ławka. Jeden mecz z sześciu. I znów niepewność, czy dyspozycja Szukały jest na pewno wystarczająca. Dotychczas brakowało mu gry na wyższym poziomie, teraz – jakiejkolwiek gry.
Artur Jędrzejczyk (FK Krasnodar)
W tym sezonie: 309/990 minut
Od meczu z Niemcami: 228/360 minut
Przegląd Sportowy, alarmując o naszych kłopotach w defensywie, cytował Tomasza Hajtę: „– Odpoczynek w jednym meczu zwyczajnie mu się należał”. Jędrzejczyk w ciągu dwunastu dni rozegrał bowiem cztery spotkania, co – biorąc pod uwagę fakt, że w lipcu wrócił po zerwaniu więzadeł krzyżowych – było naprawdę sporą dawką. Trener Oleg Kononow rzucił więc Polaka na ławkę po raz pierwszy i, tego już się nie spodziewaliśmy, również po raz drugi. Jędrzejczyk, owszem, wszedł w ostatnim spotkaniu na boisko, ale dopiero, gdy urazu nabawił się kolega. Dalecy jesteśmy od siania paniki, jednak mamy świadomość, że „Jędza” jest po długim odpoczynku od piłki i odzyskiwanie rytmu meczowego to poważna sprawa.
Kamil Grosicki (Stade Rennais)
W tym sezonie: 262/810 minut, 1 gol
Od meczu z Niemcami: 139/450 minut
W nieco gorszej sytuacji niż Rybus, przy którym uznaliśmy, że wcale nie jest z nim najgorzej – może i rzuca się go na różne pozycje, ale gra regularnie i nie daje ciała. Natomiast Grosicki zazwyczaj obserwuje, jak grają inni: siada na ławce, ogląda, a podrywa się dopiero na końcówki. Miejsce w pierwszym składzie? Zdarzyło się dwa razy – tuż przed wyjazdem na zgrupowanie przed Niemcami i Gibraltarem, a także dwie kolejki temu. Niestety, Grosik wypadł w nim tak, że wypadł też z jedenastki i wrócił na ławkę.
Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk)
W tym sezonie: 226/630 minut
Od meczu z Niemcami: 226/360 minut
Zacznijmy od małej zabawy. Ostatni gol Peszki w lidze? 25 października 2013 roku. Ostatnia asysta? 31 stycznia 2015 roku, zresztą w tym roku jedyna! Ostatnie 90 minut? 19 września 2015 roku. Ostatnie dobre 90 minut? Oto jest pytanie… Peszko wrócił do Polski, miał tę ligę wciągnąć nosem, tymczasem w Lechii zaczynają od niego co najwyżej rozsadzanie zawodników na ławce rezerwowych. Wcześniej byliśmy jeszcze w stanie zrozumieć, że reprezentant Polski przegrywa walkę o miejsce w klubie Bundesligi, ale teraz przegrywa już w Ekstraklasie. Odkurzyliśmy sobie noty, jakie przyznaliśmy mu za trzy występy w Lechii (w czwartym grał zbyt krótko), i jednym słowem: tragedia.
Sebastian Mila (Lechia Gdańsk)
W tym sezonie: 468/990 minut
Od meczu z Niemcami: 20/360 minut
Adam Mandziara o czterech piłkarzach Lechii spośród dziewięciu powołanych ligowców mówi: to znak, że postawiliśmy na właściwych ludzi. O ile Borysiuk z Wawrzyniakiem w tej Lechii faktycznie coś znaczą, o tyle Peszko jest jedynie wchodzącym, zaś Mila… No właśnie, tutaj można by się dłużej zastanawiać. Że Mili obecnie daleko do optymalnej dyspozycji, doskonale wiemy. Ale on w czterech ostatnich meczach rozegrał skromne 20 minut. Co więcej, w tym sezonie nie zanotował ani gola, ani asysty. To wszystko brzmi jak smutny żart. Bo czy ktoś wie, gdzie się podział nasz narodowy bohater sprzed roku?