Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

05 października 2015, 13:43 • 5 min czytania 0 komentarzy

Ruscy w Warszawie. Na razie tylko kilku, ale za to nie zatrzymali się na Pradze po kolana w Wiśle, tylko dotarli aż do Łazienkowskiej, na lewym brzegu. W świecie ekscytacji to nie wzbudziło. Są gole Aguero, Lewandowskiego, a najgłośniejsze, że Cristiano rżnie nową deseczkę, duńską (Czy wiecie jak się robi małe dziewczynki? Tak samo jak małe deseczki. Rżnie się większe). Ruski nie budzi nawet zainteresowania w tramwajach, że zastąpił Norwega. Był Łysy, jest Łysy, a u nas w Wawie – trzeba łysych pokryć papą, a nie sałatą…

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Wszelako tak wygląda zachód w Polsce – na odwrót. Ale… z tymi zależnościami geograficznymi dawno już wymyśliłem, iż należy właśnie z Ruskimi się kolegować. Czemu? Bo dla nich Polska jest Zachodem. A dla Zachodu – Polska jest Wschodem! Zatem tylko tam, pod Moskwą i dalej mamy jakikolwiek szacuneczek. I nie trzeba się tego wstydzić – na przykład Amerykanie razem z ruskimi latają w kosmos, bo… nie mają środków przenoszenia. Ruscy mają potężniejsze siły zbrojne (tylko nie mają Hollywood, dlatego o tym nie wiemy), a walczą teraz nie o Ukrainę czy Bliski Wschod (niezła ściemka), tylko o Arktykę i powołali nawet arktyczną Armię. Jeśli tylko teoretycznie przyjąć, że pod topniejącymi lodami jest to co na Syberii – taki Katar wciągają nosem. Jest to potęga od wieków o czym przekonali się polscy królowie, Napoleon, Hitler. Dlaczego? Bo Rosjanin z natury, pewnie wymuszonej warunkami, jest odporniejszy, pracowitszy, uparty, niezniszczalny. Gniotsia nie łamiotsia…

My mamy z nimi okropne skojarzenia, lecz pamiętajmy – oni z nami nie mają wcale lepszych, w końcu my panowaliśmy na Rusi setki lat traktując ludność jak Sienkiewicz – czerń, motłoch etc. Rachunki jak sadzę do zapłacenia po obu stronach. U mnie za ten cytat z Marka Hłaski: sołdat gwałci kobietę i mówi do jej męża: „Czewo bezpokoiszsia? Razoczek żonku pieriejebiem i dostatoczno!”. To jest lektura szkolna, która pokazuje jacy oni byli obleśni. W tym samym czasie zniknęła z lektur Zofia Nałkowska, pokazująca jak Niemcy przerabiali zamordowanych na mydło…

Polityka.

Czerczesow. Nie znaju, ale wiem, jestem pewien, że weźmie i pogoni leni do roboty, a tych nie potrafiących nauczy czegokolwiek, nawet schylania karku (a słyszę, że z Napoli zagrali świetny mecz – na 0:2 u siebie z rezerwami!!!). Pażiwiom, uwidim. Ja żełaju wsiewo Charszewo.

Reklama

I tak przypominają mi się trenerzy Legii, których obserwowałem. Najpierw Vejvoda, pepik. Ten co stworzył Deynę z Gadochą, a kiedy jeden generał zwrócił mu uwagę, że źle trenuje – zdjął gwizdek, powiesił mu go na szyi i rzekł : to sam sobie potrenuj!

Potem pamiętam Strejlaua – rozpacz. Wiem, parę razy Ordon z Brychczym, chęć by się pochlastać. Widziałem to po widowni – najpierw chodziliśmy całą klasą (na Milan, 1:1, chyba 73 na Diesięciolecia, Deyna!), potem szło pół klasy, ćwierć, ja z kumplem, aż chodziłem sam, chyba z przyzwyczajenia. I spiewaliśmy: „Słuchaj Jezu, jak Cię błaga lud, słuchaj z Legii mistrza Polski zrób, my czekamy już dwadzieścia lat, Jezu, Jezu, chyba nadszedł czas”. Ale choć przy Łazienkowskiej stoi kościół, Jezus był głuchy. Nawet jak się trafił Engel i ograł Inter Mediolan, piłkarze sprzedali tytuł Górnikowi za pudełko z butami.

Aż trafił się Wójcik, który trafnie dotarł do umysłów pisząc na tablicy tak: „Chuj mnie obchodzi jak, ale macie to wygrać!”. I mistrza zdobył. Janas też trafnir – metodą by się nie wpierdalać, co dało Ligę Mistrzów, i ogranie mistrzów Szwecji, Norwegii i Anglii, i miejsce w pierwszej ósemce. Aha, ciut wcześniej był Władek Stachurski – uff, półfinał Pucharu Zdobywców Pucharów, ogranie Sampdorii (mistrza Wloch), remis z United, wszystko jakimś cudem tak jak wynalezienie koła, prądu, albo Kowalczyka – bo Łatka w 9 minucie skręcił nogę… Inaczej Kowala by nie było w świecie piłki, pewnie w ogóle by go nie było…

Potem jakoś miga mi Okuka („O kuka mać!” – po 5 porażkach z rzędu, przed mistrzostwem, bawiłem się słowem zasłyszanym), Wdowczyk (ależ Walter wtedy się bał, że kupione i wdepnie), no a potem już dreptanie bez wyrazu, Skorża, Urban, ten Berg cały (choć ostatni ma tylko jedną Ligę Mistrzów wygraną mniej od Mourinho, warto pamiętać). Co do Berga – jak mu ten brodaty w dresie nie powiedział, że właśnie go zwolnili, pewnie myśli że dalej pracuje.

Wow, był Kazio Górski! 18 meczów bez porażki. I on, legenda, tak mówił: „stan wojenny, wódka na kartki, dlatego nie przegrywali”. Był rok 1982.

Czerczesow, tak słychać, też chce wprowadzić stan wojenny, i każdy życzy mu powodzenia. Bo widzimy, że ci grajkowie z bożej łaski mają za dobrze, za leniwie, za nic – bo za coś konkretnego to byśmy się dorzucili (ale ja nie Makowskiemu – największy paralityk, gra jak mój syn w szkole – tato, tato, jestem najgorszy!). Ruski nie ruski, przyjechał i wyjedzie, ale trener jedną rzecz robi straszną – jak kawaler nie spieszący się z oświadczynami – wpędza piłkarzy w lata. Dwa lata temu Duda był dwa razy młodszy, a grał lepiej. Cztery lata temu Żyro był cztery lata młodszy… I tak dalej, i tym podobnie…

Reklama

Szkoda, że ten Staszek niepijący, walnąłbym stakana bez zakąszania, ale… Ruscy nigdy nie mówią prawdy, tak mają, więc pewnie jest całkiem inaczej. Ale co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie – tak mawiano w dawnych, mądrych i normalnych czasach…

Na razie czeka go sporo zmian, idealny moment. Ja bym się zajął bramkarzem, kapitanem i kondycją. Legia takich emerytów jak Zabrze powinna zabiegać do 60 minuty. Nie zabiegała, z przewagą zawodnika, do 95.

Kilku trzeba wywalić, przyznając się do transferowych pomyłek, Niech muzyki słuchają w domu.

Zazdroszczę temu Czerczesowowi, bo dostaje play-station do ręki i może próbować. Ze stadionem, z widownią, z przychylnością mi kasą. Trzeba być pierdołą, jak tak wielu poprzedników, żeby to wszystko spierdolić.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...