Reklama

Gdy tak mocno cierpi kraj, ucierpieć musi również sport

redakcja

Autor:redakcja

04 października 2015, 21:09 • 4 min czytania 0 komentarzy

Naszym zdaniem i tak udało się wytrzymać dość długo. Naturalnie nie twierdzimy, że z dniem pierwszego ostrzału Doniecka Szachtar powinien ulec samorozwiązaniu, a piłkarze rozpłynąć się po Europie. Było w tym jednak coś… interesującego, gdy cały wschód Ukrainy płonął, Krym został zajęty przez Rosjan, a liga ukraińska trwała w nienaruszonym stanie. Okej, Metalist Charków, Szachtar, kilka innych ekip musiało tymczasowo zmienić adresy korespondencyjne, liga jednak nie stanęła na dłużej, puchary nie zostały spieniężone i zamienione na czołgi, drużyny nie zaprzestały treningów. Jeśli kluby padały – to albo w niższych ligach, albo po dograniu do końca sezonu, czyli w sposób bardziej cywilizowany, niż choćby w rodzimej pierwszej lidze.

Gdy tak mocno cierpi kraj, ucierpieć musi również sport

Od dziś wojna będzie jednak widoczna już w tabeli Premier Lihi. Po Metalurgu Donieck, który latem przestał istnieć, Metalurg Zaporoże, niejako zgodnie z planem, zgodnie z oczekiwaniami, wycofuje się z rozgrywek. Z rozgrywek, do których na dobrą sprawę mógł nie przystępować. Już na początku września na oficjalnej stronie internetowej klubu ukazało się oświadczenie: „w związku z pogłębiającym się kryzysem na Ukrainie, z końcem września kończymy współpracę”. Dziwne o tyle, że Metalurg do tej pory nie był wcale „pierwszym do odstrzału”. Jasne, ukraińskie piekło dotknęło wszystkich, ale w Zaporożu – według relacji samych zawodników – jeszcze w wakacje wszystkie płatności docierały na czas. Nie było żadnego okresu przejściowego, nie było balansowania na krawędzi, wycieczek do ukraińskiego odpowiednika komisji licencyjnej czy upadłości układowej.

Bez ceremonii – w związku z kryzysem musimy się wycofać. W artykule Vadima Furmanova z futbolgrad.com, jako potencjalną przyczynę zatajoną – a więc niekoniecznie zgodną z oficjalnym oświadczeniem klubu – postrzega korupcję i szereg niejasnych układów w samym klubie. Ostatnio pojawili się w nim zagraniczni fachowcy – Węgrzy zajmujący się szkoleniem młodzieży czy holenderski trener Mike Snoei. Furmanov cytuje zaś wywiad z Michaiłem Gulordavą, jednym z działaczy, którzy właśnie w tym okresie zakończyli współpracę z klubem. Według niego opiniowanie graczy chociażby było procesem niesłychanie długotrwałym przez konieczność sprostania szeregom „regulacji” – głównie wewnątrz klubu. Ponadto pracowali w nim ludzie niezwiązani z piłką, za to wierni zarządowi.

To wszystko działo się miesiąc temu. Z początkiem października plotki jednak się potwierdziły i choć ledwie tydzień wcześniej klub wciąż działał na pełnych obrotach – dziś liga ukraińska liczy już tylko trzynaście zespołów. Albo raczej: za moment zacznie liczyć trzynaście zespołów. Po meczu z Olimpikiem trener Anatolij Czancew zdawał się robić dobrą minę do złej gry. – Wszyscy piłkarze mogą odejść na zasadzie wolnego transferu, ale na razie nikt o tym nie myśli. Staramy się skonstruować jakieś plany na najbliższe tygodnie, czekamy na decyzje co dalej – mówił, zaznaczając, że Metalurg jeszcze zipie. Zipie. To dobre określenie – w dziesięciu meczach przegrał aż siedmiokrotnie, nie zdołał ani razu wygrać. Osiemdziesiąt lat historii idzie z dymem w asyście oskarżeń o zaniedbania organizacyjne, ale i w atmosferze prawdziwej piłkarskiej stypy.

Tabela nie ulegnie więc zmianie, będzie po prostu krótsza o zabetonowany na dnie Metalurg. Wczoraj Metalurg przegrał 0:3 z Olimpikiem Donieck, innym klubem z olbrzymimi problemami, także finansowymi. 7000 fanów przyszło na stadion, by pokazać, że piłka w regionie jest ważna. Że potencjalni inwestorzy nie muszą się obawiać o frekwencję, o atmosferę wokół klubu. Że w Zaporożu istnieje popyt na futbol. Tak przynajmniej tłumaczyli bezpłatne bilety działacze i fanatycy nakręcający kibiców na mecz, w praktyce… Cóż, trudno nie odnieść wrażenia, że przyszli po prostu pożegnać 80-latka. Co gorsza – chyba powoli musi się przygotować na kolejne pogrzeby. Jak przypomina „Futbolgrad” – z końcem roku ukraińskie kluby przejdą coś w rodzaju finansowej weryfikacji, przede wszystkim pod kątem długów. Możliwe, że liga jeszcze się bardziej się skurczy.

Reklama

Chyba że Metalurg jeszcze wstanie z martwych, jak zapowiada Czancew. Nie da się jednak nie odnieść wrażenia, że nawet jeśli Zaporoże ugości jeszcze jakieś mecze Premier Lihi – od dziś trwa już właśnie ten charakterystyczny dla różnych Polonii, ŁKS-ów czy Widzewów proces umierania. Pytanie tylko czy na Ukrainie znajdą się chętni, by odbudowywać 80-latka od zera…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...