“Oba kluby grają bowiem na krajowym podwórku w rytmie przywodzącym na myśl tytuł teleturnieju „Jeden z dziesięciu”. FC Basel z dziesięciu meczów ligowych zaledwie jednego nie zakończył zwycięsko. Kolejorz za to tylko jeden… wygrał. Słowem – przepaść”. Fakt w dzisiejszej praise nie pozostawia złudzeń: Lech jest w bardzo trudnej sytuacji. Legia z kolei, zdaniem Piotra Czachowskiego, wcale nie jest w lepszym położeniu.
FAKT
Zaczyna się zapowiedzią meczu Lecha. Jeden z dziesięciu, a robi różnicę. Dla Kolejorza – niekorzystną.
Oba kluby grają bowiem na krajowym podwórku w rytmie przywodzącym na myśl tytuł teleturnieju „Jeden z dziesięciu”. FC Basel z dziesięciu meczów ligowych zaledwie jednego nie zakończył zwycięsko. Kolejorz za to tylko jeden… wygrał. Słowem – przepaść. Dodatkowo pogłębiana ogromnymi możliwościami finansowymi Szwajcarów.
Zdaniem Prijovicia, mecz z Napoli pokaże miejsce Legii (wrócimy do tego w PS). Ale zdanie większości, wypowiada się m.in. Piotr Czachowski, stołecznym potrzebny jest cud.
– Jedyna nadzieja Legii jest taka, że rywale trochę odpuszczą, bo w następnej kolejce grają kolejny prestiżowy mecz ligowy z AC Milan. Ale z drugiej strony, o czym my mówimy, skoro rezerwowi Napoli są o kilka klas lepsi od legionistów – mówi Faktowi były zawodnik Legii i Udinese, obecnie ekspert od Serie A w stacji Eleven Sports Piotr Czachowski (49 l.). Trener Sarri namiesza w podstawowym składzie Napoli i da szansę kilku rezerwowym. Na boisku i tak pojawią się wielkie gwiazdy, jak chociażby holenderski skrzydłowy Dries Mertens (28 l.).
Poza tym:
– Covilo odzyskuje siły
– Krychowiak znów przegrał
– Pogoń z Ruchem bez Dwaliszwilego
– Jankowski i Guerrier nie trenowali
– Piast liczy na dobrą frekwencję z Wisłą
– Pawłowski włączył w Śląsku „zabawowy” tryb pracy
– Dziś ma skończyć się spór o Danielewicza
Lewy świętuje swoich dziesięć goli. Zwracamy uwagę na kolejny z możliwych do pobicia rekordów:
Lewandowski potrzebuje czterech goli, żeby zostać najskuteczniejszym piłkarzem w jednej edycji eliminacji Euro. A taki wyczyn oznaczałby zapewne awans naszej reprezentacji na przyszłoroczną imprezę we Francji.
A Milos Krasić przyznaje jeszcze, że po sprintach bolą go mięśnie. Po przerwie na mecze reprezentacji ma wrócić już do optymalnej formy fizycznej.
GAZETA WYBORCZA
I znowu on… Polska straszy Lewandowskim.
Dziesięć goli w trzech meczach, wydajność wyższa niż u Messiego i Ronaldo. Wyczyny napastnika Bayernu sprawiły, że rywale w eliminacjach Euro 2016 nie szykują się już na reprezentację Polski, ale na Roberta Lewandowskiego. (…) Trudno się dziwić, że rywale Polaków koncentrują się dziś głównie na kapitanie kadry. – Walia ma Garetha Bale’a, nie musi budować akcji złożonej z kilku podań. Wystarczy podać mu piłkę, a on strzeli gola. Z Lewandowskim jest tak samo – mówi selekcjoner Szkotów (walczą już tylko o baraże) Gordon Strachan. – Dopóki jednak będziemy grać drużynowo, dopóty nie musimy się go obawiać. Kiedy byłem w Leeds, trenera Howarda Wilkinsona pytano, jak zatrzymać wysokich i potężnych rywali. Odpowiedział, że wystarczy nie dopuszczać do rzutów rożnych. Tak samo jest z Polską. Jeśli będziemy przy piłce, Lewandowski dostanie mniej szans, by zrobić nam krzywdę – tłumaczył trener Szkotów. To nie jest plan nie do zrealizowania. Piłkarze Strachana starają się grać dokładnie i po ziemi. W pięciu z ośmiu meczów eliminacji byli przy piłce częściej niż rywale. Zdominowali ich tylko Niemcy (dwukrotnie), w Dublinie było pół na pół. “The Herald” przypomina też, że w meczu w Warszawie (2:2) polski napastnik nie miał szans na gole (oddał tylko jeden strzał), bo zajmował się nim Gordon Greer. Tak naprawdę stoper Brighton już po dziesięciu minutach powinien jednak wylecieć z boiska. Lewandowski próbował strzelać, a rozpędzony rywal kopnął go korkami w nogę. – Nie chcę wiedzieć, co by było, gdybym nie miał ochraniaczy. Szkot go przebił. Trudno to zrobić młotkiem i śrubokrętem, a on zrobił to nogą – mówił Polak.
Zobaczyć Neapol i odejść – pisze Rafał Stec.
Do Warszawy przylatuje drużyna rozentuzjazmowana, pewna siebie, mierząca w mistrzostwo Włoch. Podejmą ją piłkarze zrezygnowani, którzy każdego ranka sprawdzają, czy aby nie zobaczą zaraz nowego szefa. Prezes Bogusław Leśnodorski nie wylał jeszcze trenera Henninga Berga, ale publicznie ogłosił, że od dawna szuka następcy. Wzgardził niepisaną uniwersalną regułą nakazującą władzom klubu oficjalnie wspierać szkoleniowca tak długo, jak długo musi on kierować drużyną. Norweg przeżył mniej więcej to, co były selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker, który o tym, że został zwolniony przez ówczesnego szefa PZPN Grzegorza Latę, dowiedział się z telewizji. (…) Napoli reprezentuje zupełnie inny wymiar futbolu. Biorąc pod uwagę aktualną formę oraz klasę piłkarzy, to najsilniejszy przeciwnik Legii nie tylko za kadencji Berga – odkąd istnieje nowy stadion, wyższe umiejętności przywiózł tylko Arsenal zaproszony na sparing z okazji otwarcia obiektu. W ataku grasuje główny kandydat na króla strzelców ligi włoskiej Gonzalo Higuain – 58 goli w 109 spotkaniach Napoli, wcześniej 122 gole w 264 spotkaniach Realu Madryt – który ostatnio, gdy tylko nabierze pędu, zabawia się nawet z obrońcami formatu Leonardo Bonucciego. Wspierają go ponaddźwiękowi skrzydłowi w postaciach José Callejóna oraz Lorenza Insigne. Ten ostatni z powodu urazu kolana został wprawdzie w Neapolu, ale Dries Mertens zawraca głowy obrońcom równie skutecznie – w Brugii przed dwoma tygodniami wbił dwa gole.
Aż wreszcie: Smutna jesień w Europie.
Teraz te rachuby wzięły w łeb, bo ostatnio w Poznaniu wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Rywalizacja w LE przestała się liczyć, gdy Lech utkwił na ostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy. Siedem porażek po dziesięciu meczach ligowych czyni go najgorszym obrońcą tytułu w całej historii polskiej ligi. Oczywiście w Poznaniu nikt sobie nie wyobraża, by Lech podzielił los Polonii Bytom, która w latach 50. XX w. wypadła z ligi w rok po mistrzostwie. To jedyny taki przypadek w dziejach ekstraklasy. Żeby ratować resztki twarzy w kraju, władze “Kolejorza” nakazały Skorży, by do końca jesieni postawił na ligę. Szkoleniowiec potwierdzał dziennikarzom decyzję zarządu z niemal grobową miną. A jeszcze kilka miesięcy temu mówił z błyskiem w oku: – Dla mnie dojście do 1/16 finału Ligi Europy z Legią było tak ekscytującym doświadczeniem, że już wiem, iż to jest to, o co mi chodzi w tym zawodzie. Mistrzostwo to tylko środek do celu, bo prawdziwa piłka zaczyna się w pucharach. Gdy ta prawdziwa piłka zagościła wreszcie w Poznaniu (Lech awansował do grupy pierwszy raz od pięciu lat), było to jedno z najsmutniejszych wydarzeń, jakie widział stadion przy Bułgarskiej. Na trybunach była najniższa frekwencja od czasu zmodernizowania obiektu w 2010 r., a na boisku lechici bezbramkowo zremisowali z Belenenses. Przed meczem było jasne – kto wygra, będzie miał większe szanse powalczyć z Fiorentiną i Basel o wyjście z grupy. Teraz wiadomo, że trzeba niemal cudu.
RZECZPOSPOLITA
Krótko i na temat: Berg pogrzebany żywcem.
Legia Berga zbyt często pokazywała dwie twarze. Potrafiła być skuteczna i wyrachowana w rozgrywkach międzynarodowych, a w lidze bawiła się w Robin Hooda – rozdawała punkty potrzebującym. Gdy jednak w tym sezonie zaczęło też coś szwankować w Europie – eliminacje przebrnięte w kiepskim stylu, porażka z Midtjylland w pierwszej kolejce dwa tygodnie temu – nagle właściciele klubu zaczęli tracić cierpliwość. I niczego nie zmienia to, że Legia jest na trzecim miejscu w lidze (traci do Piasta osiem punktów, czyli po podziale cztery) i wciąż ma szanse na awans z grupy w Lidze Europejskiej. Można by pocieszać się tym, że do Warszawy nie przyjechał najważniejszy zawodnik Napoli Słowak Marek Hamsik, ale przecież piłkarze Legii nie są odcięci od świata i też czytają informacje o zwolnieniu Berga. Z Lechem jest dużo gorzej.Mistrz Polski zamyka ligową tabelę, w weekend znowu nie potrafił się przełamać, i to raczej w Poznaniu powinni bić na alarm i zastanawiać się, czy drużyna nie potrzebuje wstrząsu. Tymczasem w stolicy Wielkopolski spokój, może pozorny, przed wyjazdowym meczem z Basel. Ostatnio piłkarzom zamrożono pensje i premie, tym razem tylko chwilowo odsunięto, (na mecz ligowy z Górnikiem), od pierwszego zespołu Dennisa Thomallę.
SUPER EXPRESS
Duda bawi się we wróżkę: Wygramy 1:0.
Zapowiadasz, że wygracie z Napoli 1:0. Po remisie z Niecieczą trudno w to uwierzyć. Legia gra źle, ty też, w porównaniu z poprzednim sezonem prezentujesz się dużo gorzej.
– Po każdym meczu – wygranym czy przegranym – siedzimy i analizujemy z chłopakami, co poszło nie tak. Przecież nam najbardziej zależy na jak najlepszych wynikach. Nie wszystko jest źle. Ja też rozegrałem wiele dobrych spotkań. Po prostu brakuje nam stabilizacji formy.
Trener Berg już się z wami pożegnał? Media prorokują, że po meczu z Napoli zostanie zwolniony.
– Nie żyjemy w oderwaniu od świata. Czytamy gazety, przeglądamy internet i te wszystkie informacje do nas docierają. Rozmawiamy o tym w drużynie, ale wnioski z tych dyskusji niech zostaną w szatni. Henning Berg nadal jest naszym trenerem i przed tak ważnym meczem skupiamy się na pracy z nim, a nie na plotkach.
Tymczasem Basel straszy Lecha. Tekst z wypowiedziami Ryszarda Komornickiego.
Od początku sezonu w lidze szwajcarskiej FC Basel notuje znakomitą serię. W dziesięciu meczach drużyna trenera Ursa Fischera zanotowała dziewięć zwycięstw i tylko raz dała się pokonać, przegrywając na wyjeździe 3:4 z Young Boys Berno. – Prowadzą w lidze, ale w każdym meczu tracą bramki – zauważa Komornicki. – Można zatem im zaszkodzić, ale trzeba chcieć to zrobić. Grają arogancko, bezczelnie, mają wypracowane schematy, po których strzelają gole. Jednak nie przesadzajmy z siłą tego zespołu. Oglądam ich mecze, ale Messiego tam nie widzę. Skuteczny jest doświadczony Marc Janko, który w siedmiu meczach zdobył sześć bramek.
Stronę dalej jest trochę o Lidze Mistrzów i Lewandowskim. Kolejny przykład, jak Polak goni rekordy – oto najlepsi strzelcy Champions League:
1. Cristiano Ronaldo – 82 gole
2. Leo Messi – 77 goli
3. Raul – 71 goli
(…)
26. Jean-Pierre Papin – 28 goli
27. Rivaldo – 27 goli
28. Robert Lewandowski – 26 goli
PRZEGLĄD SPORTOWY
Łowca rekordów.
Mecz z Napoli pokaże, w którym miejscu jesteśmy – mówi Prijović.
W ostatnich trzech spotkaniach zdobył pan trzy bramki, ale wcześniej było dużo gorzej. Miał pan na koncie tylko dwa gole we wszystkich rozgrywkach. Czuł się pan sfrustrowany? W końcu napastnika rozlicza się z bramek.
– A kto powiedział, że byłem napastnikiem?
Cofniętym napastnikiem. Od takiego piłkarza też oczekuje się goli.
– Wykonałem w tym czasie wiele roboty dla zespołu. A że nie zdobywałem bramek, to mogło wynikać z braku szczęścia. Czasem centymetr robi różnicę, czy strzelisz, czy nie. Najważniejsze, żeby Legia wygrywała, a nie to, bym ja trafiał do siatki.
(…)
Jego następcą może zostać rosyjski trener Stanislaw Czerczesow. Ciekawe, czy z nim również znajdzie pan dobry kontakt? Pan ma zawsze dużo do powiedzenia, a Czerczesow może nie jest dyktatorem, ale podobno nie dopuszcza do dyskusji.
– Nie wiem, dlaczego pan mnie o to pyta. Idzie pan za daleko. Nie będę dyskutować o takich rzeczach.
Szczerze? Przedmeczowych zapowiedzi mamy już po dziurki w nosie, rozmowa z Arajuurim – kompletnie nic nie wnosi. A kilka stron dalej wywiad z Rudolfem Kaperą: Piłkarze ekstraklasy są słabi.
– (…) Furman był materiałem na wyśmienitego piłkarza, ale zaczyna go już tylko interesować, kogo sfaulować. Borysiuk nie był w akademii Legii, tylko w pierwszej drużynie i rósł na dobrego zawodnika. Ale znów zaczyna.
Z czym?
– Z chamskimi zagrywkami. Ma przegląd pola, dobre uderzenie. Niech na tym sie skupi. Problemem innych piłkarzy jest zarozumiałość. Każdy myśli tylko o sobie. Przecież Guilherme to świetny zawodnik, ale nie można wiecznie się kiwać. To też może się dla niego źle skończyć. Założy kolejną siatkę, a nie każdy chce być ośmieszony, więc go pierdzielnie. A on jest taki, że jak ktoś przebieg obok niego szybciej, to się przewraca od podmuchu.
Gdzie Legia ma rezerwy?
– Mogłaby zdominować ligę, ale ci chłopcy są zepsuci. Lekceważą wszystko, przestaje ich interesować gra w piłkę. Jak można dawać piłkarzom tak ciężkie pieniądze. Na tyłku mają jeszcze kółko od nocnika, a zarabiają 15 tysięcy miesięcznie.
Z ekstraklasowych tematów:
– Dwusetny mecz Boguskiego
– Sołdecki sprawdza się na stoperze
– Covilo nadrobił zaległości
– Śląsk trenował jak zapaśnicy
Generalnie: szału dziś nie ma.