Reklama

Wielka Lechia, wielki von Heesen! Gdańsk nie położy się wcześnie spać!

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2015, 16:45 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czekali na to od 21. sierpnia. W międzyczasie dostali oklep od Piasta i stracili punkty z Podbeskidziem oraz Koroną. W końcu się jednak udało. I to udało się – co szokujące – bez przyklepania żadnego transferu w tym tygodniu. Lechia odeszła od swojej zwyczajowej polityki, nie ściągnęła w ostatnich dniach ani jednego piłkarza z Kapfenberga, rezerw Benfiki ani Vitorii Setubal, i zdołała odnieść ekstraklasowe zwycięstwo. Gdańsk długo nie zapomni tego popołudnia. Ta wygrana z Zagłębiem – i to w naprawdę niezłym stylu – to jak koniec pewnej epoki. Podobno jeszcze dziś ulica Długa, jedna z bardziej reprezentacyjnych w Trójmieście, zostanie udekorowana w biało-zielone barwy, po czym przejedzie nią otwarty autobus z Kuświkiem, Makiem i Łukasikiem pozdrawiającymi przechodniów. Taki triumf trzeba uczcić wyjątkowo godnie.

Wielka Lechia, wielki von Heesen! Gdańsk nie położy się wcześnie spać!

3:1. Wynik wręcz spektakularny, galaktyczny, biorąc pod uwagę, co jak dotąd prezentowali podopieczni von Heesena i Stokowca. Niemieckiemu koledze Adama Mandziary trenerowi udało się jednak w ostatniej chwili odzyskać świeżość, którą zabił w piłkarzach Jerzy Brzęczek i to on – Herr von Heesen może chodzić po Trójmieście z podniesionym czołem albo wręcz poprosić o należną mu lektykę. Zdołał dokonać tego, z czym problem mieli poprzednicy – poprowadził swą drużynę do zwycięstwa z faworytem. Dał oddech. Dał nadzieję, że Lechia jednak zamierza w tym sezonie powalczyć o coś więcej niż utrzymanie. Aż żałujemy, że nie pojawiliśmy się dziś na PGE Arenie, gdzie doszło do wyjątkowego przełamania Grzegorza Kuświka po 831 minutach bez gola, a wynik Makiem ustalił Mario Maloca. Mogło się zakończyć jeszcze bardziej widowiskowo, gdy piłka po strzale Łukasika wylądowała na poprzeczce.

Zagłębie nie zagrało dziś złego meczu. Wręcz przeciwnie – w pierwszej połowie piłkarze Stokowca spisywali się wręcz dojrzalej od herosów von Heesena. Doskonałą skuteczność podtrzymał Papadopulos, a Janus potwierdził, że wrzutkę ma jak z La Liga. Na nic się to jednak zdało, gdy Maciej Dąbrowski z całym impetem staranował Wojtkowiaka, doprowadził do wstrząśnienia mózgu i dał karnego Lechii. Z jedenastki skorzystał waleczny jak nigdy Kuświk, bezwzględny plus meczu.

Lechia rozpoczyna więc nieznany jak dotąd etap w swojej najnowszej historii. Jest zwycięstwo. W niezłym stylu. Dwiema bramkami. Z lepszym przeciwnikiem. Wszystko teraz w rękach von Heesena, by utrzymać w drużynie ducha walki i nie dopuścić, by towarzystwo świętowało tę wiktorię dłużej niż przez – hmm – trzy dni. Tym bardziej, że kandydatów do podbicia Monciaka dałoby się tam paru znaleźć. Jeden – ten o najbardziej zmęczonej życiem twarzy w historii futbolu – zaliczył dziś nawet asystę przy pierwszym golu. Gdańsk nie położy się dziś wcześnie spać. Oj nie… Ale świętujcie panowie! Należy wam się jak nigdy!

s6ghdzI

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Boks

Brutalna weryfikacja. Okolie za mocny dla Różańskiego

redakcja
3
Brutalna weryfikacja. Okolie za mocny dla Różańskiego

Komentarze

0 komentarzy

Loading...