Reklama

Jak Pavel Vrba zmienił czeską ligę i reprezentację narodową?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 września 2015, 19:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czesi zwycięstwem w Rydze 2:1 zapewnili sobie udział z przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Szósty raz z rzędu. W tym samym czasie, od 1996 roku, południowi sąsiedzi tylko raz zagrali na mundialu. Nie musieli się daleko ruszać – zagrali w Niemczech i odpadli po fazie grupowej.

Jak Pavel Vrba zmienił czeską ligę i reprezentację narodową?

Gdy myślimy o kadrze Czech, najprawdopodobniej wspominamy przede wszystkim magiczny mecz z Holendrami na Euro 2004, równie dobry mecz z Turcją cztery lata później, srebro na mistrzostwach Europy w 1996 roku. A kiedy Panenka zrobił panenkę? Oczywiście na Euro. W 1976 roku w Belgradzie pokonał Seppa Maiera i dał Czechosłowakom mistrzostwo. Do tego Czesi zawsze byli inni. Oczytani, z pomysłem, żartobliwi.

Może po prostu tak mają, że wolą Euro niż mundial? – Nie, my zawsze mierzymy w awans na mistrzostwa świata, ale zwykle to się nie udaje. A łatwiej się dostać na Euro, jest więcej miejsc – tłumaczy czeski dziennikarz Michal Petrak. Wychodzi na to, że Czesi są też pragmatyczni.

Ok, więc z czego to wynika? – dopytujemy.

Reklama

Jakość drużyny przychodzi falami. Przez przypadek gramy najlepiej wtedy, kiedy przychodzą eliminacje do Euro. Teraz przechodzimy mały renesans mimo tego, że skończyło się już pokolenie Nedveda, Rosickiego, Kollera i Poborskiego. Jesteśmy trochę jak Holandia, która gra dobrze tylko przy okazji mundialu – odpowiada Petrak.

Patrzymy w kadrę Czechów i rzeczywiście nie ma zbyt wielu znanych nazwisk. Wszyscy pomocnicy i napastnicy grają w czeskich klubach z wyjątkiem Daridy kopiącego w Bundeslidze. W obronie są piłkarze z Basel, Werderu, Hoffenheim, Middlesbrough. Jest też ten, który na pewno ma świetne statystyki – Filip Novak z Midtjylland. Lewy obrońca, który stawia dopiero pierwsze kroki w kadrze. – Cześć, co robisz w weekend? – zapytał go w zeszłym Pavel Vrba, selekcjoner kadry, który zastanawiał się nad powołaniami.

Vrba jest trenerem z dużym dystansem do siebie i z dobrym podejściem do piłkarzy. W każdym dotychczasowym klubie zostawiał za sobą rozkochanych kibiców i piłkarzy. W Żylinie w 2007 roku jego drużyna zaorała ligę, strzelała średnio grubo ponad dwa gole na mecz i skończyła sezon z bilansem bramkowym +40.

Viktorię Pilzno, klub prowincjonalny, z malutkim stadionikiem dwukrotnie doprowadził do Ligi Mistrzów. Znowuż grając niesamowicie ofensywnie. To była drużyna-maszyna. Pełna automatyzmów. Wygrywała stałymi fragmentami gry, grą skrzydłami. Rozgrywającym był Pavel Horvath, piłkarz z brzuszkiem, który rzadko wychodził z koła środkowego. W Lidze Europy przed dwoma laty rozwałkowała Napoli w dwumeczu 5-0. Dziś na mecze w mieście Pilsnera Urquella przychodzi kilkanaście tysięcy widzów. Logiczne było, że to Vrba zastąpi Michala Bilka w kadrze.

Zanim do tego doszło, aksamitną rewolucję przeszła sama liga. Zaczęto naśladować Viktorię, grać ofensywniej. Zrobił się dobry klimat pod selekcję w reprezentacji. Vrba już po objęciu stanowiska mógł przebierać w piłkarzach i wybierać tych, którzy są w najlepszej formie. Efekt? W ostatnim meczu eliminacji do Euro z Łotwą w wyjściowym składzie było siedmiu piłkarzy z ligi czeskiej.

Reklama

To Vrba jest dziś największą gwiazdą reprezentacji. Jego drużyna dalej gra ofensywnie, ale nie bazuje już tak na automatyzmach. Na to nie ma czasu. Kilka schematów musi wystarczyć. Nie ma Horvatha, który rozrzucałby piłki na lewo i prawo. Jego obowiązki musi przejąć więcej piłkarzy. I nie zawsze wychodzi im to najlepiej. – Raz bywa tak, że lepiej grają w pierwszej połowie, innym razem w drugiej. To pokolenie nie jest tak silne jak to Nedveda. Dwa ostatnie mecze były naprawdę ciężkie – mówi Petrak.

I dlatego w Czechach, podobnie jak w Polsce toczy się teraz dyskusja nad szkoleniem. Czesi nie zalewają już Europy tak jak bywało to wcześniej, nie kwalifikują się regularnie do Ligi Mistrzów. Mają niezłą drużynę narodową, trzy eksportowe ekipy klubowe (Pilzno, Spartę Praga i Slovan Liberec), ligę da się oglądać, ale w szczegółach nie wygląda to już tak dobrze. Nie ma już Rosickych, Nedvedów, Poborskych.

Czesi na mistrzostwa do Francji jadą w dobrych nastrojach. Kadrą znowu ludzie się interesują, powrócił optymizm. Też zupełnie jak w Polsce. To co? Czas na pojedynek w grupie?

JS

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
6
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
46
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

0 komentarzy

Loading...