Słowo się rzekło – tylko cud pozbawiłby nas awansu na Mistrzostwa Europy. W kilku miejscach pisaliśmy też, jak dumni jesteśmy z dzisiejszej reprezentacji, ale… Nie da się ukryć, że kilka drobnych “ale” po meczu z Niemcami jednak się znalazło. Jakich? To chyba żadne zaskoczenie. Zupełnie nie dojechali dziś Piszczek z Jodłowcem, znakiem zapytania pozostaje obecność Mączyńskiego (choć i tak jest coraz lepiej), a i Szukale sporo brakuje, by zostać ostoją tej reprezentacji. Drugi biegun? Tu chyba nie ma żadnych wątpliwości – sewilska maszyna od destrukcji oraz jeździec z Rennes. Jeździec jak najbardziej z głową!
Łukasz Fabiański – przy bramkach bez szans, poza bramkami niewiele trudnych interwencji. Poprawny występ – ani więcej, ani mniej.
Łukasz Piszczek – maczał palce w pierwszych dwóch bramkach, chociaż przesadą jest winić tylko jego. Ale grał tak słabo, że po zmianie nawet nikt nie pytał, czy to uraz, czy forma. Bo nie miało to znaczenia.
Łukasz Szukała – z pary stoperów gorszy, kilka razy objechany, nieobecny z ważnych momentach. Ale na pewno się nie skompromitował.
Kamil Glik – najlepszy z obrońców. Ofiarny, kilka razy w swoim stylu blokował strzały przeciwników, między innymi strzał do pustej bramki w pierwszej połowie i uderzenie Goetze w drugiej. Ta ofiarność zgubiła nas przy golu numer trzy (rykoszet).
Maciej Rybus – nie być lewym obrońcą, a wyjść na mistrzów świata na lewej obronie i poradzić sobie tak jak on… No, duże zaskoczenie. Nikt nie spodziewał się, że Rybus może być solidny aż do tego stopnia. Paradoksalnie – mało go było w ofensywie.
Grzegorz Krychowiak – obok Kamila Grosickiego najlepszy na boisku. W tym sektorze, w którym on był, tam było posprzątane. Miał udział przy golu.
Tomasz Jodłowiec – ospały, nieobecny. Zawiódł.
Krzysztof Mączyński – trochę lepszy od Jodłowca, dużo gorszy od Krychowiaka. Miał szansę strzelić gola na 2:2, ale uderzył w środek. Nieprzekonujący.
Kamil Grosicki – motor napędowy polskiej kadry, zwłaszcza w pierwszej połowie. Bajeczne podanie do Lewandowskiego – była to prawdopodobnie najładniejsza asysta, jaką widzieliśmy w reprezentacji w ostatnich latach. Duże brawa za ten występ, nawet jeśli z czasem było trochę gorzej.
Arkadiusz Milik – dobrze uruchomił Grosickiego przy golu. Poza tym niespecjalnie było go widać. Dyskretny występ.
Robert Lewandowski – z jednej strony strzelony gol, z drugiej zmarnowana sytuacja na 2:2 (chociaż strzał soczysty). Bardzo dużo strat. Wahaliśmy się, czy nie ocenić go trochę niżej, ale bramka zrobiła swoje.
Paweł Olkowski – lepszy od Piszczka, co zazwyczaj brzmiałoby jak spory komplement. Nie dzisiaj. Olkowski niczego wielkiego nie pokazał, a w obronie był kręcony.
Jakub Błaszczykowski – próbował. Miał mało piłek, z których można było coś zrobić, ale chociaż wywalczył rzut wolny w niebezpiecznym sektorze.
Sławomir Peszko – miał upokorzyć Niemców, ale chyba zapomniał.
Fot. FotoPyK