Dwie polskie drużyny są o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Europy i jest wielce prawdopodobne, że do końca roku Lech i Legia rozegrają jeszcze czternaście pucharowych spotkań. Tak jak możemy mieć uzasadnione obawy o dyspozycję naszych piłkarzy – oraz o umiejętność łączenia pucharów z ligą – tak wydaje się, że obydwa zespoły mają na ławkach trenerskich właściwych ludzi. Maciej Skorża ma spore pucharowe doświadczenie, a Henning Berg niesamowitą rękę do grania w Europie.
Właściwie to dziwi nas, że Skorża w kółko powtarza: “musimy nauczyć się grać co trzy dni”. Sam szkoleniowiec powinien już doskonale wiedzieć, jak to się robi, więc właściwszą wersją byłoby: “muszę nauczyć tego piłkarzy”. Skorża w miniony czwartek już po raz 33 poprowadził swój zespół w europejskich pucharach, w których grał już z czterema różnymi klubami. Ogólny bilans dwunastu zwycięstw, sześciu remisów i piętnastu porażek wielkiej chluby mu nie przynosi, ale z pewnością ma z czego wyciągać wnioski.
Skorża nie miał łatwych początków w Europie, bo w sezonie 2004/05 – w wieku 32 lat – zaliczył długą, choć niezbyt udaną przygodę z Amiką Wronki. W eliminacjach jego drużyna niemiłosiernie męczyła się z ogórkowymi rywalami z Węgier i Łotwy, a w fazie grupowej została bezlitośnie obita przez czterech rywali, tracąc średnio cztery gole na mecz. Następne podejście – już w barwach Wisły – było pechowe, bo drogę do fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy zagrodziły odpowiednio Barcelona i Tottenham. Natomiast w kolejnym sezonie Skorża zaliczył absolutną kompromitację w dwumeczu z Levadią Tallin.
Tak naprawdę dopiero kolejna zmiana klubu pozwoliła Skorży wpisać do CV pierwszą udaną rundę w Europie. Prowadząc Legię udało się wyeliminować silny Gaziantepspor oraz Spartaka Moskwa, a w fazie grupowej wyprzedzić Hapoel i Rapid Bukareszt, by odpaść dopiero po dwumeczu ze Sportingiem Lizbona. Natomiast największy zgrzyt tamtejszych rozgrywek to chyba porażka w grupie z Hapoelem, przy której Skorża pokazał, że kompletnie nie zależy mu na klubowym współczynniku.
Tamten mecz do dziś wlicza się do rankingu Legii, czyli może mieć jakieś przełożenie na rywali, których losuje drużyna prowadzona prze Henninga Berga. Norweg zdaje się jednak tym nie przejmować, bo notuje z “Wojskowymi” robiące wrażenie wyniki. Skuteczność zespołu Berga oraz bezlitosne rozprawianie się ze słabszymi przeciwnikami z pewnością przełożą się na dobrą wyjściową pozycję Legii w kolejnych sezonach. W obecnych rozgrywkach Norweg wygrał wszystkie pięć spotkań, a łącznie jego bilans to piętnaście zwycięstw, jeden remis i trzy porażki. Chociaż oficjalnie wygląda to nieco słabiej, bo z wiadomych przyczyn zwycięstwo nad Celtikiem zostało zmienione w porażkę.
Można powiedzieć że Berg (15-1-3) zawstydza tu Skorżę (12-6-15). Pamiętajmy jednak, że najsilniejszym rywalem, z jakim mierzył się Norweg, był wcale nie taki mocny Ajax, od którego Legia dwukrotnie zebrała oklep. Warszawianie okazali się lepsi od takich marek jak Trabzonspor czy Celtic (na boisku), czyli jednak tylko europejskich średniaków. Z kolei Skorża bił się już z Barceloną, Tottenhamem, Spartakiem, Auxerre, Glasgow Rangers, PSV, Alkmaar czy Basel. Czyli – jak wspomnieliśmy na początku – jeden ma świetną rękę do pucharowych gier, a drugi doświadczenie ze starć z bardzo mocnymi rywalami. Co okaże się kluczowe i kto dzięki temu dalej zajedzie? Obyśmy poznali odpowiedź dopiero w przyszłym roku.
Fot. FotoPyk