GKS Katowice przez osiem lat na zapleczu Ekstraklasy tak mocno walczył o awans, że w najlepszym swoim sezonie zajął ósme miejsce. Dolcan był już i trzeci, i czwarty. Siódmy sezon z rzędu w pierwszej lidze rozgrywa Sandecja, piąty Arka Gdynia z Olimpią Grudziądz. Sprawdzamy, kto na drugim poziomie zbyt mocno się zasiedział…
– Poprzednim razem już w pierwszym sezonie byliśmy bardzo blisko awansu, w drugim – osiągnęliśmy cel. I tym sposobem wielu ludziom coś pokazaliśmy. Po pierwsze, wychwala się niektórych cudownych szefów i wspaniałe zarządzanie w pierwszej lidze, a oni siedzą na tym poziomie od dziesięciu lat – stwierdził ostatnio w rozmowie z Weszło Radosław Osuch, właściciel Zawiszy Bydgoszcz.
To jak to w końcu jest? Kto się zasiedział?
Arka Gdynia – od sezonu 2011/12
Miasto, które ma ćwierć miliona mieszkańców. Stadion, który może pomieścić 15 tysięcy widzów. Ten nowy obiekt otwierali w lutym 2011 roku, zdążyli przyjąć towarzysko zespół z Bułgarii Beroje Stara Zagora i szykowali się na duże marki. Co wydarzyło się naprawdę? Pół roku w Ekstraklasie, kilku niezłych krajowych rywali, no i szereg drużyn z zaplecza przez kolejne lata. No i tak już leci piąty sezon, kiedy zamiast przyjmować Legię czy Lecha, do Gdyni zaglądają przyjezdni z Kluczborka (no offence).
Arka tęskni za Ekstraklasą, a my na tym najwyższym szczeblu tęsknimy za nią. Jest tu kilku ciekawych piłkarzy, jest trener Niciński, który karierę w Gdyni zaczynał i zdążył w klubie trochę pograć. Prezes Pertkiewicz zapytany o plany na ten sezon stwierdził: potencjał na pierwsze bądź drugie miejsce. Rzecz w tym, że gdynianie trochę z właściwego toru zboczyli. Po spadku jeszcze zdawali się zmierzać we właściwym kierunku, bo trzy lata temu byli na siódmym miejscu, dwa lata temu – na piątym, rok temu – na czwartym. A w minionym sezonie? Środek tabeli i mocno skwaszone miny.
Dolcan Ząbki – od sezonu 2008/09
Ktoś może się zaśmiać, że to tylko Dolcan, ale… Po pierwsze, zdążyli już na zapleczu rozegrać siedem sezonów. Po drugie, z trenerem Podolińskim osiągnęli trzecie miejsce dwa lata temu, a z Sasalem i zmieniającym go Dźwigałą – rok temu szóste. Po trzecie, skoro awansować mogła Nieciecza, Bełchatów czy Łęczna, to dlaczego nie Ząbki? Czy ktoś ma jakiś konkretny argument przeciw?
Poza tym, pierwsza liga jest tak wyrównana, że nic nas tutaj nie zdziwi. Bez dużych pieniędzy, bez znanych nazwisk, bez większego doświadczenia naprawdę da się zrobić wynik.
A w Dolcanie fajne jest to, że ten klub przeżył już na zapleczu naprawdę wiele. Bił się o te czołowe lokaty, ale przecież chwilę wcześniej – nawet z Podolińskim na ławce – kończył nad strefą spadkową z zapasem czterech punktów. A zdarzyło się i tak, że na koniec sezonu mieli dwa „oczka” zapasu czy nawet jedno „oczko”.
GKS Katowice – od sezonu 2007/08
Dwa razy 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów i raz 1/8 finału Pucharu UEFA. Czterokrotny wicemistrz kraju, dwukrotny zdobywca Superpucharu Polski, trzykrotny zdobywca Pucharu Polski i jego pięciokrotny finalista. Ostatni mecz GKS-u Katowice w Ekstraklasie? Ano już spory kawał czasu temu, w czerwcu 2005 roku, zaś w składzie Paweł Pęczak, Mirosław Widuch, Ryszard Czerwiec i… Dawid Plizga.
Tak, mamy w pamięci, że to nie był zwykły spadek GKS-u, że w kolejnym sezonie klub zaczynał od IV ligi. Tylko, że w Katowicach naprawdę się spięli, po dwóch latach wrócili na zaplecze i mieli atakować Ekstraklasę. Rzecz w tym, że tkwią w tym korytarzu i tkwią, bo to już ich dziewiąty sezon na tym szczeblu. Co ciekawe, przez cały ten czas ani razu nie byli bliscy awansu, bliżej był choćby Dolcan, a miejsca na koniec sezonu bardziej zbliżały ich do strefy spadkowej. Najlepsza pozycja przez te osiem lat? Numer osiem. Mimo to, w Katowicach wciąż głośno mówią i domagają się Ekstraklasy.
Olimpia Grudziądz – od sezonu 2011/12
W teorii idą krok po kroku: miejsce jedenaste, potem dziewiąte, następnie szóste i ostatnio czwarte. Na półmetku ostatnich rozgrywek byli często wspominani jako potencjalny czarny koń rozgrywek, tracili wówczas do pozycji premiowanej awansem sześć punktów. Czyli był to wynik, jeszcze przed rundą rewanżową, który pozwalał wierzyć.
Po Olimpii widać przede wszystkim pewną kontynuację myśli i drogę, którą obrano. Wyciąganie wniosków z pracy trenerów, nawet dokonywane zmiany na tym stanowisku – albo w przerwie rozgrywek, albo po ich zakończeniu. Poza tym, zespół opierany jest przede wszystkim na zawodnikach doświadczonych, którzy trochę już przeżyli, ze stopniowo wprowadzaną młodzieżą. Generalnie, co rzadko zdarza się na zapleczu, ma to ręce i nogi.
Sandecja Nowy Sącz – od sezonu 2009/10
Czerwiec 2009 – awans Sandecji do pierwszej ligi. Czerwiec 2010 – awans Sandecji do Ekstraklasy… naprawdę o krok. Dziś może być trudno sobie to wyobrazić, ale tych pięć lat temu beniaminek z Nowego Sącza wygrywał jak szalony. Na ławce trenerskiej Wójtowicz, a na murawie Gawęcki, Aleksander, Zawadzki, Bania, młody i zdolny Jonczyk czy strzelający jeszcze od święta Kmiecik. Sandecja do przedostatniej kolejki przepychała się z Górnikiem Zabrze o miejsce za plecami Widzewa, ale już na ostatniej prostej nie dała rady.
Rok później Sandecja, z Kurasem zastępującym w trakcie sezonu Wójtowicza, kończy czwarta. I to by było na tyle tej pięknej historii, bo klub zdążył zjechać mocno w dół i dziś walczy jedynie o utrzymanie. W Nowym Sączu zapowiadają jednak, że czasy, w których celem był awans, niedługo powrócą. Tamtejszy rejon to największe skupisko milionerów w Polsce, a prezydent miasta już postanowił, że zadba, by przekonać ich do futbolu.
Fot.FotoPyk